poniedziałek, 26 września 2022

Śmierci ulotny woal - Ryszard Ćwirlej

 

Kwiecień 1930 roku. Poznań. Podczas seansu spirytystycznego przywołana zza światów postać pułkownika Hermana von Zanthiera wieszczy śmierć jednego z uczestników spotkania. Można by było uznać to za żart, gdyby nie fakt, że niedługo później, wskazany przez ducha, wicekonsul Albrecht von Pieskow znika bez śladu. Czy przepowiednia się spełniła czy powodów absencji należy szukać gdzie indziej? Jeśli jest w Poznaniu ktoś, kto może rozwiązać tę zagadkę, to jest nim bez wątpienia komisarz Antoni Fischer. Dramaty rozgrywają się nie tylko na salonach. Stróża gospody Pod Świńskim Uchem znaleziono martwego w jego własnym łóżku. Śmiertelny cios zadano profesjonalnie. Motyw i sprawca pozostają nieznane. Tymczasem szef złodziejskiej szajki, Tolek Grubiński, przyjmuje zlecenie, które wymaga od niego opuszczenia kraju i wizyty w Stettinie. Sejf, do którego ma się dostać znajduje się w miejscu, do którego włamać się niełatwo. Waga tego zadania jest jednak spora, a ryzyko warte podjęcia.

Dwa lata temu przeczytałam swoją pierwszą książkę autorstwa Ryszarda Ćwirleja, która bardzo mi się spodobała. Już wcześniej zauważyłam, że retrokryminały to gatunek, który idealnie wpisuje się w mój gust czytelniczy. Cykl o Antonim Fischerze to tylko potwierdził. Jako pierwszą przeczytałam piątą część, a dopiero później nadrabiałam poprzednie. Każda książka to inna historia, inne śledztwo i moim zdaniem można ten cykl czytać bez zwracania uwagi na kolejność. Tak więc można zacząć także od siódmej części, czyli „Śmierci ulotnej woal”, którą niedawno miałam okazję czytać.

Czytanie książki „Śmierci ulotny woal” to była dla mnie czysta przyjemność. Z wielką chęcią wróciłam do znanego już mi Poznania. Ponownie mogłam poczuć klimat tego miasta sprzed kilkudziesięciu lat. Powróciłam do znanych i lubianych bohaterów. Czekałam tylko co takiego znowu wymyśli Fischer i co przydarzy się szkiełom. Ta książka, jak i cała seria, to także moje źródło poznańskiej gwary, której wcześniej w ogóle nie znałam.

Po raz kolejny nie wiem jak i kiedy przeczytałam całą książkę. Wciągnęłam się w kolejne poznańskie przygody i ciężko było mi się od nich oderwać. Już pierwsze strony pobudziły moją ciekawość i kolejne jeszcze tylko bardziej na nią działały. Klimat, dobrze skrojona zagadka kryminalna i ciekawi bohaterowie to te elementy, które można znaleźć w serii z Fischerem i które zdecydowanie sobie cenię.

Wydawnictwo Czwarta Strona 

5 komentarzy:

  1. Właśnie szukam takiej książki, od której nie można się oderwać, więc może to będzie ten tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dawno nie czytałam retrokryminału, więc może skuszę się na tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  3. Autora twórczość znana, czytywałem w przeszłości, pozdrawiam ! :-) .

    OdpowiedzUsuń
  4. Książki Ćwirleja jeszcze przede mną i mam nadzieję, że w końcu po nie sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Pana Ćwirleja jeszcze nie miałam okazji poznać, a teraz jestem naprawdę zaintrygowana, bo uwielbiam książki z elementem lokalnej gwary północnej Polski. Zresztą bardzo lubię także retrokryminały, więc tym bardziej dodaję książkę do listy do przeczytania, dzięki! :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!