piątek, 21 grudnia 2018

Nieznane przygody Mikołajka - R. Goscinny, J. Sempe

Mikołajek nabiera kolorów!

Tym razem opowiadania o paczce kumpli Mikołajka pojawiły się niespodziewanie, odnalezione w szufladzie Goscinny’ego. Te nieznane przygody Sempé zilustrował kolorowymi rysunkami, dzięki czemu historie o Mikołajku nabierają prawdziwych rumieńców. Najsłynniejszy francuski uczeń ma dwie cechy – nigdy się nie zmienia i nigdy się nie starzeje. A pomysłów na przygody nigdy mu nie brakuje. Co obejrzą w telewizji u Kleofasa? Czy uda im się otworzyć własny cyrk? Przekonajcie się sami, bo Mikołajek długo nie usiedzi w jednym miejscu!





W Mikołajku zakochałam się dosyć niedawno. Gdyż sięgnęłam po książkę Gościnnego dopiero jak ukazało się nowe wydanie opowiadań wydanych już po jego śmierci. Pochłonęłam już dwie książki, więc pora na kolejną. 

Gdy zaczęłam czytać ,,Nieznane przygody Mikołajka", jedna rzecz mnie zasmuciła. Okazało się, że ta książka zawiera jedynie 10 opowiadań. A to oznaczało szybki koniec mojej przygody z Mikołajkiem. Wystarczyło, że przeczytałam tylko fragment pierwszego opowiadania i mój humor się zmienił. Ten mały urwis wie, jak poprawić mi nastrój. Opowiadania zawarte w tej książce wyróżniają się od poprzednich jednym elementem. Rysunki do nich zostały stworzone dopiero na początku tego wieku, kilkadziesiąt lat po napisaniu tekstu przez Gościnnego. I ku mojemu zaskoczeniu rysunki są tutaj kolorowe. Muszę przyznać, że trochę dziwnie się patrzyło na bohaterów w kolorowej wersji. Jednak po pewnym czasie, przywykłam do tego i sprawiały mi taką samą przyjemność jak czytanie opowiadań. 

,,Nieznane przygody Mikołajka" to ostatnia na tę chwilę książka z Mikołajkiem, którą posiadam na półce. Już tęsknię na tym urwisem i jego pomysłami. Jestem w stu procentach pewna, że sięgnę po pozostałe pozycje zawierające opowiadania stworzone przez Gościnnego z dodatkiem rysunków Sempego. Myślę, że będzie to szybciej niż później. Nie da się ukryć, że zakochałam się w tym świecie. Nadal nie mam dosyć, chce tylko więcej i więcej. Polecam!

Ocena 5,5/6

Nowe przygody Mikołajka. Kolejna porcja - R. Goscinny, J. Sempe

 Mikołajek znowu rozrabia!
Mały urwis wraca z kolejną porcją przygód. Chłopaki przekupują Ananiasza – klasowego pupilka, razem buntują się przeciwko Rosołowi, a Kleofas awansuje z ostatniego na przedostatnie miejsce w klasie. Kumple, których Mikołajek wciąż na nowo przedstawia, bo nigdy nie pamięta, czy już to kiedyś zrobił, zawsze mają mnóstwo nowych pomysłów. A psocić można wszędzie: w salonie fryzjerskim, na basenie czy w fabryce czekolady. Będzie wesoło!








Po przeczytaniu ,,Nowe przygody Mikołajka" nie mogłam się doczekać poznania kolejnych opowiadań o tym urwisie. Te 80 opowiadań przejęło moje życie i nie byłam w stanie wyobrazić sobie kolejnego dnia bez Mikołajka. Na szczęście nie musiałam długo czekać, gdyż miałam na półce kolejną część. Sięgnęłam po nią od razu. 

,,Nowe przygody Mikołajka. Kolejna porcja" to kolejne 45 opowiadań wydane już po śmierci twórcy Mikołajka. Opatrzone również rysunkami Sempego. To kolejna porcja niesamowitych przygód, które wciągają od pierwszej strony i trudno jest się z nimi rozstać. Niechętnie odkładałam książkę na bok, ale również miałam opór by czytać dalej, bo to oznaczało, że szybciej skończą mi się strony do czytania, a wiedziałam, że to będzie smutna chwila. Udało mi się rozłożyć czytanie na trzy dni, co uważam za wyczyn, gdyż ogromnie ciągnęło mnie do czytania tej pozycji.  

Te zabawne przygody wciągną niejedne dziecko, jak i niejedną osobę dorosłą. Bardzo się cieszę, że poznałam Mikołajka i na pewno nie raz do niego wrócę. Te lekkie i dowcipne historie poprawiają humor i sprawiają, że chcesz zostać w tym świecie najdłużej jak można. Zdecydowanie polecam!

Ocena 5,5/6

środa, 12 grudnia 2018

Nowe przygody Mikołajka - R. Goscinny, J. Sempe

Pierwsza porcja przygód Mikołajka to 80 niepublikowanych dotąd w Polsce opowiadań zilustrowanych charakterystyczną kreską Sempégo. Mały urwis z paczką swoich kumpli – Alcestem, który bez przerwy je, Gotfrydem, który ciągle ma nowe zabawki i Euzebiuszem, który lubi dawać chłopakom w nos – nie wiedzieć czemu, zawsze wkurzą swojego opiekuna, Rosoła. A przecież za każdym razem chcą jak najlepiej.









W swoim dwudziestokilkuletnim życiu nie miałam do tej pory okazji czytać jakiejkolwiek książki o Mikołajku. Nie mogę powiedzieć, żeby to mnie jakoś kusiło. Nie czułam potrzeby, aby poznać tego urwisa. Jednak gdy zobaczyłam nowe wydanie ,,Nowych przygód Mikołajka" w mojej głowie pojawiła się myśl: ,,W sumie to czemu by nie spróbować?". Kiedy zobaczyłam, że książka to mała cegiełka mająca ponad 600 stron, stwierdziłam że jakoś to będzie. Jak ja się pomyliłam! 

,,Nowe przygody Mikołajka" to zbiór 80 opowiadań wydanych już po śmierci Goscinnego. Już pierwsze opowiadanie mnie wciągnęło i nie mogłam się opanować, aby nie przeczytać kolejnego i jeszcze kolejnego, i jeszcze kolejnego. Polubiłam Mikołajka i z chęcią wracałam do jego przygód kolejnego dnia. Z wielką chęcią przyglądałam się również rysunkom wykonanym przez pana Sempe, które były świetnym odwzorowaniem wydarzeń opisanych przez Goscinnego. Nie wyobrażam sobie teraz czytania tej książki bez rysunków Sempego

Czytanie przygód Mikołajka nie raz poprawiło mi humor. Miałam swój zwyczaj, że czytałam kilka opowiadań przed zaśnięciem i zdecydowanie lepiej mi się zasypiało, gdy zapoznałam się z nowymi pomysłami, na jakie wpadali Mikołajek i jego kumple. Te opowiadania czyta się świetnie. Po skończeniu 80 opowiadań stwierdzam, że to za mało i chcę więcej. Ogromnie się cieszę, że jeszcze sporo przygód przede mną. Polecam!!

