poniedziałek, 21 lipca 2014

Coś do stracenia - Cora Carmack

Bliss Edwards jest miła, sympatyczna i poukładana. Studiuje na ostatnim roku aktorstwa w college'u. Ma fantastycznych przyjaciół i... wciąż jest dziewicą. Wkurzona tym, że jako jedyna z licznego grona znajomych nigdy nie uprawiała seksu, Bliss postanawia rozwiązać problem. Koniecznie ZANIM odbierze dyplom i zostanie pierwszą kobietą, która opuściła mury uczelni nietknięta. Plan jest prosty - iść do pubu, poderwać przystojnego nieznajomego, oddać mu się, a potem nigdy więcej go nie spotkać. 3 razy zet. Znaleźć, zaliczyć, zapomnieć. Nic jednak nie idzie tak, jak powinno. Bliss panikuje i zostawia nowopoznanego, szalenie przystojnego i zupełnie nagiego faceta we własnym łóżku. I to pod pretekstem, któremu nie dałby wiary nawet ogórek po lobotomii. Jakby tego było mało, następnego dnia okazuje się, że jedne z zajęć w jej grupie poprowadzi nowy wykładowca. Mężczyzna, którego porzuciła w środku nocy i którego miała nadzieję nigdy więcej nie spotkać.

Gdy zobaczyłam zapowiedź książki ,,Coś do stracenia" od razu stwierdziłam, że będę musiała przeczytać tę książkę. Nie zwracając uwagi na kilka negatywnych opinii tej pozycji, jakie pojawiły się w sieci, spełniłam swój zamiar. Teraz, kiedy książka jest już za mną, mogę powiedzieć, że ani trochę nie żałuję swoich czynów, gdyż po prostu ,,Coś do stracenia" bardzo mi się spodobała.

Moim zdaniem Bliss i Garrick to przekomiczna para. Od początku wywoływali na mojej twarzy uśmiech. Wydarzenia, które doprowadziły do ich spotkania można nazwać codziennymi, jak i też niespotykanymi, lecz nie chcę w tym momencie za dużo wam zdradzać z fabuły. Ich pierwsze spotkanie nie było nudne, a najbardziej komiczne było zakończenie pierwszego dnia znajomości. Czytając losy tej dwójki bohaterów nie potrafiłam opanować uśmiechu, a czasami nawet śmiechu. Jak każda para, tak i ta, miała swoje dramaty, problemy, lecz jakoś sobie z nimi poradzili.

,, Coś do stracenia" to idealna książka na jeden wieczór. Więcej czasu nie da się jej czytać, gdyż jak rozpocznie się już zapoznawanie się z bohaterami, tak i też chce się poznać ich dalsze życie. Zakończenie jest trochę przewidywalne, ponieważ każdy może się domyślić, że taka książka kończy się happy endem, lecz to ani trochę nie przeszkadza, by to zakończenie przeczytać i rozpływać się na szczęściem Bliss i Garricka. Książka ,,Coś do stracenia" mi się bardzo spodobała i mogę z czystym sercem polecić każdemu, kto ma ochotę przeczytać lekką, zabawną książkę na jeden wieczór. 

Ocena 5,5/6

13 komentarzy:

  1. Świetna powieść. Spędziłam przy niej wiele ekscytujących chwil.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak właśnie myślałam - że będzie nieco przewidywalna i na jeden wieczór.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie się chyba nie bardzo podobała - taki przeciętniak raczej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Cieszę się z Twojej opinii bo mam już swój egzemplarz tej książki :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie ciągnie mnie do obyczajówek niestety...

    OdpowiedzUsuń
  6. książka oparta na motywie "jak szybko stracić dziewictwo"? bardzo dziękuję, ale trąci mi to amerykańskim filmem dla młodzieży - i to takim niskich lotów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie sądzę żeby mi się spodobała, więc sobie odpuszczę.

    OdpowiedzUsuń
  8. Z chęcią przeczytam, ciekawi mnie wątek nauczyciela i uczennicy:)

    OdpowiedzUsuń
  9. Raczej nie przeczytam, nic mnie nie zachęca.

    OdpowiedzUsuń
  10. Chyba poszukam, jak nie ja to siostry przeczytają :)

    OdpowiedzUsuń
  11. A w sumie dla relaksu czemu nie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ciekawi mnie bardzo - lekka lektura jest wskazana w wakacje :)

    OdpowiedzUsuń
  13. "Coś do stracenia" mam w moich dalekich planach czytelniczych. Książka wydaje mi się przeciętna, jednak przekonuje mnie jeszcze zabawny opis.

    dusza-w-ksiazkach.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!