niedziela, 21 grudnia 2014

Jedyna - Kiera Cass

America jest jedną z czterech dziewcząt, które utrzymały się w ścisłej czołówce Eliminacji. Ukochana przez zwykłych ludzi, znienawidzona przez obecnego króla, dziewczyna wciąż nie jest pewna swych uczuć. A jednak nadchodzi moment ostatecznego wyboru, tym trudniejszego, że cały los Illei może spoczywać właśnie w rękach Ami.
Czy dziewczyna powróci do swej dawnej miłości, czy zdecyduje się zostać królową i podjąć walkę o lepszy świat dla siebie i wszystkich mieszkańców Illei?










Muszę przyznać, że książka ,,Rywalki" spodobała mi się od razu. Mimo swojej przewidywalności wiedziałam, że czytanie serii pani Cass będzie dla mnie czystą przyjemnością. W końcu od małego lubiłam księżniczki i królewskie klimaty. Od pierwszej części wiadomo kogo wybierze Maxon. Nie potrafiłam mieć w stosunku do tego żadnych wątpliwości, jednak nie potrafiłam nie zapoznać się z kolejną częścią. Ta książka nie zawiera tylko książęcych dylematów na temat, którą damę wybrać by spędziła ze mną życie, lecz także pojawia się kilka innych, ciekawych wątków. 

Od razu muszę przyznać, że ,,Jedyna" do tej pory zaskoczyła mnie najbardziej z całej serii. Pojawiło się w niej kilka szczególików, które zaszokowały mnie. Nie spodziewałam się, że autorka może tak poprowadzić tę historię, czy stworzyć takich bohaterów. Dzięki temu tę pozycję czytało mi się jeszcze lepiej i z jeszcze większą ciekawością. 

Na książkę ,,Jedyna" nie potrzeba poświęcić dużo czasu, bo gdy już cię wciągnie to trudno się od niej oderwać i czytanie jej idzie wtedy bardzo szybko. Czuć, że seria wraz z kolejnymi częściami się rozwija. Coraz mniej rzeczy da się przewidzieć, więcej rzeczy zaczyna zaskakiwać czytelnika. Jest to idealna pozycja dla chwili relaksu. Z nią można przenieść się do świata księżniczek, księcia i niebezpiecznych rebeliantów, którzy do bajkowej atmosfery dodają odrobinę zła i niebezpieczeństwa. 

Ocena 5,5/6

czwartek, 4 grudnia 2014

Miłość z obu stron - Nick Spalding

Z punktu widzenia Jamiego Newmana bycie singlem nie jest niczym przyjemnym – zwłaszcza, gdy przychodzi mu stawić czoła wojowniczo usposobionej rozwódce-seksoholiczce.

 Bycie dziewczyną, która szuka miłości, również nie jest proste. Wystarczy spytać Laurę McIntyre, która ostatnimi czasy zetknęła się z pragnącym sobie ulżyć napalonym agentem nieruchomości, a także z zaciekłym entuzjastą kolarstwa górskiego gustującym w nader obcisłych strojach z lycry.Kiedy Jamie i Laura wpadają na siebie nawzajem (i to dość dosłownie), wygląda na to, że wreszcie uśmiechnęło się do nich szczęście – lecz tym razem znalezienie odpowiedniej osoby oznacza zaledwie początek kłopotów... 







Książka ,,Miłość z obu stron" zaciekawiła mnie swoim opisem. Miałam wrażenie, że ta książka przysporzy mi niejeden uśmiech, a nawet wybuch śmiechu, tak więc zechciałam ją przeczytać. W tym momencie muszę się przyznać, że owa książka stała u mnie na półce przez kilka miesięcy i bałam się po nią sięgnąć. Dlaczego? Otóż przede mną zaczął czytać ją mój tato, który po kilkunastu stronach zdegustowany odłożył ją z powrotem na półkę. To mnie trochę zniechęciło do tej książki. Jednak nadszedł moment w końcu zaczęłam ją czytać. Początek jest naprawdę koszmarny. Jak dla mnie zbyt prostacki. Zaczynałam myśleć, że czytanie tej książki będzie prawdziwą katorgą. Na szczęście tak się nie stało. 

Gdy minie się ten koszmarny początek, książka zaczyna być coraz ciekawsza. Najpierw pojawiła się ciekawość, co też może spotkać naszych bohaterów w kolejnych przygodach związanych z poszukiwaniem miłości. Od czasu do czasu pojawiał się też nawet uśmiech na twarzy. W końcu przychodzi taki moment, że wszystko już ciekawi i nie można opanować się od wybuchu śmiechu. Tak też z kompletnej klapy tworzy się coś naprawdę ciekawego do czytania. 

Na koniec, gdy kończy nam się już cała historia (oczywiście happy endem, bo jak inaczej mogłoby być?), to naprawdę jest się zadowolonym, że ma się jeszcze fragment do przeczytania z kolejnej części. Jednak, również, apetyt na dalsze czytanie o Laurze i Jamiem wzrasta. Naprawdę nie mogę się doczekać by zobaczyć ich w nowej roli. Coś czuję, że czytanie kolejnej części będzie dla mnie równie dobrą zabawą. 

Ocena 4,5/6

wtorek, 25 listopada 2014

Coś do ukrycia - Cora Carmack

Mackenzie "Max" Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorze - gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace'a, zapewne zdecydują się ją wydziedziczyć. Max wmówiła im, że spotyka się z sympatycznym i poukładanym gościem, którego poznała w bibliotece, a wytatuowany facet z tunelami w uszach ni diabła nie pasuje do tego opisu. Sytuacja jest katastrofalna. Jedyne wyjście to w ciągu trzech minut znaleźć kogoś, kto zgodzi się odegrać chłopaka z biblioteki. Cade przeniósł się do Filadelfii by studiować na uniwersytecie Temple, ale nic nie układa się tak, jak sobie zaplanował. Wisienką na torcie są rychłe zaręczyny Bliss i Garricka. Gdy do stolika, przy którym siedzi przysiada się nagle dziwna dziewczyna z jeszcze dziwniejszą prośbą, Cade porzuca na chwilę zdrowy rozsądek i zgadza się na szaloną maskaradę. 

Książkę ,,Coś do stracenia" zapragnęłam przeczytać w chwili, gdy zobaczyłam jej zapowiedź. Gdy byłam już po lekturze, ani trochę nie byłam zawiedziona. Nadszedł czas na poznanie drugiej powieści spod pióra pani Carmack. W ,,Coś do ukrycia" z drugiego planu wychodzi Cade. Teraz, poznajemy jego perypetie miłosne, które są równie ciekawe i zabawne, co Bliss. 

Mam wrażenie, że Carmack uwielbia obdarowywać czytelnika miłosnymi historiami, które bawią, jak i poruszają serce. I nie mogę ukryć, że do tej pory wychodzi jej to świetnie. Czytanie książki ,,Coś do ukrycia'' to niezwykle przyjemna zabawa. Przy tej książce nieraz się śmiałam, ale także wiele razy z pewnymi nadziejami i oczekiwaniem przypatrywałam się rozwojowi relacji, jakie wytworzyły się między Max, a Cadem. Mimo, że niektóre momenty bywały do przewidzenia (bo jak w takiej książce nie może być happy endu?) to i tak czytanie tej książki nie jest ani trochę nudne. 

,,Coś do ukrycia" to lekka, przyjemna i zabawna książka, która potowarzyszy z nami dwa wieczory, wątpię by ktoś czytał ją dłużej, gdyż jak już się wsiąknie to ciężko oderwać się od lektury. Niewątpliwie polubiłam tę książkę i czekam na kolejną spod pióra pani Carmack, gdyż przeczuwam, iż kolejna książka dostarczy mi tylu pozytywnych emocji, ile już obdarowała mnie w pozycjach przeze mnie przeczytanych. 