Ocena 5,5/6

wtorek, 4 grudnia 2018

Kłamca 2. Bóg marnotrawny - Jakub Ćwiek

Barcelona, Arktyka, Nowy Jork, Góry Skaliste w Kolorado – marnotrawny bóg wikingów, pan kłamstwa Loki wyrusza na sześć kolejnych wypraw, a wyzwaniem dla jego sprytu stają się kolejne mityczne stwory zrodzone z ludzkiej wiary, wyobraźni i strachu.
Kłamca jak zawsze gra nie fair, ale na jaw wychodzi, że nie tylko on jeden. Intencje Archaniołów, dla których pracuje, również nie są i nigdy nie były czyste.
Nadszedł czas, by Loki wybrał stronę, po której chce stanąć.









Miałam to ogromne szczęście, że po zakończeniu pierwszej części ,,Kłamcy" mogłam od razu zanurzyć się w drugiej. Bardzo szybko wsiąknęłam w tę książkę. Znałam już trochę bohaterów, styl autora i łatwo mi przyszedł powrót do tego świata, tym bardziej, że poprzednia część przypadła mi do gustu. 

,,Kłamca 2" to pozycja, którą czyta się błyskawicznie. Miałam chwilę czasu czekając na szkolenie BHP i nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam 1/3 książki. Jednak później nie było tak kolorowo. Miałam za sobą już pierwszą część, kawałek drugiej i musiałam trochę odpocząć od tej historii. Nie ciągnęło mnie by wrócić do świata Lokiego. Miałam wrażenie, że niczym mnie nie zaskoczy i będzie to takie czytanie bez zaangażowania z mojej strony. 

Po kilku tygodniach przerwy, wróciłam do czytania ,,Kłamcy 2". Na początku nie było to łatwe. Czytanie szło mi opornie, ale w pewnym momencie to się zmieniło i na nowo wyciągnęłam się w tę historię. Moje zainteresowanie utrzymało się do końca książki. Jednak po skończeniu czytania odczułam lekki zawód. Pierwsza część bardzo mi się podoba i miałam nadzieję, że cała seria mnie zachwyci. A teraz nie wiem czy sięgnę po kolejną część. 

Ocena 4/6

poniedziałek, 3 grudnia 2018

Kłamca - Jakub Ćwiek

Zanim jednak zniknął na dobre, dał ludziom wyobraźnię, wolną wolę i siłę wiary, a ci wykorzystali owe dary, by stworzyć sobie nowych bogów, półbogów, tytanów i innych, którzy zasiedlili ziemię i wprowadzili nowe porządki.
Aniołowie potrzebują sojusznika, którego nie obowiązują ich rygorystyczne zasady i prawa. Kogoś, kto pomoże im wygrywać w toczących się na ziemi starciach i bez problemu odnajdzie się zarówno pośród istot mitycznych, jak i współczesnych ludzi.
Wybór archaniołów pada na Lokiego, boga ognia i kłamstwa z panteonu Asów. Współpraca zaczyna się obiecująco, ale czy ktoś taki jak on da się długo trzymać na krótkiej smyczy?




Książka ,,Kłamca", jak i cała seria, była już od dłuższego czasu na mojej liście czytelniczej. Gdy w końcu zdecydowałam, że to już najwyższa pora, aby nadrobić te pozycje, zaczęłam poszukiwania egzemplarzy w księgarniach internetowych. Ku mojemu niezadowoleniu okazało się, że nie było ani jednej sztuki, były wyprzedane. Na moje szczęście, jakiś miesiąc później, pojawiły się zapowiedzi wznowienia serii napisanej przez pana Ćwieka. Tym razem postanowiłam nie czekać aż znowu zabraknie dla mnie egzemplarza i od razu sięgnąć po książkę. 

,,Kłamca" już od pierwszych stron mnie wciągnął. Z chęcią przyglądałam się opisywanej historii i byłam zaciekawiona czym autor mnie zaskoczy, a to zdarzyło się nieraz. W książce spotkałam się z nową wersją Lokiego, która mnie zafascynowała i byłam ciekawa jakie przygody go spotkają. Lokiego polubiłam od razu. Sarkastyczny, tajemniczy z poczuciem humoru, który do mnie trafia. Nie mogło być inaczej, ta postać musiała przypaść mi do gustu.

Książka pana Ćwieka mnie nie rozczarowała, a miałam wobec niej swoje oczekiwania. W końcu słyszałam trochę o niej dobrego i miałam nadzieję, że mi też się spodoba. Pozycję tę czyta się bardzo przyjemnie i szybko. Nie zauważyłam kiedy na dobre się wciągnęłam, ale niestety spostrzegłam kiedy oderwałam się od historii, a był to koniec książki. Na szczęście jeszcze kilka części przede mną i znowu będę mogła wejść do świata aniołów i Lokiego.

Ocena 5/6

niedziela, 2 grudnia 2018

Nowe przygody Kubusia Puchatka - P. Bright, B. Sibley, J. Willis, K. Saunders

Poznaj jego zupełnie nowe opowiadania!
Przenieś się do Stumilowego Lasu i znów spotkaj ulubionych bohaterów z dzieciństwa: Kubusia Puchatka, Krzysia, Prosiaczka, Tygryska, Kłapoucha i resztę przyjaciół.
Te ciepłe, zabawne historie to ponadczasowe lekcje przyjaźni, pokazujące siłę dziecięcej wyobraźni. Nieważne, czy masz 5 czy 55 lat. Nowe przygody Kubusia Puchatka to obowiązkowa lektura rozchmurzająca w każdym wieku.
Oficjalna kontynuacja klasycznych opowiadań A.A. Milne’a w wykonaniu najlepszych współczesnych pisarzy dla dzieci z nowymi pięknymi ilustracjami w stylu E.H. Sheparda i w znakomitym tłumaczeniu Michała Rusinka.



Jedną z moich ulubionych bajek w dzieciństwie zdecydowanie był ,,Kubuś Puchatek''. Lubiłam oglądać przygody w Stumilowym Lesie, jak i czytać o nich. W moim rodzinnym domu było wydanie książki A.A. Milne'a jeszcze z 1988 roku, które jest kilka lat starsze ode mnie. Jednak bardzo je lubiłam i trzymałam je na swojej półeczce z książkami. 90 urodziny Misia o bardzo małym rozumku to idealna okazja by wrócić do przygód tego zabawnego i lubianego w dzieciństwie (chociaż nie tylko) bohatera. 

