środa, 27 maja 2020

Zaśpiewaj mi kołysankę - Ryszard Ćwirlej

Kwiecień roku 1922. Zaginięcie ośmiolatki zakłóca codzienną pracę policji w Poznaniu. Mogłoby się wydawać, że dziewczynka wręcz rozpłynęła się w powietrzu w środku dnia. W tym samym czasie podkomisarz Antoni Fischer zajmuje się sprawą pewnego tajemniczego morderstwa.
Do Fischera trafia matka zaginionej. Kobieta mówi, że przysłała ją Greta – trzynastolatka, którą kilka lat temu policjant przygarnął z sierocińca i traktował jak własną córkę. Zdaniem Grety tylko Fischer może odnaleźć ośmioletnią Zosię. 
Podkomisarz nie ma wyjścia i postanawia zaangażować się w sprawę. Nie tylko chce odnaleźć dziewczynkę, ale również wytropić i ukarać winnych. Rozpoczyna się niebezpieczna walka z czasem.
Czy sprawa zaginięcia Zosi i sutenerski biznes działający w Poznaniu, z którego korzystają wysocy rangą funkcjonariusze, mogą być ze sobą powiązane?

Z kryminałem retro po raz pierwszy zapoznałam się dobrych kilka lat temu, kiedy przeczytałam pierwszą książkę pana Marka Krajewskiego. Spodobał mi się ten gatunek, więc sięgałam po kolejne części napisane przez pana Krajewskiego. Mimo tego, że polubiłam się z retrokryminałem to nie szukałam innych pisarzy, którzy także tworzą powieści w tym gatunku. Dosyć niedawno dowiedziałam się o kolejnym polskim nazwisku, który jest twórcą retrokryminałów. To nazwisko to Ćwirlej. Zaciekawiły mnie opisy jego serii o Antonim Fisherze. Pozytywne opinie o książkach pana Ćwirleja sprawiły, że miałam ochotę zapoznać się z jego twórczością. Gdy natrafiła się okazja przeczytania jego najnowszej książki pod tytułem „Zaśpiewaj mi kołysankę", to nie mogłam przejść obojętnie. Wykorzystałam tę szansę i z wielką ciekawością zabrałam się do czytania. 

Już pierwsze strony książki „Zaśpiewaj mi kołysankę" pokazały mi, że pan Ćwirlej posługuje się bardzo obrazowym językiem. Sytuacje, które ja bym opisała jednym zdaniem są opisywane na pół strony, czasem nawet stronę. Podziwiam takie zdolności autora. Dzięki nim brutalne sceny stawały się brutalniejszymi. Moja twarz wykrzywiała się ze złości lub obrzydzenia, gdy czytałam tak dokładne opisy niektórych scen. 

Sama historia opisywana w książce „Zaśpiewaj mi kołysankę" bardzo mi się spodobała. Od początku wzbudziła moje zaciekawienie, które nie opuściło mnie do ostatniej strony. Podczas czytania, cały czas się zastanawiałam, co się teraz stanie, jakie jest rozwiązanie zagadki. Do samego końca nie wiedziałam kto jest mordercą, a kto jest porywaczem. 

Akcja książki dzieje się w Poznaniu w 1922 roku. Autor posługuje się gwarą poznańską, której w ogóle nie znam, ale nie miałam większych problemów ze zrozumieniem tego, co czytałam, gdyż trudniejsze słówka były wytłumaczone w przypisach. Teraz, umiem już kilka słówek, które pojawiały się najczęściej. W tej książce mamy także opisany Poznań, możemy podążać uliczkami tego miasta. Jak czytałam opisy tego miasta to żałowałam, że w nim nie byłam i nie kojarzę regionów, w których rozgrywa się akcja. Sprawiło to jednak, że mam ochotę wybrać się do Poznania i poznać osobiście to miasto.

„Zaśpiewaj mi kołysankę" to piąta część z serii o Antonim Fisherze. Fakt, że nie czytałam poprzednich części w żadnym stopniu nie sprawił, że miałam jakiś problem ze zrozumieniem czegoś. Zauważyłam, że każda wprowadzana postać jest przedstawiana czytelnikom i bez problemu orientowałam się kto jest kim i jaki jest związek między nim, a jakąś inną postacią. 

Książkę „Zaśpiewaj mi kołysankę" czytało mi się bardzo przyjemnie i z pełnym zainteresowaniem. Jako fanka kryminalistyki doceniłam także te krótkie fragmenty opisujące początki tej nauki i używanie jej przez pierwszych policjantów. Jestem bardzo zadowolona, że poznałam tę książkę i na pewno nie będzie to ostatnie spotkanie z twórczością pana Ćwirleja, a raczej pierwsze z wielu.

Ocena 5,5/6
Czwarta Strona Kryminału 

2 komentarze:

  1. Ostatnio czytałam inną, mniej entuzjastyczną recenzję tej książki. Ale nie mówię jej nie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem przekonana czy ta książka by do mnie trafiła :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!