Ocena 5,5/6

wtorek, 11 listopada 2014

Infekcja - Graham Masterton


Anna Grey jest epidemiologiem w szpitalu w St Louis i dzieli spokojne, dostatnie życie ze swoim życiowym partnerem, Davidem. Z kolei starzejący się Harry Erskine wciąż chce być beztroskim złotym chłopakiem. Mieszka na Florydzie i zarabia, przepowiadając przyszłość bogatym klientkom.
Ich losy niespodziewanie splotą się, gdy wspólnie przyjdzie im walczyć z zagrożeniem, którego źródła leżą w mrocznej historii Ameryki. Duchy Indian, wymordowanych przed wiekami, szykują bowiem współczesnym Stanom Zjednoczonym nieuchronną apokalipsę!








Graham Masterton potrafi tworzyć niesamowite klimaty w swoich książkach. Nie czytałam ich zbyt wiele, jednak te, na które się skusiłam sprawiły, że mam ochotę poznać więcej pozycji z dorobku tego pisarza. Z bardzo pozytywnym nastawieniem oraz zainteresowaniem sięgnęłam po kolejną książkę. Tym razem w moje ręce wpadła ,,Infekcja". Czułam, że czeka mnie coś ciekawego. 

Po pierwsze, od pierwszych stron Masterton obdarowuje niespotykanym, odrobinę mrocznym klimatem. Już po kilku pierwszych stronach byłam zafascynowana tą historią i chciałam poznać jej dalszy ciąg. Po drugie, spodobał mi się dobór bohaterów. Raz jestem z panią epidemiolog i przyglądam się dziwnym przypadkom rozprzestrzeniającej się choroby. Innym razem przenoszę się do jasnowidza, któremu przydarzają się dziwne i niezwykłe przygody. Do tego cała reszta bohaterów, która umacnia unikatowy klimat tej historii. 

Książka ,,Infekcja" bardzo mi się spodobała. Klimat, mroczność, duchy, choroby, wirusy, epidemia, niewytłumaczone zgony, tajemniczość, to wszystko czym książka przemówiła do mnie i znalazła ścieżkę do mojego serca. Po raz kolejny przekonałam się, że książki Mastertona są idealne dla mnie oraz powinnam je czytać i czytać. Jeśli lubisz przeczytać od czasu do czasu coś mocniejszego, gdzie duchy powracają na Ziemię by dokonać rzezi na ludzkości, to jest to książka dla ciebie.

Ocena 5,5/6

poniedziałek, 3 listopada 2014

Miasto niebiańskiego ognia - Cassandra Clare

Ciemność ogarnęła świat Nocnych Łowców. Chaos i destrukcja obezwładniają Nefilim, ale Clary, Jace, Simon i ich przyjaciele łączą siły, żeby walczyć z największym złem, z jakim kiedykolwiek się zetknęli. Brat Clary, Sebastian Morgenstern, systematycznie usiłuje zniszczyć Nocnych Łowców. Posługując się Piekielnym Kielichem, zmienia ich w istoty z koszmaru, rozdziela rodziny i kochanków, powiększa szeregi swojej armii Mrocznych. Nic na świecie nie jest w stanie go pokonać… ale jeśli Clary i jej drużyna wyprawią się do królestwa demonów, mogą mieć szansę…
Ludzie stracą życie, miłość zostanie poświęcona, cały świat się zmieni. Kto przeżyje w szóstej i ostatniej, wybuchowej części „Darów Anioła"?






Przez bardzo długi czas nie chciałam w ogóle przeczytać jakiekolwiek części ,, Darów Anioła". Jednak nadszedł taki dzień, w którym pomyślałam, że dłużej nie mogę oceniać tej serii bez zapoznania się z nią. Tak więc sięgnęłam po pierwszą część i przepadłam. Od tamtej chwili nie wiem dlaczego tak się upierałam, jednakże wiem, że dzień, w którym zmieniłam zdanie był dniem mądrego wyboru. Było to rok przed zakończeniem czytania ostatniej części, bo nadeszła właśnie ta chwila rozstania się z serią. 

,,Miasto niebiańskiego ognia" to niemała cegiełka. Liczy ponad siedemset stron, więc jest co czytać. Muszę przyznać, że sprawiło mi to trochę problemu, gdyż wydłużył mi się czas czytania. Nie miałam go w ostatnim miesiącu za wiele, więc przeczytanie tylu stron trochę czasu mi zajęło. Jednak gdy tylko znajdowałam moment na zapoznanie się z treścią, przez moje palce zawsze w błyskawicznym tempie przetaczało się kilkadziesiąt stron. 

Kilka decyzji podjętych przez bohaterów w tej części mnie zaskoczyło. Pani Clare zdecydowanie manipulowała moimi emocjami, bo gdy myślałam, że to już czegoś koniec i zaczynałam być rozczarowana to udawało jej się wybrnąć z całej sytuacji w taki sposób, że byłam zadowolona, a czasami zachwycona. Zakończenie tej serii po sześciu częściach to idealny wybór. Jestem w pełni zadowolona, że zapoznałam się ze światem Nocnych Łowców i historią Clary oraz jej przyjaciół, ale szczerze mówiąc to dostałam wszystko czego potrzebowałam i więcej już nie potrzebuję. Oczywiście historię innych Łowców z chęcią przeczytam, ale ta piątka stałaby się już za bardzo podobna do bogów, gdyby jeszcze coś się jej udało. 

Ocena 5,5/6

poniedziałek, 13 października 2014

Złoto głupców - Philippa Gregory

W trzecim tomie bestsellerowej serii o tajemniczym Zakonie Ciemności młodzi podróżnicy Luca, Freize, Izolda i Iszrak przybywają do Wenecji w czasie karnawału. Podczas gdy mieszkańców miasta ogarnia szaleństwo zabawy, bohaterowie mają zbadać sprawę fałszerstwa złotych monet. W trakcie dochodzenia poznają dwoje alchemików, którzy najprawdopodobniej są w posiadaniu kamienia filozoficznego. Z biegiem czasu na jaw zaczynają wychodzić kolejne niewiarygodne, a czasem przerażające sekrety.









Po serię ,,Zakon Ciemności" sięgnęłam po to, aby poznać twórczość pani Gregory. Od jakieś czasu ciekawiły mnie jej książki i gdy nadarzyła się okazji przeczytania to postanowiłam w końcu to uczynić. Jak już sięgnęłam po pierwszą część, tak nie było już mowy o tym, abym nie poznawała kolejnych. Tym sposobem doszłam do trzeciego tomu pod tytułem ,,Złoto głupców".

Pierwszym postrzeżeniem, jakim muszę się podzielić jest to, że tę część czytało mi się o wiele lepiej niż poprzednią, czyli ,,Krucjatę". Historia opisana na łamach książki żywo mnie zainteresowała. Sprawiła, że trudno było mi się oderwać od czytania tej książki, trudniej niż w przypadku poprzednich tomów. W poprzednich częściach znalazło się kilka fragmentów, które mnie denerwowały, zachowania bohaterów były dla mnie niezrozumiałe przez co się irytowałam. Teraz, zastanawiając się, nie mogę sobie przypomnieć bym odczuwała takie emocje podczas czytania ,,Złoto głupców'', tak więc pojawił się kolejny plus dla tej pozycji. 

,,Złoto głupców'' jest to książka, którą będę na pewno pozytywnie wspominać. Dodała kolejnych wątków do historii Luca, Izoldy i ich przyjaciół w podróży, i to na dodatek ciekawej treści. Mam wrażenie, że autorka coraz bardziej poznaje oczekiwania czytelników dotyczące tej serii i zaczyna je spełniać. Tak więc nie mogę się doczekać kolejnej części. Mam nadzieję, że będzie jeszcze ciekawsza i sprawi, że częściej będę sięgać po powieści historyczne. 

