Po bardzo długiej przerwie kolejna recenzja.
Drugi tom znakomitej serii Melissy de la Cruz, kontynuacja „Błękitnokrwistych”. Kryminalna intryga połączona z niezwykłą mitologią i galeria zapadających w pamięć bohaterów. A wszystko to na tle kipiącego życiem Manhattanu, w dusznej atmosferze bezpardonowej walki o władzę wśród najbardziej rozrywanych celebrytów.
Pochłonęłam tę książkę za jednym razem. Pierwsza część bardzo mnie zachęciła do całej serii i cieszę się, że na drugiej się nie zawiodłam.
Atutem tej książki jest drzewo genealogiczne na jej końcu, jeśli się pogubimy w trakcie czytania jakich mamy bohaterów i jaka jest miedzy nimi więź (mnie się to nie zdarzyło, ale lubię podczas czytania zajrzeć na koniec i je przeanalizować) możemy do niego zajrzeć.
Jednym z moich ulubionych momentów jest czas kiedy Schuyler goni swojego dziadka, ponieważ część książki opiera się na jego poszukiwaniu.
W książce znajdziemy także wiele śmiesznych momentów(ucieczka dziadka Schuyler od wnuczki) jak i pełnych napięcia(do czego może posunąć się Mimi) i tajemniczości(nowy bohater Kingsley).
Naprawdę warto przeczytać tę książkę, jeśli się wahacie to nie ma czego.
Ocena 6/6
Wydawnictwo Jaguar
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję!!