,,Nowe przygody Kubusia Puchatka" zawiera cztery przygody Kubusia Puchatka i przyjaciół. Każda z przygód dzieje się w innej porze roku. Dzięki temu mamy możliwość patrzeć na Stumilowy Las, który się zmienia w ciągu całego roku. Oprócz opisu wydarzeń mamy również piękne większe, jaki i mniejsze ilustracje, które pojawiają się na prawie każdej stronie. Autorem rysunków jest Mark Burgess. Nie znałam wcześniej prac tego pana, ale jestem pod wrażeniem talentu. Z wielką chęcią zatrzymywałam się na moment i przyglądałam się ilustracjom, które przedstawiały przeczytane przeze mnie, przed chwilą, sceny.

Od kiedy tylko przyszła do mnie książka ,,Nowe przygody Kubusia Puchatka" miałam ochotę po nią sięgnąć. Jednak powstrzymywałam się, bo stwierdziłam, że muszę skończyć to co już zaczęłam. Gdy tylko zabrałam się do czytania, byłam bardzo szczęśliwa. Czytanie o Kubusiu Puchatku, Prosiaczku, Krzysiu, Kłapouchym i innych wywoływało u mnie radość. Ci bohaterowie kojarzą mi się z fajną częścią dzieciństwa, a nowi autorzy nie zawodzą i potrafią odwzorować charakter postaci stworzony przez A.A. Milne'a. 

,,Nowe przygody Kubusia Puchatka" sprawią radość i frajdę nie tylko tym najmniejszym, ale ci trochę więksi również się tu odnajdą, czego jestem doskonałym przykładem. Polecam!

Ocena 6/6

sobota, 1 grudnia 2018

Sztuczna broda Świętego Mikołaja - Terry Pratchett

Czy zdarzyło ci się kiedyś pomyśleć, że Boże Narodzenie mogłoby wyglądać inaczej?
Kolędy, prezenty, zimne ognie – wszystko to już nieco... trąci nudą.
Cóż więc powiesz na wielkie eksplodujące ciasto świąteczne, na paskudnego oswojonego bałwana śniegowego albo sympatyczną gadającą kuropatwę w koronie gruszy? A gdyby tak Święty Mikołaj zatrudnił się w zoo, narozrabiał w sklepie z zabawkami albo nawet został… aresztowany za włamanie?!
Zanurkuj w fantastycznie zabawny świat sir Terry’ego Pratchetta i wpadnij na świąteczną bajkową ucztę niepodobną do innych. Jedenaście opowiastek sprawi, że najpierw parskniesz, potem zakwiczysz, a wreszcie popłaczesz się ze śmiechu i już nigdy nie pomyślisz o Bożym Narodzeniu tak jak dawniej.


 O istnieniu Terrego Pratchetta i jego ,,Świata Dysku" uświadomił mnie starszy brat. Do dnia dzisiejszego pamiętam, jak zafascynował mnie opisywany przez niego świat. Gdy zobaczyłam w zapowiedziach świąteczną książkę zmarłego autora, nie potrafiłam przejść obok niej obojętnie. Wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Do świąt zostało niewiele tygodni, kilka książek świątecznych już za mną, więc jak tu się nie skusić na kolejną w tych klimatach?

Dzięki książce ,,Sztuczna broda Świętego Mikołaja" mamy możliwość poznać 11 opowiadań, które nawiązują do świąt, pory zimowej, jak i Świętego Mikołaja. Wiem, że styl Pratchetta nie każdemu przypadnie do gustu, jednak zdecydowanie należę do fanów. Te opowiadania pobudzały moją wyobraźnie, a każde kolejne powodowały, że na mojej twarzy pojawiał się uśmiech. Do tej całej wyjątkowej treści mamy także niesamowite wydanie. Książka zachwyciła mnie zanim jeszcze ją otworzyłam. Obwoluta, twarda okładka to coś co sprawia, że oczy zaczynają mi się świecić. A to nie wszystko, bo w środku oko cieszą ilustracje wykonane przez pana Beecha. 

Książka ,,Sztuczna broda Świętego Mikołaja" ma jedną poważną wadę. Za szybko się kończy. Nie należy ona do grubych pozycji, raczej do cieniutkich, a sporą część zajmują ilustrację oraz o sporej czcionce tekst. Szybko zaczęłam przygodę z tą książką i szybko skończyłam, lecz nie żałuję ani minuty i mam wrażenie, że jeszcze w tym roku sięgnę po nią ponownie. Polecam!

Ocena 5,5/6

czwartek, 15 listopada 2018

Tajemnica pod jemiołą - Richard Paul Evans

Po odejściu żony Alex zostaje sam, z pustym kontem i raną w sercu. Pragnie poznać bratnią duszę – kogoś, kto zrozumie, jak bardzo jest samotny i spragniony miłości. Przypadkowo trafia na blog, którego autorka codziennie wysyła wzruszające listy do wszechświata.

Jej wrażliwość ożywia te zakamarki duszy Alexa, które on sam od dawna uważał za martwe. Mężczyzna decyduje się wyruszyć w szaloną podróż do urokliwego, zaśnieżonego miasteczka na drugim końcu kraju. Zamierza odnaleźć kobietę, która skradła mu serce, chociaż zna tylko jej inicjały…






Pierwsze swoje spotkanie z twórczością Richarda Evansa miałam kilka lat temu. Mimo, że przeczytana, przed laty, książka przypadła mi do gustu to jakoś nie miałam okazji, aby sięgnąć po kolejną. Niedawno to się zmieniło i wpadła mi w ręce ostatnia część trylogii ,,Pod jemiołą". Gdy czytałam książkę ,,Tajemnice pod jemiołą" nie miałam pojęcia, że jest częścią jakieś serii. Nie odczuwałam żadnych braków w wiedzy o bohaterach albo ich losach. Po przeczytaniu opisów poprzednich części, mam wrażenie, że te powieści łączy jedynie wspólny motyw, a nie bohaterowie, więc bez problemu można je czytać jako samodzielne pozycje, nie znając poprzedniczek. 

Bardzo zaciekawił mnie opis książki ,,Tajemnica pod jemiołą". Mężczyzna wyruszający w podróż w poszukiwaniu anonimowej kobiety z internetu. Można uznać go za niebezpiecznego psychofana, jednaj ja stwierdziłam, że to romantyczny gest i byłam ciekawa czy mu się uda. Ta ciekawość utrzymywała się przez całą lekturę. Gdy główny bohater miał jakieś nowe tropy, poznawał nowe osoby, tak w mojej głowie pojawiały się nowe teorie odnośnie poszukiwanej kobiety. Za każdym razem wydawało mi się, że ta teoria jest prawdziwa i na pewno zakończenie ją potwierdzi. Jednak prawdy domyśliłam się dopiero na chwilę przed tym, jak autor postanowił nam ją ukazać. 