Ocena 5/6

wtorek, 7 października 2014

Mała księżniczka - Frances Hodgson Burnett

Siedmioletnia Sara Crewe wiedzie życie jak z bajki. Na pensji dla dziewcząt w Londynie jest hołubiona przez wszystkich. Ma własny salon, garderobę, kucyka, a nawet pokojówkę! Co więcej, ma odziedziczyć po rodzicach wielką fortunę. Nie jest jednak rozpieszczonym dzieckiem – wrodzoną skromnością i przyjaznym usposobieniem zjednuje sobie ludzi. Jej życie zmienia się, gdy w dniu jedenastych urodzin dowiaduje się o nagłym bankructwie i śmierci ojca. Z dnia na dzień z pupilki staje się służącą, a z pięknego pokoju przenosi się na zimny strych. Schronienie przed okrutną rzeczywistością znajduje w świecie wyobraźni. Co wieczór przekradają się do niej Ermengarda i Lottie, by wysłuchać opowiadanych przez nią niezwykłych historii…





Kolejną książką z serii romantyczna, jaka wpadła mi w ręce to ,,Mała księżniczka". Wiedziałam, że istnieje taka książka, słyszałam o niej, jednak nigdy nie doszło do mnie o czym ona jest. Tak więc zaczęłam czytać tę książkę praktycznie nic nie wiedząc o tym, co mogę spotkać w środku. Zdecydowanie płynęła przeze mnie ciekawość poznania nowej historii, której główną bohaterką jest niezwykła dziewczynka. 

Sarę na pewno można nazwać niezwykłą. Już od pierwszych stron książki zachwyca czytelników swoim zachowaniem, które wszyscy uważają za niecodzienne. Chociaż wydaje się być one najbardziej ludzkie. Nikt nie spodziewa się, że dziecko wychowane w bogactwie i przepychu zachowa najwięcej ludzkich cech wśród dziewcząt ze szkoły. W tym tkwi czar Sary, który przenosi na czytelników, aby nie mogli oni się oderwać od zapoznawania się z historią kawałka jej życia. 

Książkę ,,Mała księżniczka" czytałam podczas jazdy pociągiem. Muszę przyznać, że zaskoczył mnie fakt, iż nie przerwałam jej czytać. Zazwyczaj hałas dookoła mnie rozprasza i nie daję rady skupić uwagi na lekturze. Jednak tym razem książka na tyle mnie zaciekawiła, że czytałam bez problemu. Kolejnym plusem tej książki jest rozmiar. Dzięki małemu formatowi nie zabiera wiele miejsca w torbie, co przydaje się podczas podróżowania. 

,,Mała księżniczka" bardzo mi się spodobała. Z chęcią przeniosłabym się jeszcze raz do świata Sary. Ta dziewczyna potrafi poruszyć czytelnika serce. Nie raz śmiałam się, przeżywałam smutek i bojaźń o losy księżniczki. Po prostu spędziłam świetnie czas z tą lekturą i życzę wam tego samego.  

Ocena 5/6

poniedziałek, 29 września 2014

Dziewczę z sadu - Lucy Maud Montgomery

Eric Marshall, świeżo upieczony absolwent college’u przyjeżdża na Wyspę Księcia Edwarda, by w zastępstwie chorego przyjaciela poprowadzić szkółkę w Charlottetown. Poznaje tam piękną i tajemniczą Kilmeny – niemą dziewczynę obdarzoną słuchem absolutnym, która komunikuje się ze światem poprzez grę na skrzypcach. Eric się w niej zakochuje. Musi jednak zawalczyć o swoją miłość. Czy uda mu się zdobyć serce Kilmeny? Dziewczę z sadu to opowiedziana z punktu widzenia młodego mężczyzny historia prawdziwej i głębokiej miłości, która okazuje się mieć uzdrawiającą moc.








Z serią ,,Romantyczna" miałam okazję się już zapoznać. Książki z tej serii, które przeczytałam idealnie wpasowywały się w mój gust. Nic, więc dziwnego, że jak tylko zobaczyłam kolejną książkę oznakowaną tymże słowem zapragnęłam ją przeczytać. Ogromnie się cieszę, że ,,Dziewczę z sadu" okazała się kolejną pozycją, która umiliła mi czas. 

Patrząc na książkę ,,Dziewczę z sadu" nie da się ominąć okładki, która przykuje wzrok niejednej osoby, dzięki swej delikatności i dziewczęcości. Niewielki format książeczki sprawia, że czyta się ją bardzo szybko. Wystarczy jedna dłuższa kolejka do lekarz i już jest przeczytana. Tylko pamiętajcie, że ta pozycja może sprawić, że pod waszym nosem pojawi się uśmiech. 

Nie będę ukrywać, że sama historia także mnie zauroczyła. Muszę przyznać, że z niemałym zaciekawieniem śledziłam poczynania młodego mężczyzny w zalotach do młodszej, pięknej, niemej dziewczyny. Cała historia została tak napisane, że ciężko było się od niej oderwać. Tak więc pozostawało mi tylko ją czytać i czytać. Jednakże ta czynność była niezwykle przyjemna i to aż na tyle, że teraz mam ochotę polecić wam przeczytanie tej książki. 


,,Zaloty to bardzo przyjemne zajęcie, przy którym wielu ludzi posuwa się za daleko"

Ocena 5/6

wtorek, 23 września 2014

Księżyc nad Soho - Ben Aaronovitch

Nazywam się Peter Grant i jestem detektywem posterunkowym w potężnej armii sprawiedliwości znanej jako policja londyńska (tudzież psiarnia). Szkolę się także na czarodzieja, jestem pierwszym takim uczniem od pięćdziesięciu lat. Oficjalnie pracuję w wydziale do zwalczania przestępstw gospodarczych i innych, w jednostce dziewiątej, znanej też jako Szaleństwo i jako jednostka, o której grzeczni, dobrze wychowani gliniarze nie rozmawiają w kulturalnym towarzystwie.Jako dzieciak zajmowałem się zmienianiem płyt ojca, podczas gdy on wylegiwał się, popijając herbatę – dzięki temu nauczyłem się odróżniać wytwórnie płytowe, choćby Argo od Tempo. I dlatego, kiedy doktor Walid wezwał mnie do kostnicy, żebym posłuchał trupa, rozpoznałem melodię - to było „Body and Soul”. Coś brutalnie nadnaturalnego przydarzyło się ofierze, dostatecznie silnego, żeby zostawić swój odcisk na zwłokach, jakby to był woskowy cylinder fonograficzny.


Kiedy już zorientowałam się, że książka ,,Rzeki Londynu" spodobała mi się to nie miałam wyjścia i musiałam sięgnąć po część drugą. I tak znowu znalazłam się w Londynie wraz z Peterem Grantem, zobaczyłam kolejnego trupa oraz uczestniczyłam w wyjątkowym śledztwie? Czemu ono było wyjątkowe? Gdyż nie brakuje w nim udziału magii. Tak też z powrotem znalazłam się w świecie, w którym śmierć ludzi może mieć związek z czymś magicznym. 

Podczas czytania pierwszej części miałam problem z wciągnięciem się w historie. Przy okazji ,,Księżyca nad Soho" taka przeszkoda się nie pojawiła. Jednak myślę, że jest to już bardziej moja zasługa, gdyż poprzednio zdążyłam się przyzwyczaić do dosyć specyficznego pisania książki przez pana Aaronovitcha i wiedziała co mogę oczekiwać w przypadku tego tomu. W każdym razie, i tak dalej nieco denerwowało mnie gdy zaczynał się jakiś fragment opisujący położenie ulic, czy podobnych, mało ważnych rzeczy. 

