Kilka lat temu, po długich rozważaniach, przeczytałam książkę „Diuna” autorstwa Franka Herberta. Początki z tą pozycją nie były łatwe, lecz czytanie zakończyłam w pełni zadowolona z otrzymanej historii. Na tyle mi się ona spodobała, że sięgnęłam po kolejne części. Przeczytałam także komiksową wersję „Diuny”. Lubię wracać do tego świata. Wiedziałam, że istnieje kilka pobocznych serii, które zostały napisane już przez innego Herberta, jednak dopiero niedawno sięgnęłam po pierwszą z nich. Była to seria pod tytułem „Preludium do Diuny”, której pierwsza część nosi nazwę „Ród Atrydów”.
Nie przepadam za grubymi książkami. Ostatnio mam niewiele czasu na czytanie i kończy się to tym, że jedną książkę czytam przez kilka tygodni. Jednak dla historii ze świata Diuny musiałam zrobić wyjątek. Dom Wydawniczy Rebis postanowił wznowić serię „Preludium do Diuny” w wydaniu pasującym do mojego wydania „Kronik Diuny”. To był znak, że ta seria musi pojawić się na mojej półce. Patrząc na książkę „Ród Atrydów” czułam podekscytowanie, że czeka mnie ponad siedmiuset stronowa przygoda.
Od początku towarzyszyło mi przeświadczenie, że czytana książka mi się spodoba i tak też było. Od razu wsiąkłam w przedstawiony świat. Tyle tu się działo. Cały czas jakieś plany, intrygi, śmierci, narodziny. Kilka wydarzeń z tej książki rozjaśniło mi trochę to co się działo w „Diunie”. Inne wydarzenia natomiast pozostawiło po sobie kilka pytań, na które odpowiedzi mam nadzieję, że odnajdę w kolejnych tomach.
Musiałam dużo czasu poświęcić na przeczytanie książki „Ród Atrydów”, ale nie żałuję ani minuty spędzonej przy niej. Rozbudziła na nowo moją ciekawość tym światem i na pewno niedługo do niego ponownie powrócę.
Będę mieć na uwadze, pozdrawiam .
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że udało się wciągnąć w wykreowany świat.
OdpowiedzUsuńŚwietnie, że czułaś się dobrze w wykreowanym w książce świecie.
OdpowiedzUsuńMam "Diunę" na oku.
OdpowiedzUsuń