wtorek, 23 kwietnia 2019

Epidemia - Robin Cook

Gdy założyciel Kliniki Richtera w Los Angeles zapada na nieznaną chorobę, nikt jeszcze nie wie, że to początek epidemii. Już wkrótce jednak chorują lekarze i pacjenci, liczba ofiar rośnie lawinowo, a władze nie potrafią znaleźć przyczyny.
Marissa Blumenthal, młoda lekarka z Centrum Kontroli Epidemiologicznej w Atlancie, próbuje rozwikłać zagadkę, z którą nie poradziły sobie autorytety medyczne, i powstrzymać epidemię, nim będzie za późno.









Uwielbiam wszelkiego rodzaju seriale medyczne. Udało mi się przeczytać kilka książek opowiadających o prawdziwej medycynie, a nie tylko fikcyjnej. Odkąd tylko pamiętam przyglądałam się książkom Robina Cooka. W końcu to chyba najbardziej znane nazwisko związane z thrillerami medycznymi. Lubię czytać thrillery, lubię wątki medyczne, no i lubię czytać książki. Ten moment w końcu musiał nadejść. Moja pierwsza przygoda z książką pana Cooka, a zaczęła się od ,,Epidemii".

Na początku, zastanawiałam się czy przyjemności płynącej z czytanie nie popsuje mi fakt, iż książka została wydana w latach osiemdziesiątych. Wiadomo, że medycyna poszła naprzód i jakiś szczegół mógł zmienić postrzeganie książki. Na szczęście nie znalazłam takiej rzeczy, która by mi przeszkadzała czy psuła odbiór historii. Co prawda nie mam wykształcenia medycznego, więc może ktoś inny znajdzie już nieaktualne informacje ze świata medycyny. 

Bardzo szybko wciągnęłam się w czytanie ,,Epidemii". Najpierw, napędzona byłam ciekawością, co takiego znajdę na stronach tej książki, a później gdy poznałam pierwsze informacje o epidemii, nie mogłam przestać snuć teorii na temat tego, co będzie dalej. Cały czas doszukiwałam się informacji o przedstawionych bohaterach, aby odgadnąć kto jest zły, a kto jest dobry. Niestety, a może i nawet lepiej, nie udało mi się odgadnąć rozwiązania zagadki. W ogóle nie spodziewałam się, że książka tak się skończy. 

Książka ,,Epidemia" Robina Cooka oczarowała mnie. Nie spodziewałam się aż tak wciągającej historii, gdzie śledzenie poczynań bohaterów było samą przyjemności. Jednego jestem pewna, to był mój początek długiej przygody z książkami pana Cooka.

Ocena 5,5/6

środa, 17 kwietnia 2019

Serce w obłokach - Magdalena Kordel

Mieszkańcy Miasteczka nie mogą doczekać się otwarcia cukierenki, ale czego tak naprawdę pragnie Klementyna? By spełniły się jej dziecięce marzenia o dozgonnej miłości, szczęśliwym domu i błogim spokoju? Czy uwierzy w to, że właśnie nadszedł czas, kiedy rzeczywistość okazuje się piękniejsza niż jej najskrytsze pragnienia? A może najpierw wszyscy powinni zmierzyć się z bolesną przeszłością i odpowiedzieć na coraz trudniejsze pytania zadawane przez rezolutną Dobrochnę? Zwłaszcza, że Stara Anna coraz częściej przywołuje duchy tych, o których wszyscy zdążyli już zapomnieć.
 





W książkach pani Kordel zakochałam się kilka lat temu. Gdy na rynku ukazuje się jakaś jej nowa książka to nawet nie czytam jej opisu, biorę w ciemno i jeszcze nigdy się nie zawiodłam. Bardzo polubiłam te lekkie, kobiece historie, jak i te cięższe o poważniejszych problemach. Niedawno, ukazała się książka pod tytułem ,,Serce w obłokach". Jest to trzecia część cyklu ,,Miasteczko", który zdecydowanie należy do tych lżejszych pozycji. Nie mogłam się już doczekać, aby sprawdzić co nowego zadziało się w Miasteczku. Jak potoczyły się dalsze losy moich ulubionych bohaterów, jak i tych też mniej lubianych.  