Jednak nic nie zmieni faktu, iż książka ,,Księżyc na Soho" mi się spodobała i przyjemnie spędziłam z nią czas. Może akcja nie rwała do przodu jak szalona, lecz jak na połączenie kryminału z fantastyką wyszło dosyć ciekawie, które, jak myślę, spodoba się niejednej osobie. Mimo wszystko ,,Księżyc nad Soho" uważam za książkę odrobinę gorszą od swojej poprzedniczki. Książka ,,Rzeki Londynu" bardziej przypadła mi do gustu, historia w niej opisana bardziej mnie zainteresowała. Mam nadzieję, że kolejna część przebije te dwie. 

Ocena 4,5/6

piątek, 12 września 2014

Elita - Kiera Cass

Do pałacu przybyło trzydzieści pięć dziewcząt. Teraz zostało ich tylko sześć.
Ami książę Maxon stają się sobie coraz bliżsi, jednak dziewczyna wciąż pamięta o Aspenie, chłopaku, którego darzyła szczerą miłością jeszcze zanim trafiła do pałacu. Aspen jest jednym z żołnierzy strzegących bezpieczeństwa kandydatek, a to wcale nie ułatwia Ami zrozumienia własnych pragnień.











,,Rywalki" to książka, która dosyć szybko wciągnęła mnie w swój świat i nie chciała łatwo wypuścić. Prosta, czasem naprawdę mało zaskakująca historia, lecz miała w sobie coś, że nie mogłam się od niej odkleić. Zaczynając czytać ,,Elitę" wiedziałam, że ponownie czeka mnie kilka godzin przyjemnego czytania. Z wielką chęcią przeniosłam się do świata, gdzie każda dziewczyna ma szansę konkurować o względy księcia, choć teraz to już nie takie łatwe, gdy jego serce zaczyna bić mocnej do tej jednej. 

Z wielką radością mogę stwierdzić i ogłosić, iż w książce ,,Elita" jest o wiele więcej zaskakujących momentów niż w jej poprzedniczce. Nadal znajdziemy w niej trochę przewidywalności, więc nie jest to jeszcze pozycja idealna. Jednak niektóre sytuacje sprawiały, że nie pozostawało mi nic innego jak wytrzeszczanie oczu z zaskoczenia. Książkę, dzięki temu, czytało mi się jeszcze z większym zaangażowaniem i poczuciem, że jest to naprawdę dobra książka do spędzania z nią wieczorów. 

I co z tego że domyślasz się zakończenia tej książki zanim zaczniesz ją czytać ? Co za różnica że znajdziesz tu czasami momenty, o których wiesz wcześniej niż sama bohaterka? To i tak nie zmienia faktu, że tę książkę po prostu chce się czytać. Nawet nie zauważysz kiedy przeniesiesz się do ich świata. Szybko stajesz się częścią życia na zamku, gdzie można spotkać rodzinę królewską oraz piękne damy, które podeszły do Eliminacji. Po przeczytaniu będziesz pragnąc, aby poznać jak najszybciej kolejną część. Ja tak miałam i życzę ci aby ta książka również dostarczyła tobie tyle rozrywki ile ja od niej otrzymałam.

Ocena 5,5/6

środa, 10 września 2014

Red rising. Złota krew - Pierce Brown

Darrow jest zwykłym górnikiem w kolonii na Marsie. No, może nie takim zwykłym, bo wykonuje niebezpieczną pracę Helldivera. Jednak należy do najniższej kasty.W dodatku nie ma ambicji, żeby przebić się wyżej, zresztą w jego świecie to zwyczajnie niemożliwe. Człowiek rodzi się i umiera dokładnie w tym samym miejscu, w tym samym układzie. Lecz nagle w życiu Darrowa zdarza się coś, co sprawia, że wszystko staje na głowie, a niemożliwe staje się możliwe. Nieszczęście może człowieka przytłoczyć, ale może też zeń wydobyć niesamowitą energię. Dopiero kiedy chłopak wyrywa się z ciasnych ograniczeń kolonii, zaczyna dostrzegać, jak funkcjonuje świat, w którym przyszło mu żyć. W dodatku może w tym świecie zostać bogiem… a właściwie jednym z bogów. Jednak aby to osiągnąć, musi walczyć, zapomnieć w dużej mierze, kim był przedtem.




Gdy zobaczyłam zapowiedź książki ,,Red rising. Złota krew" zaciekawiła mnie ona. Byłam bardzo ciekawa jaką autor miał wizję życia na Marsie. Miałam ochotę ją poznać. Książka odrobinę czasu przestała na mojej półce, lecz w końcu zabrałam się za jej czytanie. Muszę przyznać, że miałam przeczucie, iż wizja pana Browna przypadnie mi do gustu. Jednak myślałam, iż książka w całości mnie porwie, a tak się niestety nie stało. 

Książka ,,Red rising" została podzielona na cztery części. Pierwsza przypadła mi do gustu. Jej zakończenie zaskoczyło mnie. Po mojej głowie krążyły tylko myśli na temat tego, co autor zaserwuje dalej skoro posunął już się do takich rzeczy. W tamtym momencie odczuwałam wielką chęć natychmiastowego poznania kolejnych rozdziałów. Tak też uczyniłam. Kolejne etapy zmian w życiu Darrowa były ciekawe do odkrywania. Z chęcią podążałam za ich śledzeniem. Jednak gdy się one skończyły książka stała się dla mnie odrobinę nudniejsza i nie miałam już takiego zapału poznawania historii opisanej na jej stronach. Doszło nawet do tego, iż książką przeleżała kilka dni nietknięta przeze mnie. Jednak wróciłam do niej i skończyłam czytać. Nieco z mniejszym entuzjazmem, lecz także bez jakiegoś załamania. 

Historia opisana w książce ,,Red rising. Złota krew" była dla mnie powiewem świeżości, czymś kompletnie nowym i ciekawym do poznania. Wizja autora życia na Marsie bardzo mi się spodobała. Plany bohaterów, które miały namieszać w codziennym życiu obywateli, zaintrygowały mnie. Jednak w pewnym momencie akcja zaczęła krążyć wokół tego samego. Gdy Darrow dostał się do szkoły zaczęły się jakieś ciągłe plany kogo i jak zniszczyć by wygrać. Wiem, że niektórzy lubią walki i z chęcią się przyglądają rozlewie krwi, lecz mnie się to trochę nie spodobało. Było tego, jak dla mnie, za dużo. Jednak przywykłam i dzięki temu poznałam zakończenie, które jak najbardziej zachęciło mnie by sięgnąć po kolejną część. Naprawdę imponujące zakończenie!

Ocena 5/6

poniedziałek, 25 sierpnia 2014

Wyścig ze śmiercią - Erica Spindler

Mam kłopoty, Liz… Coś odkryłam… Śledzą mnie…>Te słowa, nagrane na sekretarkę w mieszkaniu Liz, były ostatnią wiadomością od jej siostry, Rachel, która, przepadła bez śladu. Zaniepokojona Liz rozpoczyna własne śledztwo. Nie wierzy, że, jak sugeruje policja, siostra przeżyła załamanie nerwowe i uciekła z domu. Liz przeprowadza się na Florydę, gdzie szybko okazuje się, że to rajskie miejsce jest przedsionkiem piekła. Ludzie giną w tajemniczych okolicznościach, a ślady prowadzą do sekty, która zyskuje coraz większe wpływy. Nikt nie chce rozmawiać o zaginionej Rachel…









Po twórczość pani Spindler sięgam z wielką chęcią odkąd przeczytałam po raz pierwszy jej książkę. Ta pisarka po prostu mnie zaczarowała jako czytelnika. To co ona potrafi wymyślić i jak zwodzić czytacza w różne strony aby go później zaszokować prawdą sprawiło, że sięgam po jej książki ślepo. Jak widzę jej nazwisko na książce to wiem, że to znaczy, iż jest ona na liście książek do przeczytania. Jednak od kilku miesięcy nie miałam okazji czytania jakiekolwiek pozycji pani Spindler. Zdążyłam już nawet zapomnieć jak świetnie się czyta jej książki, lecz dzięki ,,Wyścig ze śmiercią" to sobie przypomniałam i znowu mam ochotę na więcej pozycji spod pióra tej autorki. 