,,Tajemnica pod jemiołą" to wciągająca, w zimowym klimacie książka. Podczas czytania miałam wrażenie, że niektóre wątki są niepotrzebnie opisane, lecz nawet one nie spowodowały, abym miała ochotę odłożyć tę książkę póki jej nie skończyłam. Ta pozycja doprowadziła do tego, że moja wyobraźnia z chęcią pracowała i wymyślała nowe zakończenia książki.

Polecam! 
Ocena 4/6

wtorek, 13 listopada 2018

Pejzaż z Aniołem - Magdalena Kordel

Adrianna od śmierci taty nie cierpi świąt. Od czasu kiedy zamieszkała z matką, grudniowa aura zamiast z ciepłem i magią kojarzy się jej z odrzuceniem i samotnością.
Ale w tym roku wszystko ma się zmienić! Pod wpływem jednego spotkania Ada decyduje się wyjechać do odciętej od świata głuszy, najlepiej w góry. Całe szczęście, że jej dawna znajoma Madeleine akurat w takim miejscu mieszka…
Gdy zamykała drzwi, nie wiedziała, że właśnie za moment wydarzy się coś, co diametralnie odmieni całe jej życie. Czasem doprawdy niewiele trzeba. Ot, wino, korkociąg, koc i odrobina determinacji. No i szczypta szczęścia. Niby mało, a jednocześnie dla niektórych tak wiele.
Pejzaż z Aniołem to ciepła, wzruszająca historia o tym, że warto szukać szczęścia.
O tym, że czasem przyda się szczypta magii. Może i ty odnajdziesz ją w Malowniczym?


Ponad cztery lata temu miałam przyjemność zapoznać się z pierwszą częścią serii ,,Malownicze". Zakochałam się wtedy w tej serii, jak i w stylu pisarki. Od tej pory śledzę twórczość pani Kordel i jak tylko pojawia się coś nowego na rynku to pojawia się też niedługo później w mojej biblioteczce. Jako, że mamy już listopad, święta coraz bliżej to w księgarniach można już zauważyć coraz więcej świątecznych nowości. Jedna z moich ulubionych pisarek oczywiście mnie nie zawiodła i też wydała książkę w tych klimatach. I to na dodatek piątą część mojej ulubionej serii ,,Malownicze".

Od pierwszych stron książki przywitały mnie nowe postacie. Tym razem mamy okazję poznać Adriannę, jej życie i przyjaciół. Adzie święta nie kojarzą się dobrze i postanawia od nich uciec w góry. Okazuje się, że Madeleine, bohaterka poznana przeze mnie w pierwszej części, jest znajomą z czasów studiów Ady i to do niej udaje się nowo poznana postać. Mam wrażenie, że w tym momencie kończą się wydarzenia, które mogłyby mnie zaskoczyć. Wielu wydarzeń się domyśliłam zanim autorka wprost nam je przedstawiła. Jednak to nie sprawia, że podczas czytania dalszych wydarzeń czytelnik się nudzi, co to to nie. Czytacz jest otaczany magiczną, świąteczną, pełną miłości aurą, która powoduje, że ciężko się rozstać z książką. 

,,Pejzaż z Aniołem" to klimatyczna powieść, która idealnie nadaje się do spędzenia jednego wieczoru w towarzystwie grzańca i ciepłego kocyka. Opisane w niej wydarzenia może i nie są zaskakujące, ale na pewno łapiące za serce. Jeśli szukasz zimowej, świątecznej historii to ta książka się idealnie nada nawet jak nie znasz poprzednich części. Polecam!

Ocena 5,5/6

środa, 31 października 2018

Strażacy - Joanna i Rafał Pasztelańscy

Nikomu nie ufamy tak bardzo, jak strażakom. Nic w tym dziwnego. Jeśli twój dom stanie w płomieniach, jeśli ucierpisz w wypadku albo zostaniesz uwięziony przez powódź, oni zjawią się na miejscu jako pierwsi. Zawsze gotowi nieść pomoc.

Docierają do miejsc, z których zwykli ludzie chcą jak najszybciej uciec. Są świetnie wyszkoleni, odważni i swoją pracę traktują jak służbę, ale też największą życiową pasję.

Przeczytaj o największych i najgłośniejszych akcjach polskich strażaków. Dowiedz się, jak naprawdę wyglądają ich codzienna praca oraz życie. Poznaj ludzi, których wolałbyś nie potrzebować, ale na których zawsze możesz liczyć.


Od kilku lat namiętnie oglądam seriale o strażakach. Zaczęłam od ,,Chicago fire", później pojawili się ,,Strażacy", a ostatnio pochłaniam ,,Station 19" oraz ,,9-1-1". Dzięki tym serialom nabrałam ochotę, aby poznać, jak wygląda prawdziwa praca straży pożarnej w Polsce. Już jakiś czas temu, przeglądałam różne strony internetowe w poszukiwaniu informacji. Jednak jak zobaczyłam zapowiedź książki ,,Strażacy" Pasztelańskich to nie mogłam się oprzeć i wiedziałam, że muszę przeczytać tę pozycję. 

Nie potrafię ukryć, że początkowo się trochę zawiodłam na tej książce. Przed rozpoczęciem czytania tej książki nie przeczytałam nawet opisu z tyłu okładki. Po prostu wiedziała, że jeśli jest to książka o strażakach to muszę ją przeczytać. A w tym opisie pojawia się: ,,Przeczytaj o największych i najgłośniejszych akcjach polskich strażaków.", co mogłoby być już podpowiedzią o czym jest ta książka. Nie przeczytałam tego, więc myślałam, że będą to historie o strażakach z lat aktualnych, opis może jakiś mniejszych akcji, ale bardziej przybliżającym nam, jak wygląda dzień pracy strażaka. Tak, więc rozczarowałam się, że większość opisanych historii jest z lat 90. 

Opisane historie nie są złe, kiedyś już o nich słyszałam, a teraz miałam okazję dokładnie się dowiedzieć, co tam się działo. Przyglądałam się, jak wyglądała wtedy praca służb ratunkowych. Niektóre fakty mnie zaszokowały i wstrząsnęły. A jak czytałam o wybuchu gazu w bloku mieszkaniowym to sama zaczęłam się tego bać, a wcześniej nawet o tym nie myślałam. Na szczęście, tego samego dnia akurat był przegląd instalacji gazowej w moim bloku, co mnie uspokoiło. 

