sobota, 15 maja 2021

Cień utraconego świata - James Islington

Oto świat, w którym magia jest oczywista, niczym istnienie dobra i zła. I podobnie jak zło, do cna znienawidzona. Oto świat, który za chwilę przestanie istnieć. Z północy nadciąga zagłada, a jedyne, co może stawić jej czoła to właśnie wzgardzona i osłabiona magia. Młody Davian wyrusza w niebezpieczną podróż na północ. U boku ma przyjaciela a za plecami zostawia zniszczenie, śmierć i grozę. Mimo strachu, każdego dnia wędruje dalej, wszak od powodzenia jego misji zależą losy świata. No, chyba, że jego misja polega na czymś zupełnie innym, niż sądzi i właściwie został wysłany na śmierć. Może też być tak, że przyjaciel, który dzielnie kroczy u jego boku jest tak naprawdę kimś zupełnie innym, dawny wybawca poświęci go bez mrugnięcia okiem a bohatersko uratowany dzieciak okaże się silniejszy, niż cała drużyna wybawców. Może też być zupełnie inaczej. W tej historii prawda splata się z kłamstwem, stare długi ratują życie a zdrajca zasłania zdradzonego własną piersią.

Kiedyś bardzo chętnie sięgałam po książki fantasy. Jednak z czasem zaczęłam sięgać po inne gatunki i fantasy odeszło na bok. Nie zmieniało to faktu, że cały czas książki z tego gatunku trafiają na moją listę do przeczytania z nadzieją, że w końcu do nich powrócę. Niedawno, miała polską premierę książka „Cień utraconego świata”. Od razu poczułam, że jest to książka, która trafi w moje gusta. Po tym jak pojawiła się w moim domu, to nie mogłam się doczekać, kiedy zacznę ja czytać. Książka nie musiała długo czekać.

Książka „Cień utraconego świata” zrobiła piorunujące pierwsze wrażenie na mnie. Nie spodziewałam się, że będzie mieć ona prawie dziewięćset stron. Pomyślałam, że będę ją czytać ponad tydzień. Ku mojemu zaskoczeniu, tak się wyciągnęłam w opisywaną historię, że przeczytałam ją w trzy wieczory. Dawno nie czułam się taka szczęśliwa, gdyż trafiłam na niesamowitą lekturę.

Autor zaskoczył mnie swoją wyobraźnią. Od głównego wątku poprzez zdolności bohaterów aż do różnych kreatur, wszystko mi się podobało. Zapomniałam już jak bardzo lubię takie nierealne rzeczy i jak wyprawa do takich światów mnie odpręża. A Islington mi o tym przypomniał.

Jestem zachwycona wszystkim tym, co otrzymałam w książce „Cień utraconego świata”. Zaskoczyło mnie to jak przyjemnie i szybko się ją czytało, mimo że jest prawie dziewięćsetstronicową cegłą. Nie mogę się już doczekać kontynuacji.

Ocena 6/6 

4 komentarze:

  1. Dość obszerna książka. Na taką muszę mieć więcej czasu.

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło czytać tak entuzjastyczną recenzję. Wiem, komu zaproponuję lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  3. Koniecznie muszę przeczytać! Jestem jej bardzo, bardzo ciekawa :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Czeka w kolejce, ale mam zbyt dużo książek do nadrobienia na już :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!