Książkę zaczęłam czytać wolno, nigdzie się nie spiesząc. Jednak im więcej stron było za mną, im bardziej wciągałam się w historię, tym bardziej nie potrafiłam zachować tego tempa i przyśpieszyłam, aby jak najprędzej poznać kolejne wydarzenia. Tak pragnęłam poznać całą historię opisaną w tej książce, że ciężko było mi się z nią rozstać, więc po prostu tego nie zrobiłam dopóki nie skończyły mi się strony, na których był tekst do czytania. 

Muszę przyznać, że zakończenie książki ,,Wyścig ze śmiercią" było niesamowite. Może nie sama treść, lecz klimat jaki stworzyła autorka przeszedł na mnie. Ogarniał mnie niepokój, ciągle zastanawiałam się, który z bohaterów jeszcze zginie, kto przeżyje. Po przeczytaniu tej książki mam wrażenie, że powinnam czytać więcej kryminałów, gdyż czytanie tej pozycji przysporzyło mi tyle emocji i radości z samego czytania, że mam ochotę na więcej takich przeżyć. Zdecydowanie polecam! 

Ocena 5,5/6

niedziela, 24 sierpnia 2014

Don Kichot z La Manczy - Miguel de Cervantes

Don Kichot z La Manczy zwany także Rycerzem Ponurego Oblicza to pięćdziesięcioletni szlachcic, który pod wpływem literatury rycerskiej postanawia zostać błędnym rycerzem. Wraz ze swym koniem Rosynantem wyrusza w drogę. Towarzyszy mu wierny giermek Sancho Pansa. Wzorem literackich bohaterów Don Kichot wybiera damę swojego serca, którą nazywa Dulcyneą.Podczas swych podróży Don Kichot przeżywa niezwykłą ilość przygód, których zresztą wypatruje na każdym kroku. Każda z nich jest jakby osobną historią.









Zobaczywszy nowe wydanie książki ,,Don Kichot z La Manchy" pomyślałam sobie, że warto ją przeczytać. Pamiętam, że jak czytaliśmy kilka lat temu fragment na lekcji języka polskiego to mi się spodobał. Do tego bardzo przyciągająca wzrok okładka. Kusiła mnie ta książka. Spodziewałam się, że nie będzie mieć ona więcej niż pięćset stron, więc nie zajęłaby mi nawet za wiele czasu. Jak przyszła ta pozycja byłam wielce zdziwiona. Cegiełka, która ma ponad tysiąc stron. Trochę mnie to przeraziło. Na tyle, że książka przestała kilka miesięcy na mojej półce. Jednak, postanowiłam w końcu, że ją przeczytam. I tak zabrałam się za książkę, którą nawet nie mogłam trzymać w dłoniach. 


Muszę przyznać, iż nie czytałam tej książki skrupulatnie. Nie dałam rady. Bywały w niej momenty ciekawe, o których chciało się czytać. Znalazłoby się też kilka fragmentów śmiesznych, w końcu to Don Kichot. Jednak bywały także części, które były nieciekawe i po prostu nudne. I to właśnie je omijałam. Skutkiem tego było to, że książkę czytało mi się szybciej. Jednak mimo tego, iż czytałam szybciej to nie znaczy, że szybko, gdyż tak objętościowo książkę, jak ,,Don Kichot z La Manchy" nie da się przeczytać szybko. 

Zanim zaczęłam czytać książkę ,,Don Kichot z La Manchy" przeczytałam kilka negatywnych słów w sieci o niej. Jednak teraz po przeczytaniu wiem, że ta książka wcale nie jest taka zła, jak niektórzy twierdzili. Mimo, iż przeczytanie jej mnie trochę wymęczyło to jestem zadowolona, że przeszłam przez to dzieło. Choć wątpię bym powtórnie przeczytała kiedyś tę książkę. Obawiałam się, że język będzie trochę niezrozumiały dla mnie, lecz źle nie było i potrafiłam wszystko zrozumieć. Teraz, będąc już po lekturze ,,Don Kichota z La Manchy", przynajmniej mam większą wiedzę na temat przygód Don Kichota. 

Ocena 4/6

czwartek, 21 sierpnia 2014

Dom nad jeziorem smutku - Robinson Marilynne


Historia Ruth i jej młodszej siostry Lucille stanowi fabułę powieści. Ich wychowanie przebiega w sposób przypadkowy: najpierw trafiają pod opiekę troszczącej się o nie babci, następnie dwóch komicznie nieudolnych sióstr dziadka i wreszcie Sylvie, ekscentrycznej, nieprzystosowanej społecznie ciotki. Ruth i Lucille mieszkają w domu rodzinnym w Fingerbone, prowincjonalnym mieście leżącym nad jeziorem, w którym – w wyniku spektakularnej katastrofy kolejowej – zginął dziadek bohaterek. Kolejną ofiarą, którą pochłonęło jezioro jest matka dziewczynek. Zjechawszy samochodem z urwiska, ginie także w otchłani wody.






Mając w rękach książkę ,,Dom nad jeziorem smutku" pomyślałam sobie, że szybko skończę ją czytać. Cieniutka książeczka, ledwo ponad dwieście stron. Ku mojemu zaskoczeniu tej niepozornej książki nie da się przeczytać szybko. I tu wcale nie chodzi o to, że jest napisana trudnym językiem, czy też nudna. Po tej książce po prostu nie należy przelecieć ot tak sobie, pozostawiając przeczytane słowa, bez zastanowienia. Ją się czyta wolno, w skupieniu, aby nie stracić choć jednego słowa, które mogło by akurat sprawić, że czytelnik na chwilę się zatrzyma i podda się refleksji.

Do tej pory gustowałam w innego rodzaju literaturze. Lubiłam, i nadal lubię spędzić wieczór z jakimiś nadnaturalnymi potworami, czy też poświęcić się rozwiązywaniu śledztwa. Jednak w książce ,,Dom nad jeziorem smutku" coś takiego było, że mnie ona zaciekawiła. Czytanie jej to było dla mnie nowe doświadczenie, które sprawiło, że odrobinę dziwnie się czułam. Z drugiej strony podziwiałam autorkę, że potrafiła napisać taką książkę. 

W książce nie mamy za wielu bohaterów, jest ich kilku. Jednakże każdy z nich jest dobrze dopracowany. Od każdego czuć jego unikatową osobowość. Przechodzenie przez ich świat, ich problemy, dorastanie to była dla mnie niesamowita podróż po ludzkich zakamarkach umysłu. Ruth było można trochę bardziej zrozumieć, gdyż to właśnie ona dzieliła się z nami swoimi myślami, jednak przyczyny zachowań innych bohaterów były wielkimi zagadkami, o których z chęcią się rozmyślało. 

Książka ,,Dom nad jeziorem smutku" była dla mnie czymś nowym i emocjonalnym przeżyciem, które nadal plącze mi trochę myśli. 

Ocena 5/6

poniedziałek, 18 sierpnia 2014

Ukryta brama - Eva Voller

Sebastiano i Anna w swoich podróżach między przeszłością a teraźniejszością przenoszą się do XIX-wiecznego Londynu. Misja, w której mają wziąć udział, jest najniebezpieczniejszą spośród tych, w które dotychczas byli zaangażowani. Jednemu ze Starców zależy na tym, aby zniszczyć bramy czasu, wyeliminować z gry wszystkich podróżników w czasie i zdobyć niepodzielną władzę nad światem. Czy uda się go powstrzymać? 