Książkę ,,Strażacy" czyta się bardzo szybko, jednak nie można powiedzieć, że obojętnie. Opisane historie oraz emocje na pewno zostaną ze mną dłużej. Uprzedzam, że opisano tu historie katastrof masowych, więc nie będzie to książka dla każdego.
 
Ocena 4/6

środa, 17 października 2018

Mały Książę - Antoine de Saint-Exupery

Kto z nas nie zna Małego Księcia?

Jego wymagającej róży i planety o trzech wulkanach?

Narysujesz mu baranka?

„Na zawsze zostaniesz moim przyjacielem. Będziesz miał ochotę śmiać się razem ze mną. Czasami otworzysz okno, bez powodu, dla przyjemności… A twoi znajomi bardzo się zdziwią, widząc, jak śmiejesz się, patrząc w niebo. Powiesz im wtedy: „Gwiazdy zawsze doprowadzają mnie do śmiechu!”. Pomyślą, że zwariowałeś. Spłatam ci niezłą psotę…"

Ponadczasowa historia z pięknymi ilustracjami autorstwa Pawła Pawlaka, które pozwalają na nowo odkryć emocje związane z opowieścią i jej symbolikę. 

,,Mały Książę" był kiedyś moją lekturą szkolną. To wtedy przeczytałam go po raz pierwszy. Czytałam wtedy stare wydanie, które należało do mojego taty, jakie posiadał jeszcze ze swojego dzieciństwa. Już wtedy bardzo polubiłam tę historię i z chęcią powtarzałam niektóre fragmenty. Gdy zobaczyłam, że wydawnictwo Znak Emotikon szykuje nowe wydanie ,,Małego Księcia", pomyślałam, że to dobry moment, aby mieć w końcu swój egzemplarz tej książki. 

Trzymając już książkę ,,Mały Książę" w rękach od razu na mojej twarzy pojawił się uśmiech. Nie potrafiłam odłożyć tej książki. Najpierw ją ,,przemacałam", a chwilę później zaczęłam czytać, gdyż strasznie mnie kusiło, aby znowu przeczytać tę historię. Ponownie, książka bardzo przypadła mi do gustu. Mimo, że minęło kilkanaście lat od pierwszego przeczytania, opisana historia nadal mnie zaciekawia. Potrafiła wywołać we mnie radość, jak i smutek. 

Przeczytana przeze mnie niewdano wersja książki różni się od poprzedniej tym, że ilustratorem jest tu Paweł Pawlak. Poprzednia wersja zawierała ilustracje wykonane przez autora, do których zdążyłam już przywyknąć i miałam na początku trochę problem z oglądaniem nowych rysunków. Jednak po pewnym czasie przywykłam do tej nowości i z chęcią się im przyglądałam. 

,,Mały Książę" to książka, z którą, moim zdaniem, powinien każdy się zapoznać. Na moim przykładzie widać, że historia może się spodobać zarówno młodszym, jak i starszym. Wykonane ilustracje przez pana Pawlaka służyły mi, jako przerywnik w czytaniu lektury, który wydłużył czas spędzony z tą książką, gdyż nie da się ukryć, że jest to dosyć krótka historia i było mi żal rozstawać się z nią po tak krótkim czasie. Książkę jak najbardziej polecam!

Ocena 5,5/6

środa, 3 października 2018

Spójrz na mnie - Nicholas Sparks

Będziesz wiedziała, co się wtedy czuje.

Taką wiadomość, wraz z bukietem róż, otrzymuje Maria Sanchez, młoda prawniczka, która niedawno wróciła do rodzinnego miasta i rozpoczęła pracę w renomowanej kancelarii. Kolejnemu liścikowi towarzyszą przebite opony w samochodzie. Maria doskonale wie, że jest ofiarą stalkingu. Tylko kto ją prześladuje? Szef, którego względy odrzuciła? A może dogoniła ją przeszłość? Czy to dobry moment na angażowanie się w związek z mężczyzną, który ma problemy z własną przeszłością? Prawdopodobnie nie, podpowiada jej rozsądek. Ale uczucia mówią coś zupełnie innego.





Swoją przygodę ze Sparksem zaczęłam od ekranizacji jego książek. Obejrzałam wszystkie i bardzo polubiłam. Dopiero potem mnie naszło, aby zapoznać się z pierwowzorami. I tak do tej pory, przeczytałam dopiero kilka pozycji. Podobały mi się, ale jakoś szczególnie mnie nie wciągnęły. Gdy zabrałam się za książkę ,,Spójrz na mnie" nie oczekiwałam od niej zbyt wiele. I tu był mój błąd. Książka wzięła mnie z zaskoczenia i pochłonęła.

Myślałam, że książką ,,Spójrz na mnie" będzie o parze, która dopiero się poznaje i zaczyna ze sobą być. Jedno i drugie ma jakieś problemy, ale w końcu jakoś je pokonują i mogą być razem. No i z tym myśleniem nawet po części miałam rację. Nie spodziewałam się jednak, że pojawi się tutaj detektywistyczny wątek, który będzie tak dobrze skonstruowany. Na tyle dobrze, że nie potrafiłam się odkleić od czytania, a gdy już musiałam odłożyć książkę na bok to jak najszybciej chciałam do niej wrócić. Wciągnął mnie. 

Książka Sparksa jest naprawdę dobrze napisana. Z łatwością się ją czyta, ale to nie powinno być zaskoczeniem. W końcu, książki pana Nicholasa możemy czytać już od kilkudziesięciu lat. Bohaterowie są dobrze opisani i możemy się o nich dużo dowiedzieć. Została nam przybliżona ich przeszłość, poznajemy ich charakter również z aktualnych wydarzeń. Ku mojemu zaskoczeniu, polubiłam tutaj wszystkich bohaterów, tych złych, jak i tych dobrych. Każdy z nich został na tyle dobrze opisany, że potrafiłam zrozumieć czemu się zachowują tak, a nie inaczej. 

,,Spójrz na mnie" to historia o dwojgu ludzi, którzy poznają się, zakochują się w sobie, czyli nic zaskakującego, gdy spojrzymy, że autorem jest pan Sparks. Jednak, tym razem, postanowił mnie zaskoczyć i dodał wątek detektywistyczny, który opierał się na prześladowaniu prawniczki oraz próbie pochwycenia prześladowcy. To ten wątek sprawił, że wciągnęłam się w czytanie i szybko nie zapomnę o tej książce.

Ocena 5/6

środa, 26 września 2018

Korek czy zakrętka? - Michał Bardel

  Pierwsze kroki w świecie wina

Jak kupić dobre wino, ile go nalewać do kieliszka, jak łączyć wino z jedzeniem, jak rozpoznać chorobę korkową i czy wypada lubić słodkie wina?