Od razu muszę napisać, że po raz kolejny się nie zawiodłam. Pani Kordel potrafi zawładnąć nad moim czasem. Spędziłam kolejne godziny w świecie bohaterów z Miasteczka. Poznałam ich nowe problemy, a także nowych bohaterów. Po raz kolejny przekonałam się, że lubię styl pani Kordel, jak i jej wyobraźnię. Kiedy znajdowałam się w świecie książki ,,Serce w obłokach" nie potrafiłam się nie angażować. Popierałam stanowisko bohaterki, jakie przyjęła w jednej sprawie, inne potępiałam. Snułam domysły jak się skończy dany wątek, jednak rzadko udawało mi się dociec prawdy. Prawie zawsze autorka potrafiła mnie zaskoczyć.

,,Serce w obłokach" to książka, przy której spędziłam fantastyczny czas. Jednak jednego pani Kordel nie mogę wybaczyć. Nie mogę wybaczyć takiego zakończenia. Ja się pytam co dalej? Kiedy kolejna część? Ja chcę już wiedzieć, jak potoczy się ta sprawa. Nie lubię cliffhangerów. Jestem zbyt niecierpliwa. 

Ocena 5/6

czwartek, 11 kwietnia 2019

Wyznania przedsiębiorcy pogrzebowego - Caleb Wilde

Spotykam was, gdy już nie żyjecie. Znam zakończenie wszystkich historii, łącznie z moją własną.Lubię mówić, że jestem przedsiębiorcą pogrzebowym z rodowodem: w moich żyłach, lekko licząc, płynie krew dziewięciu pokoleń przedstawicieli tego fachu.Jako dziecko bawiłem się w chowanego wśród trumien i nieboszczyków. „Caleb, nie huśtaj się na krześle. Pochowałem dzieciaka w twoim wieku, który w taki sposób przewrócił się i skręcił kark” – słyszałem od dziadka.Gdy dorosłem, chciałem odejść z rodzinnego biznesu tak daleko, jak się tylko dało. Pragnąłem zmieniać świat, a jak miałbym to robić, skoro wszyscy ludzie, z którymi pracowałem, byli… martwi?Wiem jednak, że boicie się śmierci. Wolicie udawać, że jej nie ma. Chcecie, by wychodziła tylnymi drzwiami. Powierzacie ją specjalistom. A zatem jestem. Opowiem wam, jak to będzie wyglądać krok po kroku. O balsamowaniu, ubieraniu do trumny, czuwaniu przy zwłokach. O ostatniej drodze, w którą bez wątpienia zabiorę każdego z was.

Ostatnio, przeczytałam dosyć dużo książek związanych ze śmiercią, o egzekucjach, o pracy koronera czy też antropologa sądowego. Wszystkie te książki mi się bardzo spodobały, więc nic dziwnego, że szukam dalej podobnych pozycji. Tym razem padło na przedsiębiorcę pogrzebowego. Temat wydawał mi się idealny, bo w sumie za dużo o nim nie wiem, a często w żartach ze znajomymi mówimy, że chyba pora zmienić zawód na pracownika domu pogrzebowego. Niestety, trochę się rozczarowałam. 

Już na samym początku czytania książki ,,Wyznania przedsiębiorcy pogrzebowego" poczułam, że jest w niej za dużo przemyśleń autora. Jednak chwilę później pojawiły się ciekawe fragmenty opisujące życie autora. Myślę, że niewiele jest ludzi na świecie, którzy mogą się pochwalić, że zawód przedsiębiorcy pogrzebowego występuje w ich rodzinie od kilku pokoleń. A nie wiem czy jest druga taka osoba, która może powiedzieć, że ten zawód ,,odziedziczyła" po rodzinach obojga rodziców. Autor spotykał się ze śmiercią przy każdej wizycie u dziadków. Jedni i drudzy mieli zakłady przyłączone do domów. Historie z dzieciństwa Caleba były interesujące i z chęcią o nich opowiedziałam przyjaciołom. Gdy w końcu dołączył do rodzinnej firmy, jego życie także obfitowało w ciekawe dla mnie wydarzenia. Z chęcią czytałam jak wygląda jego dzień w pracy, na kogo trafia i jakie towarzyszą mu przy tym uczucia. Jednak te interesujące mnie fragmenty są przeplatane z przeróżnymi rozmyśleniami autora, które mnie nużyły. 