Wraz z Anną oraz Sebastiano przemierzyłam świat, w którym podróże w czasie są możliwe. Podróżowałam wraz z nimi do Wenecji i Paryża, poznawałam te miejsca z przeszłości oraz przyglądałam się, jak bronili czas, by przeszłość pozostała taką, jaką powinna być. Tym razem udałam się z nimi na długą, pełną niebezpieczeństw i emocji podróż do Londynu. 

Muszę przyznać, że czytanie książki ,,Ukryta brama" szło mi dość długo. Jednak nie było to przyczyną, iż książka jest nuda, czy nieciekawa, gdyż taka nie jest. Po tym jak zaczęłam czytać tę pozycję przez kilka dni miałam niemoc czytelniczą i nie potrafiłam się zebrać by czytać dalej. Jednak, po kilku dniach, zmusiłam się by przeczytać choć kilka stron. Jakże ja byłam niemądra, gdy myślałam, że na kilku stronach się skończy. Gdy zaczęłam czytać, tak nie mogłam się oderwać od tej książki. Powrót do świata Anny i Sebastiano, którzy byli tym razem w XIX-wiecznym Londynie, był tak ciekawi i intrygujący, iż nie potrafiła ot tak sobie przerwać. Czułam chęci i wewnętrzny przymus by poznać dalszy rozwój wydarzeń. 

Uwielbiam czytać książki, które sprawiają, że przenoszę się do innego świata i czuję, że coś co jest niemożliwe w świecie realnym, nagle staje się to prawdziwe, a tak właśnie jest z książką ,,Ukryta brama''. Moim zdaniem książki Evy Voller są warte przeczytania i jeśli macie możliwość to nie powinniście się wahać. Bo kto nie lubi mieć dobrego humoru i przez jakiś czas unosić się jeszcze w chmurach po przeczytaniu książki

Ocena 6/6

wtorek, 5 sierpnia 2014

Magia krwi - Tessa Gratton

Tuż po tragicznej śmierci rodziców Silla Kennicot otrzymuje niezwykła przesyłkę zawierającą list oraz księgę z magicznymi zaklęciami. Czy naprawdę spisał je jej tata, jak sugeruje autor listu? Dziewczyna postanawia wtajemniczyć w arkana magii brata Reese’a oraz nowego przyjaciela Nicka. Niespodziewanie ktoś, komu sztuka magiczna nie jest obca, odwiedza grób państwa Kennicot i kreśli na nim runy. Czy ojciec Silli przed śmiercią został opętany? Czy opętany może być każdy?









Zapowiedzi książki ,,Magia krwi" pojawiły się sporo czasu temu, lecz było trzeba trochę poczekać do tej ostatecznej, prawdziwej daty premiery. Jednakże ten czas, który minął nie wpłynął na to, że o niej zapomniałam. Nadal chciałam ją przeczytać. W końcu udało mi się po nią sięgnąć. I muszę przyznać, iż myślałam, że będzie to trochę inna historia, lecz ta którą dostałam jak najbardziej mi się spodobała. 

Dużo magii, jeszcze więcej krwi, młodzi ludzie, którzy odkrywają swoje pochodzenie i możliwości z tym związane, trochę mroku i wrogów, którzy sieją zło oraz śmierć - to wszystko zostało spójnie i ciekawie połączone w całość. Ostatnie miesiące życia Silli nie były przepełnione szczęściem, pełno w nich smutku, rozpaczy. Pojawienie się z jej życiu Nicholasa oraz magii jest takim ledwo tlącym się płomykiem do radości. Jednak i ten płomyk potrafi wnieść dużo goryczy do życia. Czy mimo tego Silla zdecyduje się żyć z magią? Odpowiedź na to pytanie odnajdziecie w tej książce. 

Książka ,,Magia krwi" nie jest idealna. Nie potrafi sprawić, że czytelnik wsiąka na tyle, aby zapomnieć o całym otaczającym świecie. Jednak gdy się czyta tę książkę ma się ochotę poznać dalsze sceny z życia bohaterów, poznać ich wybory życiowe oraz dowiedzieć się jak najwięcej o magii krwi, co ona potrafi zdziałać, czy wniesie więcej zła, czy może jednak dobra. 

Osobiście jestem zadowolona z historii, którą dostałam, dzięki tej książce. Była ona idealna na wieczór po upalnym dniu, kiedy wprost nie chce się wysilać swego mózgu do większych prac. Jeśli chcecie się przenieść do świata, gdzie magia istnieje to polecam przeczytanie tej książki, nie zawiedziecie się. 

Ocena 5/6

piątek, 25 lipca 2014

Monument 14. Odcięci od świata - Emmy Laybourne

Potężne tsunami pustoszy wybrzeże Stanów Zjednoczonych. Nad krajem przetaczają się straszliwe burze, a ze zniszczonego ośrodka wojskowego wydostaje się tajemnicza broń chemiczna. Sześcioro licealistów, dwójka gimnazjalistów i szóstka mniejszych dzieci po wypadku w drodze do szkoły chroni się w supermarkecie. Wielki sklep szybko staje się jednak zarówno ich schronieniem, jak i więzieniem. Grupka zdanych na siebie, przerażonych, odciętych od świata dzieciaków zaczyna tworzyć małą społeczność: organizują sobie życie, dzielą obowiązki, starsi opiekują się młodszymi, ale też ujawniają się szkolne sympatie, antypatie i skrywane dotąd uczucia, wyłaniają się naturalni przywódcy i ci, którzy chcą skorzystać z sytuacji i trochę się zabawić...





Kiedy po raz pierwszy przeczytałam zapowiedź książki ,,Monument 14.Odcięci od świata" zaciekawiła mnie ona. Później naszły mnie pewne wątpliwości, iż książka może mi się nie spodobać. Nie sięgam za często po postapokaliptyczną fantastykę i nie była przekonana do końca czy to jest coś w czym się odnajdę. Jednak książka bardzo mnie do siebie zachęcała, a pojawiające się pozytywne słowa o tej pozycji przekonały mnie, że muszę się przekonać, jak mi z nią pójdzie. Teraz, będąc po lekturze, jestem bardzo zadowolona, że przeczytałam tę książkę.

Po przeczytaniu zaledwie kilku stron książki ,,Monument 14. Odcięci od świata" wiedziałam, że nie zawiedzie mnie ona. Ciekawa historia oraz łatwość czytania tej książki sprawiło, iż po prostu miałam ochotę czytać dalej i dalej. Im bardziej wgłębiałam się, tym moje pragnienie poznania dalszych wydarzeń było coraz większe. Polubiłam chyba wszystkich bohaterów. Każdy był inny, wiódł inne życie przed znalezieniem się w supermarkecie, ma inne problemy i sposoby przystosowania się do powstałej sytuacji. Taka różnorodność wpływa na zmysły czytelnika i może mu się wydać, że gdzieś tam, właśnie teraz, gdy czytam tę książkę, jest grupa nastolatków, którzy muszą sobie poradzić sami, bez dorosłych, z życiem w supermarkecie.

Część książki ,,Monument 14. Odcięci od świata" czytałam jadać samochodem. Tak się wciągnęłam w czytanie, że gdy wystąpił wstrząs pojazdu przeraziłam się. Dlaczego? Otóż przywrócił mnie on do rzeczywistości, która okazała się dużo nudniejsza niż historia, która zawładnęła mną na pewien czas. 

Fajnym dodatkiem do książki jest mapka, dzięki której ma się lepsze wyobrażenie jak wygląda sklep. Możemy bez problemu odnaleźć na niej miejscu, w którym aktualnie rozgrywają się wydarzenia. Taka drobna zabawa podczas czytania. Muszę przyznać, że trochę zaskoczyło mnie miejsce umieszczenia tej mapki, lecz fajnie, że się w ogóle pojawiła.