Michał Bardel – mistrz i znawca wina, potrafiący w prosty sposób przekazywać wiedzę o nim, prezentuje pełen anegdot praktyczny przewodnik, z którego dowiemy się: Dlaczego dawniej kobiety przyłapane na piciu wina były karane na równi z cudzołożnicami? Czy szlachetne tokaje powstają ze spleśniałych winogron? Dlaczego na etykietach win jakościowych nigdy nie znajdziemy określenia „półwytrawne”?




W chwilach, gdy mam ochotę na wino, idę do sklepu, staję przed półkami zapełnionymi tymi trunkami i nie wiem, co wybrać. Nigdy nie jestem pewna, czy to wino mi zasmakuje, czy będzie pasowało do okazji, czy okaże się, że będę musiała je wylać, bo w ogóle mi nie zasmakuje. Wtedy biorę wino jakieś marki, której reklamy często można spotkać. Jednak cały czas mam wrażenie, że ta butelka obok z nic nie mówiącą mi etykietą może mieć lepszą zawartość. Gdy dowiedziałam się o książce ,,Korek czy zakrętka?" Michała Bardela, stwierdziłam, że koniecznie muszę po nią sięgnąć. Może w końcu się czegoś nauczę o winach. Czy tak się stało?

,,Korek czy zakrętka?" to książka, która jest kopalnią wiedzy o winach. Dowiedziałam się z niej mnóstwo rzeczy, które przydały mi się już w trakcie towarzyskiej rozmowy. W końcu wiedziałam o czym do mnie mówią i byłam z siebie bardzo zadowolona, że wreszcie się podszkoliłam w tym temacie i mogłam podyskutować. Teraz, nie nazwę się już osobą kompletnie zieloną, ale wiem, że jeszcze sporo wiedzy mi brakuje. Ta książka zachęciła mnie by poszerzać swoją wiedzę o winach.

Książkę ,,Korek czy zakrętka?" czytało mi się bardzo szybko i momentami z wielkim zainteresowaniem. Bywały rozdziały, które mnie kompletnie nie ciekawiły, lecz stwierdziłam, że nic na siłę i je po prostu omijałam przechodząc jednocześnie do treści bardziej zajmujących. Jako chemik nie mogłabym nie wspomnieć o tym, iż spodobało mi się to, że autor w swojej książce wypisywał nazwy związków chemicznych odpowiadające za nuty wyczuwalne w winie. Momentami nawet mnie to śmieszyło, ale to już chyba tylko mnie śmieszy chemia.

Ocena 4,5/6

środa, 19 września 2018

Obserwuję cię - Teresa Driscoll

Kiedy Elle Longfield spotyka w pociągu dwóch młodych mężczyzn rozmawiających z nastoletnimi dziewczynami, nie widzi w tym nic niepokojącego, dopóki nie dowiaduje się, że właśnie opuścili więzienie. Natychmiast odzywa się w niej instynkt macierzyński, ma syna w podobnym wieku. Ostatecznie przenosi się do innego wagonu, nie chcąc się wtrącać. Nazajutrz okazuje się jednak, że jedna z dziewczyn, Anna, zaginęła. Elle zgłasza się na policję.
Po roku Anna ciągle jest uznana za zaginioną, a Elle zaczyna dostawać anonimowe pogróżki. Tropy prowadzą do matki zaginionej dziewczyny, jednak podejrzenia wynajętego detektywa skupiają się na innych członkach rodziny i przyjaciołach, którzy najwyraźniej mają coś do ukrycia. Za to wszyscy bacznie obserwują Elle.




Do sięgnięcia po książkę ,,Obserwuję cię" zachęcił mnie opis wydawcy. Przypomniawszy sobie, że dawno nie czytałam thrilleru miałam jeszcze większą ochotę na przeczytanie tej pozycji.Okładka, jak i króciutka notka o książce, sprawiły, że książka mnie zaciekawiła, jak i sprawiła, że miałam oczekiwania, że historia w niej zawarta będzie dobra, a ja się wciągnę od pierwszych stron i pochłonę tę książkę w jeden albo dwa wieczory. Czy tak się stało? Niestety nie. 

Już od pierwszych stron, książkę bardzo łatwo się czyta. Nie ma tu jakiegoś zaawansowanego języka, przy którym trzeba się wysilić by zrozumieć treść. Jest napisana tak, że gdy wróci się po ciężkim dniu do domu, rozłoży się z książką w swoim ulubionym fotelu, nie trzeba się nad niczym zastanawiać tylko można z przyjemnością zapoznawać się z treścią. Jednak jej początek trochę mnie zawiódł. Myślałam, że od początku wciągnę się w historię i nie będę mogła przestawać się zastanawiać, co tam słychać u bohaterów i jak potoczą się sprawy, gdy zrobię sobie przerwę w czytaniu. Niestety, tak się nie stało. Książka wciągnęła mnie dopiero na kilkadziesiąt stron do końca. 

,,Obserwuję cię" to dobra książka. Spodziewałam się świetnej, więc czuję się trochę rozczarowana. Nie zmienia to faktu, że z chęcią tę książkę polecę. Mamy tutaj zagadkę, której uważam, że nie da się rozwiązać zanim autorka nie zdecyduje, iż to już czas, że możemy poznać kawałek po kawałku rozwiązanie. Poznajemy w niej także bohaterów, których da się mniej lub bardziej polubić i którzy są bardziej lub mniej denerwujący, czyli jakieś emocje potrafią w nas wywołać, co jest zdecydowanym plusem. Moim zainteresowaniem nie zawładnęła, ale po przeczytaniu tej pozycji, mam wrażenie, że spodoba się niejednej osobie.

Ocena 4,5/6

poniedziałek, 17 września 2018

Moja Jane Eyre - C. Hand, B. Ashton, J. Meadows

Może ci się wydawać, że znasz tę historię. Sierota Jane Eyre, bez grosza przy duszy, rozpoczyna nowe życie jako guwernantka w Thornfield Hall. Tam spotyka mrocznego i tajemniczego pana Rochester.
Pomimo dużej różnicy wieku i jego nieznośnego temperamentu, zakochują się w sobie i, o zgrozo, ONA wychodzi za niego za mąż.
Ale czy to na pewno Jane Eyre?
Przygotuj się na przygodę  w której nic nie jest takie, jak się wydaje: pewien dżentelmen ukrywa się bardziej niż trup w szafie. A co jeżeli we wszystko wmieszają się początkująca pisarka Charlotte Brontë i badacz zjawisk nadprzyrodzonych Alexander Blackwood?





