Wrocław. Ania jest szczurkiem szarą myszką pracującą w korporacji. Jej monotonne życie wywraca się do góry nogami, gdy odwiedza ją dawna przyjaciółka − teraz narodowa gwiazda show-biznesu, Iza Sokół. Złośliwy Los obdarza jednak Anię problemami większymi niż wybryki rozwydrzonej celebrytki. Jedyny obecny przyjaciel Ani − pies Jerry, okazuje się… człowiekiem, w dodatku ściganym przez żądną zemsty wiedźmę.
Patrząc na książkę ,,Na psa urok" dziwię się, że po nią sięgnęłam. Po oczach bije mi jej biel z okładki, która zbytnio mnie nie zachęca. Jednak było coś takiego w opisie tej książki, co przyciągnęło moją uwagę i pobudziło tę część mojego mózgu, która krzyczała ,,powinnaś przeczytać tę książkę". Tak też reszta myśli została przyciszona, więc skusiłam się na nią. I jak potoczyło się moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Anny Sokalskiej?
Już podczas czytania pierwszej strony historia zdążyła mnie rozbawić, a raczej niespotkane jeszcze przeze mnie komentarze do dziejącej się historii, które pojawiają się także i w dalszej części książki, przy których nieraz można się pośmiać. Niestety rozbawienie to nie jedyna emocja, jaką odczuwałam podczas czytania. Od czasu do czasu nie potrafiłam pohamować swojego zirytowania. Po prostu niektóre wydarzenia szły nie po mojej myśli, no jak tak można.
Jedno jest pewne, takiej książki, jak ,,Na psa urok", do tej pory nie czytałam. Człowiek, który został zmieniony w yorka, musiał przeżyć wiele lat w tej postaci. Jakaś mi tu jeszcze gwiazdeczka migała co jakiś czas na kartkach, której losy, szczerze mówiąc, najmniej mnie obchodziły. No i nie mogłabym zapomnieć o Ani, samo imię wystarczyło bym polubiła tę bohaterkę (wielka zagadka, czemu lubię te imię). To właśnie jej życie z dnia na dzień stało się szalone i nieprawdopodobne,a ja z nieukrywaną chęcią się temu przypatrywałam.
Już podczas czytania pierwszej strony historia zdążyła mnie rozbawić, a raczej niespotkane jeszcze przeze mnie komentarze do dziejącej się historii, które pojawiają się także i w dalszej części książki, przy których nieraz można się pośmiać. Niestety rozbawienie to nie jedyna emocja, jaką odczuwałam podczas czytania. Od czasu do czasu nie potrafiłam pohamować swojego zirytowania. Po prostu niektóre wydarzenia szły nie po mojej myśli, no jak tak można.
Jedno jest pewne, takiej książki, jak ,,Na psa urok", do tej pory nie czytałam. Człowiek, który został zmieniony w yorka, musiał przeżyć wiele lat w tej postaci. Jakaś mi tu jeszcze gwiazdeczka migała co jakiś czas na kartkach, której losy, szczerze mówiąc, najmniej mnie obchodziły. No i nie mogłabym zapomnieć o Ani, samo imię wystarczyło bym polubiła tę bohaterkę (wielka zagadka, czemu lubię te imię). To właśnie jej życie z dnia na dzień stało się szalone i nieprawdopodobne,a ja z nieukrywaną chęcią się temu przypatrywałam.
Ocena 4,5/6
Opis zupełnie mnie nie zainteresował... Jest tak dziwny i niecodzienny (takie książki lubię), ale z drugiej strony bardzo nieciekawy z tego powodu. Raczej nie przeczytam, pomimo, że polecasz książkę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Insane z przy-goracej-herbacie.blogspot.com
Jakoś mnie nie zainteresowała treść tej książki. szkoda. Okładka faktycznie razi bielą, a ja nie lubię tego koloru :)
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy taka szalona i nieprawdopodobna historia mnie do siebie przekona.
OdpowiedzUsuńJak ja nie lubię korporacji ;)
OdpowiedzUsuńNie znam tej książki, ale mnie zainteresowała.
OdpowiedzUsuńOkładka może nieudana, ale zawartość książki z tego co piszesz przypadłaby mi do gustu :)
OdpowiedzUsuń