Książka ,,Monument 14. Odcięci od świata'' bardzo przypadła mi do gustu. Cieszę się, że moje wątpliwości nie zwyciężyły i sięgnęłam po tę pozycję. Po kolejną część sięgnę na pewno, tymczasem polecam przeczytać część pierwszą.   

Ocena 5,5/6

poniedziałek, 21 lipca 2014

Coś do stracenia - Cora Carmack

Bliss Edwards jest miła, sympatyczna i poukładana. Studiuje na ostatnim roku aktorstwa w college'u. Ma fantastycznych przyjaciół i... wciąż jest dziewicą. Wkurzona tym, że jako jedyna z licznego grona znajomych nigdy nie uprawiała seksu, Bliss postanawia rozwiązać problem. Koniecznie ZANIM odbierze dyplom i zostanie pierwszą kobietą, która opuściła mury uczelni nietknięta. Plan jest prosty - iść do pubu, poderwać przystojnego nieznajomego, oddać mu się, a potem nigdy więcej go nie spotkać. 3 razy zet. Znaleźć, zaliczyć, zapomnieć. Nic jednak nie idzie tak, jak powinno. Bliss panikuje i zostawia nowopoznanego, szalenie przystojnego i zupełnie nagiego faceta we własnym łóżku. I to pod pretekstem, któremu nie dałby wiary nawet ogórek po lobotomii. Jakby tego było mało, następnego dnia okazuje się, że jedne z zajęć w jej grupie poprowadzi nowy wykładowca. Mężczyzna, którego porzuciła w środku nocy i którego miała nadzieję nigdy więcej nie spotkać.

Gdy zobaczyłam zapowiedź książki ,,Coś do stracenia" od razu stwierdziłam, że będę musiała przeczytać tę książkę. Nie zwracając uwagi na kilka negatywnych opinii tej pozycji, jakie pojawiły się w sieci, spełniłam swój zamiar. Teraz, kiedy książka jest już za mną, mogę powiedzieć, że ani trochę nie żałuję swoich czynów, gdyż po prostu ,,Coś do stracenia" bardzo mi się spodobała.

Moim zdaniem Bliss i Garrick to przekomiczna para. Od początku wywoływali na mojej twarzy uśmiech. Wydarzenia, które doprowadziły do ich spotkania można nazwać codziennymi, jak i też niespotykanymi, lecz nie chcę w tym momencie za dużo wam zdradzać z fabuły. Ich pierwsze spotkanie nie było nudne, a najbardziej komiczne było zakończenie pierwszego dnia znajomości. Czytając losy tej dwójki bohaterów nie potrafiłam opanować uśmiechu, a czasami nawet śmiechu. Jak każda para, tak i ta, miała swoje dramaty, problemy, lecz jakoś sobie z nimi poradzili.

,, Coś do stracenia" to idealna książka na jeden wieczór. Więcej czasu nie da się jej czytać, gdyż jak rozpocznie się już zapoznawanie się z bohaterami, tak i też chce się poznać ich dalsze życie. Zakończenie jest trochę przewidywalne, ponieważ każdy może się domyślić, że taka książka kończy się happy endem, lecz to ani trochę nie przeszkadza, by to zakończenie przeczytać i rozpływać się na szczęściem Bliss i Garricka. Książka ,,Coś do stracenia" mi się bardzo spodobała i mogę z czystym sercem polecić każdemu, kto ma ochotę przeczytać lekką, zabawną książkę na jeden wieczór. 

Ocena 5,5/6

piątek, 18 lipca 2014

Ciemna strona - opracował John-Henri Holmberg

Morderstwo, tajemnica, suspens. 
Utwory duetów Sjöwall-Wahlöö oraz Mankell-Nesser; niepublikowane opowiadania Åke Edwardsona, Åsy Larsson czy Stiega Larssona; literacki debiut wieloletniej towarzyszki Stiega, architektki - Evy Gabrielsson i tekst nie kojarzonej z literaturą kryminalną, najwybitniejszej szwedzkiej pisarki Sary Stridsberg - zebrane w jednym tomie! Od klasycznych procedurals, pokazujących przebieg śledztwa, poprzez opowiadania prowadzone z punktu widzenia mordercy  lub ofiary, aż po opowieści grozy, sensację, utwory psychologiczne, żarty literackie, a nawet science fiction. Ten niezwykły zbiór pokazuje wszechstronność, różnorodność i witalność literackiej sceny kryminalnej w Szwecji. To prawdziwa gratka dla wszystkich miłośników mrocznych, skandynawskich opowieści.




Nie przepadam za opowiadaniami. Jestem myśli, iż one trwają zdecydowanie za krótko. Jednak bywają takie, które po prostu chce mi się przeczytać. Gdy dowiedziałam się o książce ,,Ciemna strona" zdarzyło mi się kilka razy pomyśleć o tych opowiadaniach, zastanawiałam się co takiego w nich zostało opisane. Hasło ,,Szwedzcy mistrzowie kryminału" zadziałało na mnie. To był dla mnie znak, że muszę sięgnąć po tę antologię.

Gdy zaczęłam czytać tę książkę byłam zachwycona, gdyż pierwsze opowiadania bardzo mi się spodobały. Byłam wtedy bardzo zadowolona z faktu, że sięgnęłam po tę książkę. W sumie w tej książce jest osiemnaście opowiadań dwudziestu szwedzkich autorów. Przeczytała wszystkie i wszystkie mi się spodobały. Oczywiście nie w takim samym stopniu, jedne bardziej, drugie mnie. Jednakże wszystkie sprawiły, że mam ochotę sięgnąć po więcej twórczości szwedzkich pisarzy.

Muszę przyznać, że nie pamiętam tytułów i autorów opowiadań, lecz ich treść bardzo dobrze. A to chyba najważniejsze, czyż nie? Dzięki książce ,,Ciemna strona" spędziłam kilka wyjątkowych wieczorów w świecie zbrodni, tajemnic, z ludźmi, którzy żyją w różnych środowiskach, a nawet przeniosłam się kilkadziesiąt lat w przyszłość. ,,Ciemna strona" to świetna książka i polecam nawet tym, którzy nie przepadają za opowiadaniami, jak ja, lecz lubują się w kryminalnych historiach.   

Ocena 5,5/6

czwartek, 10 lipca 2014

Chcę żyć - Michał Piróg

Kiedy był dzieckiem lekarze przepowiadali, że nie będzie chodził. Jednak dzięki swej determinacji został uznanym tancerzem i choreografem. Za najważniejsze uznaje  zasady: być wiernym sobie i nie przestawać walczyć o swoje marzenia. Michał Piróg po raz pierwszy tak szczerze opowiada o trudnej drodze do spełnienia marzeń, okrywaniu korzeni, odważnym coming-oucie oraz o tym, dlaczego nie wierzy w słowo „nigdy”.
W "Chcę żyć", Michał opisuje wszystkie przeszkody, które musiał pokonać, aby dotrzeć tam, gdzie zawsze pragnął.









Nie przepadam za biografiami. Staram się po nie nie sięgać, gdyż większość mnie rozczarowuje i nudzi. Jednak gdy obejrzałam wywiad z Michałem Pirógiem w telewizji, w mojej głowie pojawiła się myśl, że muszę przeczytać jego biografię. Sama postać Piróga wzbudza nieraz skrajne emocje. Osobiście do jego osoby podchodziłam dosyć obojętnie, ani go nie uwielbiam, ani nie nienawidzę. Jednak od czasu do czasu zdarzało mi się obejrzeć z nim jakiś wywiad, dowiedzieć się czegoś o jego życiu. Tak też stwierdziłam, że książka ,,Chcę żyć" nie musi się okazać wcale dla mnie nudna. 