Gdy kilka lat temu przeczytałam książkę ,,Jane Eyre" autorstwa Charlotte Bronte byłam zachwycona poznaną historią. Niedawno, natknęłam się na książkę ,,Moja Jane Eyre" napisaną przez trzy kobiety, zaciekawiła mnie ona. Miałam znowu wejść do świata Jane Eyre, ale trochę innego. Perspektywa wkroczenia do otoczenia panny Eyre zaintrygowała mnie. Czy książka mnie zawiodła? 

Wystarczyło przeczytać kilka stron, aby książka mnie wciągnęła. Historia bardzo szybko pobudziła moją ciekawość i wciągnęła w wir wydarzeń. Odkrycie, że Charlotte Bronte, autorka oryginalnej historii o Jane Eyre, jest jedną z bohaterek książki pań Hand, Ashton, Meadows wzbudziła we mnie najpierw lekki chichot, lecz później z żywą ciekawością śledziłam jej losy. Z równym zainteresowaniem przyglądałam się poczynaniom Jane. Trzecią główną postacią, której losom mogliśmy się przyglądać, był Alexander Blackwood, agent Towarzystwa do Spraw Relokacji Dusz Zbłąkanych. Przyznaję się, że był to bohater, który najmniej mnie zainteresował w tej książce. Wydał mi się on najmniej pociągający i to rozdziały z nim w roli głównej powodowały, że moje tempo czytania lekko spadało. 

,,Moja Jane Eyre" zawiera lekką historię z napisaną z humorem i szczyptą fantastyki. Sprawdziła się u mnie idealnie w roli relaksującego czytadła do poduszki. Jest to ciekawie napisana książka z dobrze scharakteryzowanymi postaciami, których losy szybko zainteresują czytelnika. Wątpię bym szybko wróciła do tej książki, ale na pewno będę polecać innym.

Ocena 5/6

wtorek, 17 lipca 2018

Smaki miłości - Ashley Warlick

Kalifornia 1934. Początkująca pisarka Mary Frances uwielbia swojego męża, ale prawdziwą namiętność czuje do jego najlepszego przyjaciela. Pierwsza wspólnie spędzona z Timem noc na zawsze odmieni losy całej trójki. Połączy ich niezwykły układ, w którym Mary znajdzie prawdziwe spełnienie, inspirację i wsparcie.
Czy tylko ekstrawaganckie, kontrowersyjne, przesycone skandalem życie może dać jej prawdziwe szczęście? Jakie oblicza miłości odkryje, zanim zrozumie, co dla niej najważniejsze?
Tocząca się w urokliwych pejzażach Kalifornii, południa Francji i szwajcarskich Alp zmysłowa powieść, pełna smaków, zapachów, zachwytów i wzruszeń powstała na kanwie biografii M.F.K. Fisher – słynnej amerykańskiej pisarki, której twórczość inspirował trójkąt: miłość, jedzenie i literatura. 

Opis książki ,,Smaki miłości" musiałam przeczytać kilkukrotnie, gdyż nie byłam do końca pewna czy ta pozycja mi się spodoba, czy nie. Ostatecznie, stwierdziłam, że spróbuję, najwyżej mnie nie porwie. Zabrałam się za lekturę. 

Na początku historia mnie zainteresowała, byłam ciekawa, co stanie się dalej. Poznawanie nowych wątków pochłonęło moją uwagę. Poczułam, że dokonałam dobry wybór zaczynając swoją przygodę z tą książką. Jednak moje zadowolenie nad wyborem lektury szybko się ulotniło. Kolejne wątki zaczęły mnie nie interesować i miałam ochotę jak najszybciej skończyć tę książkę. To mnie przekonało, że jednak książka ,,Smaki miłości" mija się z moim gustem czytelniczym. 

Bywały takie chwile podczas czytania, gdy zaczynałam myśleć o czymś innym, chwilowe rozkojarzenia. Wtedy nie wiedziałam, co właśnie przeczytałam. Jednak nie byłam na tyle ciekawa ani nie czułam, że coś tracę, więc nie czytałam fragmentu jeszcze raz. Po prostu szłam dalej. To mnie przekonało, że książka zawiera treści mało mnie interesujące. 

To wszystko nie zmienia faktu, że książkę czyta się naprawdę szybko. Jest napisana w taki sposób, że dość łatwo przyswaja się jej treść. Mnie, niestety, w pewnym momencie przestała ciekawić. Wiem, że znajdą się osoby, które będą się zachwycać nad tą pozycją, jak na przykład moja mama, która przeczytała tę książkę przede mną i stwierdziła wtedy, że muszą ją przeczytać.
 
Ocena 3/6

wtorek, 30 stycznia 2018

Dziadek do orzechów - E.T.A. Hoffmann

 Jest Wigilia. Siedmioletnia Klara i jej braciszek Fred czekają na świąteczne prezenty. Jak zawsze najwspanialszy dostaną od sędziego Droselmajera, zegarmistrza i wynalazcy, ich chrzestnego ojca; w tym roku jest to wspaniały zamek z poruszającymi się figurkami. Jednak dzieci wolą inne zabawki od mechanicznych cudów skonstruowanych przez sędziego, którymi nie można się tak po prostu bawić: Klara dostaje nowe lalki i śliczną sukienkę, Fred pułk ołowianych huzarów oraz konia na biegunach. Pod choinką jest jeszcze jeden prezent – dziadek do orzechów, w postaci małego człowieczka o dużej głowie i cienkich, krótkich nóżkach; włożenie do jego ust orzecha i pociągnięcie za drewniany płaszczyk powoduje rozłupanie skorupki. Figurka, mimo że brzydka, bardzo przypada do serca Klarze, jej więc zostaje oddana pod opiekę…


Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek w dzieciństwie czytała ,,Dziadka do orzechów". Kojarzy mi się on wyłącznie z jedną z bajek o Barbie. Tak, więc gdy zobaczyłam nowe wydanie książki autorstwa Hoffmanna postanowiłam w końcu nadrobić zaległości z tą lekturą i poznać historię Dziadka. 

Gdy miałam już książkę ,,Dziadek do orzechów" w dłoniach, pierwszą rzeczą, jaka mi się spodobała jest nowe wydanie - piękne, zielone, ze świątecznymi motywami. Zauroczyło mnie od razu. Dalej już tylko mogłam zatopić się w historii. Tak jak się spodziewałam, czyta się ją szybko. W końcu jest to historia skierowana do dzieci, więc starszemu czytelnikowi nie stwarza żadnego problemu z przyswojeniem treści. Szybko wsiąkłam w historię, która dosyć łatwo pobudziła moją wyobraźnię. W książce mamy proste obrazki przedstawiające niektóre sceny, jednak czytając tekst, obrazki te ożywały i historia płynęła przed moimi oczami. 

