piątek, 10 kwietnia 2020

Jeśli zatęsknię - Anna Ficner-Ogonowska

Kiedy przychodzą trudne zmiany, łatwo zanurzyć się w bezdennej rozpaczy i przestać wierzyć, że nawet najboleśniejsze rany leczy czas. Jednak w największym nieszczęściu można poszukiwać szczęścia. Któregoś dnia wschodzi słońce, wiatr przegania chmury, wraca tęsknota za uczuciami. Wtedy wystarczy pamiętać, że w każdej chwili może pojawić się ktoś, dzięki komu życie nabierze znów sensu.  Trzeba tylko wpuścić go do swojego świata.
Powieść Anny Ficner-Ogonowskiej tętni emocjami. Pozwala zrozumieć, że nic nie dzieje się bez przyczyny, daje siłę, by odnaleźć światło, nawet gdy otacza cię największy mrok.





Moje pierwsze spotkanie z twórczością pani Ani Ficner-Ogonowskiej odbyło się niedługo po premierze jej debiutu. Bardzo polubiłam tę książkę i z wielką niecierpliwością oczekiwałam na kolejne części, a jak seria została zakończona to czekałam na nowe historie. Czytelnicy pani Ani muszą być cierpliwi, bo zazwyczaj długo trzeba czekać na kolejną powieść, ale czekanie jest wynagrodzone objętością książki, jaką się dostaje. Zazwyczaj są to niemałe cegiełki. 

Bardzo szybko wciągnęłam się w czytanie książki „Jeśli zatęsknię", a to dzięki temu, że jest napisana przyjemnym i lekkim stylem. Już od pierwszych stron byłam ciekawa, jak rozwinie się opisywana historia. Dosyć szybko polubiłam też główną bohaterkę, czyli Anię. Równie szybko znielubiłam przyjaciółkę Ani, czyli Mańkę. To właśnie Mańka przyczyniła się do prawie wszystkich zgrzytów między mną, a tą książką. Czytając historię Ani, miałam wrażenie, że ją rozumiem, wiem czemu tak się zachowuje. Spędzałam z nią przyjemne chwile. Gdy przychodziła Mańka, zaczynałam się denerwować. Jej zachowanie czasem przypominało toksyczną przyjaciółkę, a nie najlepszą, w której można znaleźć oparcie. 

Książka „Jeśli zatęsknię" ma ponad sześćset stron. Niestety, nie zajęło mi zbyt dużo czasu jej przeczytanie. Skończyła się szybko. Na jednej sesji czytelniczej bez problemu czytałam kilkadziesiąt stron, chwila przerwy i kolejne kilkadziesiąt. Gdy robiłam sobie dłuższe przerwy od czytania to w mojej głowie pojawiały się teorie na temat tego, co może się jeszcze zdarzyć. Niektóre się sprawdziły. Czy to czyni, że zawiodłam się tą książką? Nie, gdyż zbyt przyjemny czas spędziłam z tą książką, aby to było jej wadą. Czułam, że się zaangażowałam w fabułę i cały czas rozmyślam o bohaterach, zastanawiałam się nad ich zachowaniem, gdyż nie każde rozumiałam oraz byłam ciekawa, jak skończy się ta historia. I to właśnie zakończenie jest, obok Mańki, drugą wadą. Miałam wrażenie, że zabrakło tutaj epilogu. Chyba że autorka planuje kontynuować tę historię, ale nigdzie nie znalazłam takiej informacji. 

Ocena 4,5/6

2 komentarze:

  1. Ta książka już czeka na mojej półce. Będę ją niebawem czytać.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam jeszcze żadnej książki tej autorki, ale mam w planach.. Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!