Bardzo szybko się przekonałam, że książką ,,Chcę żyć" jest dla mnie ciekawa. Poznawanie faktów z życia Michała okazało się dla mnie interesującym przeżyciem. Do tej pory nie miałam pojęcia, że ma on za sobą takie ciekawe życie. Od małego walczył i się nie poddawał, dążył do osiągnięcia tego, czego pragnie. Po przeczytaniu tej książki można czuć się naprawdę zainspirowanym do realizowania swoich marzeń. Ja tak przynajmniej się czułam po przeczytaniu niektórych rozdziałów. 

W książce spodobały mi się także bardzo zdjęcia. To właśnie do nich zajrzałam jeszcze przed rozpoczęciem czytania, a później kilkakrotnie powracałam do nich i przyporządkowywałam je do danego okresu z życia Piróga. Po przeczytania ,,Chcę żyć" naprawdę dogłębnie można poznać życie Michała. Dowiedziałam się o jego dzieciństwie, sukcesach, życiu geja i Żyda we współczesnym świecie, które mnie trochę zaskoczyło. Nie spodziewałam się, że jakakolwiek biografia przypadnie mi aż tak do gustu, że podczas czytania nie będę miała ochoty omijać jakiś nudnych fragmentów, gdyż tu takich po prostu nie było. Wszystko mnie ciekawiło i całość przeczytało się bardzo przyjemnie.  

Ocena 5,5/6

poniedziałek, 7 lipca 2014

Pierwsza kawa o poranku - Diego Galdino

Urokliwa kafejka w Rzymie. Życie toczy się swoim rytmem aż do dnia, w którym do baru wkracza zielonooka, piegowata piękność i poprosi po francusku o filiżankę czarnej herbaty z dodatkiem róży... Romantyczna historia pachnąca najlepszym włoskim espresso Przed otwarciem baru właściciel czyści dokładnie filtry i przewody ekspresu, sprawdza ciśnienie i zaparza kawę, którą natychmiast wylewa. Następnie przygotowuje filiżankę espresso dla siebie. Pierwsza poranna kawa jest dla baristy. Zawsze. Dopiero potem może podawać ją innym. Massimo Tiberi niedawno przekroczył trzydziestkę, jest właścicielem małego baru na rzymskim Zatybrzu i jeszcze nigdy naprawdę się nie zakochał. Nie cierpi szczególnie z tego powodu, towarzystwa dotrzymują mu stali i wierni klienci, a w smutkach pocieszają go spacery po wspaniałym Rzymie. Wszystko pozostaje pod kontrolą aż do dnia, w którym do baru wkracza zielonooka, piegowata piękność i poprosi po francusku o filiżankę czarnej herbaty z dodatkiem róży...

Zobaczywszy po raz pierwszy zapowiedź książki ,,Pierwsza kawa o poranku" coś mnie do niej przyciągnęło. Zaciekawił mnie trochę opis, okładka przykuwała mój wzrok, jednakże było coś jeszcze co spowodowało, że w mojej głowie powstały pewne wątpliwości, które przeszkadzały mi, abym mogła sięgnąć po książkę bez zastanowienia. W mojej głowie pojawiła się myśl, jaka przekonała mnie, że historia dziejąca się we Włoszech musi być dobra. Teraz, po przeczytaniu książki, wiem, że ta myśl była prawdziwa. 

Książka do mnie dotarła pocztą. Gdy otworzyłam kopertę, zawartość jej wywarła na mnie ogromne wrażenie. Wydanie ,,Pierwszej kawy o poranku", będące już w moim rękach, zachwyciło mnie. Zachwyt nad urokiem książki zmienił się w wielką chęć natychmiastowego zapoznania się z książką. Nie potrafiłam się powstrzymać. Przeczytałam pierwszą stronę, która sprawiła, że w mojej głowie pojawiło się jeszcze więcej pytań dotyczącej historii. W tym momencie wiedziałam już, iż długo nie wytrzymać bez poznania wszystkich szczegółów, które miałam znaleźć na dalszych stronicach książki. 

Czytając książkę ,,Pierwsza kawa o poranku" przeniosłam się do upalnego i pięknego Rzymu, zasiadałam wraz z bohaterami w barze, aby przyglądać się ich codziennemu życiu, skradałam się za Massimo, by móc dowiedzieć się o jego życiu prywatnych i uczuciach do pięknej Francuzki. Podróż wraz z tą książką była niesamowita, pełna włoskiego życia i zapachu kawy. Wraz z tą pozycją spędziłam dwa, miłe wieczory i polecam wam, jeśli szukacie niewielkiej objętościowo książki do spędzenia czasu w innym miejscu niż się znajdujecie. 

Ocena 5/6

czwartek, 3 lipca 2014

Granica mroku - Mo Hayder

Jeszcze niedawno Sally była mało zaradną żoną bogatego biznesmena i chodziła z głową w chmurach. Dziś jesteś rozwódką bez grosza na koncie, bez wykształcenia, za to z nastoletnią córką na utrzymaniu. Siostra Sally, Zoë jest jej zupełnym przeciwieństwem. Twardo stąpająca po ziemi pani detektyw z Bath kocha swą pracę, trzyma ludzi na dystans i tryska pewnością siebie. Nikt nie pomyślałby, że ukrywa mroczny sekret sprzed 20 lat, który mógłby przekreślić całą jej karierę… Kobiety nie miały ze sobą kontaktu od kilkunastu lat. Ich drogi krzyżują się jednak ponownie w tragicznych okolicznościach – Zoë prowadzi śledztwo w sprawie brutalnego morderstwa Lorne Wood, jednej z koleżanek córki Sally, Millie. Wszystkie ślady wskazują na to, że to morderstwo to dopiero początek serii zabójstw. Tropy prowadzą panią detektyw do świata branży pornograficznej, w którym ważną postacią okazuje się niejaki David Goldrab – chamski, ekscentryczny pracodawca Sally…



Bardzo lubię kryminały, thrillery. Czytając je przenoszę się do innego świata. Świata bardziej niebezpiecznego, mrocznego, w którym pełno jest tajemnic i zagadek. Sięgając po książkę ,,Granica mroku" Mo Hayder wiedziałam, że będzie to dobry thriller, gdyż raz już przekonałam się na własnej skórze, że ta pisarka potrafi tworzyć niezłe książki. Jednakże nie spodziewałam się na tyle dobrej książki, która potrafi sprawić, że zostałam oczarowana. 

Mój początek był dosyć nijaki. Książka mnie nie wciągnęła na tyle, abym nie potrafiła się z nią nie rozstać, ani nie wywołała u mnie negatywnych myśli. Jednakże wraz z rozwojem akcji, pojawieniem się nowych wątków, głębszym poznaniem bohaterów stawała się dla mnie coraz ciekawsza. W pewnym momencie była już na tyle interesująca i pociągająca, że ledwo się z nią rozstałam. Gdy postanowiłam zrobić sobie przerwę to wmawiałam sobie, że jeszcze jeden rozdział i pójdę spać. Tak mi minęło kilka rozdziałów i dodatkowa godzina czytania. 

Nie spodziewałam się, że książka ,,Granica mroku" okaże się dla mnie taką fantastyczną przygodą, która mnie wciągnie na tyle, że skróciłam czas swego snu, aby poznać choć jeszcze jeden kawałek tej historii. Mam ochotę teraz jeszcze raz ją przeczytać, aby odczuć te wszystkie niesamowite emocje, jakie towarzyszyły mi podczas czytania. Niestety obawiam się, że znajomość historii opisanej w książce popsułaby mi całą zabawę. Mogę jedynie polecić przeczytanie ,,Granicy mroku" tym osobom, które jeszcze tego nie zrobiły. 

Ocena 6/6