,,Wyznania przedsiębiorcy pogrzebowego" to pozycja, która przeplata ciekawe fragmenty z tymi nieciekawymi. Myślę, że jest to książka, która dopasuje się w gusta niewielkiej liczbie osób. Ja raczej nie powtórzę swojej przygody z tą książką

Ocena 4/6

środa, 3 kwietnia 2019

Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować - Jonathan J. Moore

Miażdżenie, palenie, ćwiartowanie, topienie, gotowanie żywcem i nabijanie na pal. Średniowieczny mieszczanin byłby zawiedziony nowoczesnymi metodami wykonywania kary śmierci. Ta książka to bezkompromisowe spojrzenie na historię egzekucji na przestrzeni wieków. W miarę jak poznajemy kolejne zabójcze techniki – od działającej z szybkością błyskawicy gilotyny, po długie i powolne obdzieranie żywcem ze skóry – jedno staje się pewne – uśmiercanie to od zawsze dynamicznie rozwijająca się branża! Zaczniemy od starożytnych widowisk w Koloseum, gdzie skazańców rozrywały na strzępy dzikie zwierzęta. Później przeniesiemy się do średniowiecza – czasów czarownic i najbardziej wymyślnych tortur. Przyjrzymy się też misternej sztuce wieszania na szubienicach. Czeka nas również wizyta we Francji, ojczyźnie gilotyny. A w XX wieku? Krzesło elektryczne, komora gazowa oraz zastrzyk trucizny.

Ostatnio, miałam okazję przeczytać o badaniu zwłok pokrytych tkanką miękką jak i już samych kości. To były bardzo ciekawe pozycje, z których wiele wyniosłam. Gdy zobaczyłam zapowiedź książki ,,Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować, czyli historia egzekucji", wiedziałam, że to coś dla mnie. Byłam niezmiernie ciekawa jak ludzie byli zabijani w imię sprawiedliwości, prawa, ale i nie tylko. Nie mogłam się doczekać aż ta książka znajdzie się w moich łapkach i będę mogła ją przeczytać. 

Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam, gdy już miałam w dłoniach swój egzemplarz książki ,,Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować" było jej przejrzenie. Książka jest bogata w ilustracje, więc zrobiłam szybki wizualny przegląd metod egzekucji. Następnie, musiałam przejrzeć tytuły rozdziałów, gdyż byłam ciekawa jakie metody będą w tej książce opisane. W końcu przeszłam do czytania i dokładnego przyglądania się ilustracjom. ,,Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować" szybko mnie wciągnęła. Czytałam i nie dowierzałam, że ludzie byli w stanie coś takiego robić. Sposoby egzekucji mnie zafascynowały, ale także obrzydziły. Niepojęte, co ludzki umysł potrafi wymyślić.

,,Powiesić, wybebeszyć i poćwiartować" to nie jest to książka dla ludzi o słabych nerwach. Znajdziemy w niej opisy wydarzeń z naprawdę nieprzyjemnych czasów historii świata. Najbardziej poruszyli mnie łowcy czarownic, którzy moim zdaniem byli gorsi niż współcześnie znani seryjni mordercy. Kaci również mają wiele na sumieniu. Nie jestem jakąś przeciwniczką czy też zwolenniczką kary śmierci, ale uważam, że większość metod opisanych w tej książce powinna nie istnieć. 

Książka wywołała we mnie wiele emocji. Niektórymi musiałam się podzielić z najbliższymi. Niektóre były negatywne, lecz nie zmienia to faktu, że książka mi się spodobała i z chęcią ją polecam. Nie mogę się doczekać także drugiej części z tej serii, czyli ,,Zastrzelić, zadźgać i otruć, czyli historia morderstwa". 

Ocena 5,5/6