Ogromnie się cieszę, że w końcu mogłam przeczytać książkę ,,Dziadek do orzechów". W wyjątkowy sposób umiliła mi jeden, mroźny wieczór. Teraz, będąc już po lekturze, mam wrażenie, że jeszcze nie raz sięgnę po tę książkę. Mimo że jest to książka dla dzieci, to ja, nieco starsze dziecko, wielce polubiłam tę historię i mam wrażenie, że podczas kolejnego czytania znowu zrobi na mnie równie dobre wrażenie. Myślę, że nie jest to historia, która mogłaby się zbudzić podczas jej ponownego przypominania, a jedynie na nowo zachwycić czytelnika. 

Ocena 5,5/6 

wtorek, 23 stycznia 2018

Pamiętnik księżniczki - Carrie Fisher

Kiedy Carrie Fisher po latach odnalazła swój pamiętnik prowadzony podczas kręcenia pierwszych Gwiezdnych Wojen sama była zaskoczona tym, co tam znalazła. Wydawało się, jakby pisały go dwie osoby - wrażliwa romantyczka i młoda, energiczna dziewczyna szukająca silnych wrażeń.
Dla młodziutkiej Carrie rok 1976 okazał się przełomowy. Otrzymała rolę, która na zawsze stała się jej alter ego. Po latach sama powiedziała, że księżniczka Leia to część jej osobowości.
Zadurzona w filmowym partnerze – Harrisonie Fordzie spełniła swój sen i przeżyła płomienny romans z kapitanem Sokoła Millenium zarówno na jak i poza ekranem. W swojej ostatniej książce rozwiewa plotki i zdradza, co się wtedy wydarzyło.




Nie przepadam za biografiami. Wydają mi się one nudne. No bo, ile można czytać o jednej osobie? Nawet nie słyszałam o książce napisanej przez Carrie Fisher, póki do mnie ona nie trafiła. Jednak jako fanka ,,Gwiezdnych wojen" postanowiłam, że zapoznam się z tą książką jak już ją mam. A nuż dowiem się z niej coś ciekawego? 

Tak jak się spodziewałam przeprawa przez tę książkę sprawiała mi trochę trudu. Nie byłam zainteresowana na tyle życiem pani Fisher by o niej przeczytać prawie trzysta stron. Dodatkowo, większość książki była poświęcona jej romansowi z Fordem, który po prostu mnie nie ciekawił. Jednak mimo problemów znalazłam w tej pozycji kilka smaczków z życia Fisher, o których później opowiedziałam swoim znajomym, więc nawet mało zainteresowana osoba potrafi coś dla siebie znaleźć w tej książce.

Bardzo spodobała mi się forma w jakiej została napisana ta książka. Ma się wrażenie, że rozmawia się z autorką. Tak mi się to spodobało, że miałam ochotę czytać dalej, mimo że treść nie za bardzo mnie zachęcała. Książkę można podzielić na trzy główne części: przed romansem z Fordem, w trakcie romansu i po romansie z Harrisonem. Zdecydowanie najbardziej do gustu przypadła mi cześć sprzed romansu. Wydała mi się najbardziej zabawna i obfitsza w historie, które chce się przekazywać dalej. Kolejna część po prostu przeczytałam, bez żadnych większych zachwytów czy innych emocji, aby na końcu znowu dowiedzieć się kilku ciekawych rzeczy z życia Carry.

Nie przepadam za autobiografiami. Po prostu nie odnajduję się w nich. Jednak przeczytanie książki ,,Pamiętnik księżniczki" nie należało do najgorszych przeżyć i nawet udało mi się znaleźć w niej coś ciekawego. Zdecydowanie jest to pozycja dla większych fanów tego gatunku lub szalonych fanów ,,Gwiezdnych wojen", którzy chcą wiedzieć wszystko, co wiąże się z tą serią i występującymi w niej aktorami. 

poniedziałek, 8 stycznia 2018

48 tygodni - Magdalena Kordel

 Ile może wydarzyć się w rodzinie przez 48 tygodni? 

Choć Natasza kocha swoich bliskich, poskramianie codziennych kłopotów domowych nie jest jej wymarzonym zajęciem. Tymczasem dwa koty pilnie obserwują rybki w akwarium, niespodziewanie wpada natrętna była dziewczyna męża, rezolutna córeczka zadaje mnóstwo zaskakujących pytań, do tego przez telefon płacze przyjaciółka... A to dopiero początek kłopotów! Chyba najwyższy czas wrócić na studia i rozpocząć pracę. 








Nie potrafię przejść obojętnie obok twórczości pani Magdaleny Kordel. Od kilku lat wypatruje premier jej nowych książek. ,,48 tygodni" mnie zaskoczyło, gdyż nie spodziewałam się, że tak szybko po premierze ,,Serca z piernika" ukaże się kolejna książka spod jej pióra. Nie zmieniło to jednak faktu, że znowu się cieszyłam, że mogę przeczytać kolejną pozycję napisaną przez jedną z moich ulubionych autorek. ,,48 tygodni" miała swoją pierwszą premierę trochę czasu temu, lecz dopiero przy okazji nowej premiery, w mojej ulubionej szacie graficznej, miałam okazję się z nią zapoznać. 

Przyznam szczerze, że zaskoczyła mnie ta książka. Nie taką Kordel znam. Chyba nie poznałabym, że to jej książka, gdyby wielkimi literami nie zostało zapisane jej nazwisko na okładce. Historia i bohaterzy różnią się od tych, o których ostatnio miałam przyjemność czytać. Nie zmienia to faktu, że nadal jest to typ książki, który lubię czasem przeczytać. Można w niej znaleźć opisy wydarzeń, które na pewno sprawią, że na twarzy pojawi się uśmiech. Podczas czytania nie raz zostałam zaskoczona, jak proste pomysły na losy bohaterów mogą uzupełniać powieść między tymi bardziej zwariowanymi, a całość wychodzi tak spójna i wciągająca, aż nie chce się przestawać czytać. 

,,48 tygodni" to kolejna lekka, jak i zabawna książka pani Kordel, która umiliła mi jeden wieczór. Czyta się ją szybko i przyjemnie, jednak nie skradła mojego serca. Myślę, że dosyć szybko o niej zapomnę oraz nie znajdzie się w na liście książek, które podrzucam różnym osobom w rodzinie. Jednak, jeśli lubicie od czasu do czasu przeczytać pozycję, która nie wymaga od was zbyt wielkiego myślenia i chcecie się zrelaksować po ciężkich dniu to na pewno będzie to dobra pozycja na jednorazową przygodę.

Ocena 4/6 

Wydawnictwo Znak