wtorek, 25 listopada 2014

Coś do ukrycia - Cora Carmack

Mackenzie "Max" Miller ma poważny problem. Jej rodzice wpadli właśnie z niezapowiedzianą wizytą do miasta i jeśli zobaczą jej tatuaże, piercing i ufarbowane na wściekłą czerwień włosy, nieludzko się wściekną. Gorze - gdy spotkają również jej obecnego chłopaka, Mace'a, zapewne zdecydują się ją wydziedziczyć. Max wmówiła im, że spotyka się z sympatycznym i poukładanym gościem, którego poznała w bibliotece, a wytatuowany facet z tunelami w uszach ni diabła nie pasuje do tego opisu. Sytuacja jest katastrofalna. Jedyne wyjście to w ciągu trzech minut znaleźć kogoś, kto zgodzi się odegrać chłopaka z biblioteki. Cade przeniósł się do Filadelfii by studiować na uniwersytecie Temple, ale nic nie układa się tak, jak sobie zaplanował. Wisienką na torcie są rychłe zaręczyny Bliss i Garricka. Gdy do stolika, przy którym siedzi przysiada się nagle dziwna dziewczyna z jeszcze dziwniejszą prośbą, Cade porzuca na chwilę zdrowy rozsądek i zgadza się na szaloną maskaradę. 

Książkę ,,Coś do stracenia" zapragnęłam przeczytać w chwili, gdy zobaczyłam jej zapowiedź. Gdy byłam już po lekturze, ani trochę nie byłam zawiedziona. Nadszedł czas na poznanie drugiej powieści spod pióra pani Carmack. W ,,Coś do ukrycia" z drugiego planu wychodzi Cade. Teraz, poznajemy jego perypetie miłosne, które są równie ciekawe i zabawne, co Bliss. 

Mam wrażenie, że Carmack uwielbia obdarowywać czytelnika miłosnymi historiami, które bawią, jak i poruszają serce. I nie mogę ukryć, że do tej pory wychodzi jej to świetnie. Czytanie książki ,,Coś do ukrycia'' to niezwykle przyjemna zabawa. Przy tej książce nieraz się śmiałam, ale także wiele razy z pewnymi nadziejami i oczekiwaniem przypatrywałam się rozwojowi relacji, jakie wytworzyły się między Max, a Cadem. Mimo, że niektóre momenty bywały do przewidzenia (bo jak w takiej książce nie może być happy endu?) to i tak czytanie tej książki nie jest ani trochę nudne. 

,,Coś do ukrycia" to lekka, przyjemna i zabawna książka, która potowarzyszy z nami dwa wieczory, wątpię by ktoś czytał ją dłużej, gdyż jak już się wsiąknie to ciężko oderwać się od lektury. Niewątpliwie polubiłam tę książkę i czekam na kolejną spod pióra pani Carmack, gdyż przeczuwam, iż kolejna książka dostarczy mi tylu pozytywnych emocji, ile już obdarowała mnie w pozycjach przeze mnie przeczytanych. 

Ocena 5,5/6

10 komentarzy:

  1. Książkę czytałam i bardzo mi się podobała. Teraz czekam na kolejne powieści tej autorki.

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej rekomendacji trudno się nie skusić :)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Coś do stracenia" skończyłam czytać kilka dni temu i podobała mi się. Ot, przyjemna lektura na dwa wieczory. Drugi tom mam już na półce i niedługo zacznę go czytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Twoja recenzja bardzo mnie zaciekawiła ale też sam opis książki. Bardzo bym chciała przeczytać tą ksiązkę i mam nadzieję że niebawem to się stanie.
    Już ją zapisuje na listę książek do przeczytania w święta :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałam ten drugi tom serii, choć nie spodobał mi się tak jak część pierwsza. Lubię u tej autorki to, że jej wersja NA to troszkę bardziej komedia romantyczna. W "Coś do ukrycia" za nic nie mogłam polubić jednak głównej bohaterki i może to zaważyło na niższej ocenie. Wyczekuję jednak na tom 3 - liczę, że będzie najlepszy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czeka cierpliwie na swoją kolej ^^ Pierwsza część bardzo mi się spodobała, więc mam nadzieję, że druga mnie nie zawiedzie (na pewno zaskoczy!) :3

    OdpowiedzUsuń
  7. Właśnie kupiłam :D Także na pewno przeczytam kiedyś:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Czytałam pierwszą część, która podobała mi się, ale nie powaliła na kolana. I jako, że druga jest już o innych bohaterach, to raczej nie sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!