Spartańska kapłanka Lysandra nigdy nie przypuszczała, że będzie musiała walczyć o swoje życie na arenie. Przewrotny los sprawia jednak, że statek, którym podróżuje, tonie, wyrzucając rozbitków u wybrzeży Azji Mniejszej.
Dziewczyna trafia w ręce Lucjusza Balbusa – właściciela jednej z największych szkół dla gladiatorek w Cesarstwie Wschodnim. Od tej pory jej życie będzie złożone w rękach plebsu żądnego krwawych widowisk.
Mając zacząć czytać tę książkę strasznie się wahałam, gdyż jest to książka o tematyce, której nie lubię. Gladiatorki, Rzym, Sparta to nie mój klimat. Nie przepadam za ten typu książkami i myślałam, że urwę czytanie po kilku stronach, ale przecież trzeba dać szanse dla książki do ostatniej strony, więc zapowiadało się przeciągłe i nudne czytanie. Pomyliłam się, książka wciągnęła mnie tak, że nawet nie zauważyłam, kiedy przeczytałam pierwszą połowę.
Lysandra, nasza główna bohaterka, jest spartańską kapłanką, z racji tego, kiedy trafiła jako niewolnica do Balbusa, myślała, że nie będzie problemu, żeby się uwolnić. Niestety, pomyliła się. Balbus dał jasno do zrozumienia, że tym kim była dla niego się nie liczy i wolność może wykupić jedynie poprzez walki na arenie.
Następnie przyglądamy się poczynaniom bohaterki w szkole gladiatorskiej, do której trafiła. Lysandra nie była taka jak pozostałe niewolnice, jej pewność siebie i niewyparzony język przysporzył jej niemało kłopotów, ale w końcu to przyciąga czytelnika by czytać dalej książkę.
,,Gladiatorka" jest to książka, którą czytało mi się niezwykle przyjemnie, zatracałam się w świat Rzymu, bardzo trudnych treningów, niebezpiecznych walk.
Jest to książka, której nie polecam dla feministek, gdyż w tej książce kobiety traktują jak śmieci, nie pojawia się to wiele razy, ale samo to, że są niewolnicami może zwiastować pogardliwe traktowanie.
W książce znalazłam kilka sytuacji nad którymi zastanawiałam się czy rzeczywiście mogły się zdarzyć w przedstawionych czasach, lecz myślę, że takie wydarzenia urzeczywistniają nam książkę i możemy się wczuć w losy kobiet, które bywają przerażające i w niektórych chwilach możemy zacząć współczuć fikcyjnej postaci.
Książkę czyta się niezwykle szybko pomimo, że posiada ponad pięćset stron.Muszę się przyznać, że niezwykle spodobała mi się oprawa graficzna książki. Oprócz okładki, która wygląda w rzeczywistości lepiej, niż na zdjęciu, w środku znajdziemy niespodziankę, której przyglądałam się kilka razy, gdyż pomagają w wyobrażeniu sobie zawodniczek.
Ocena 5,5/6
Za książkę serdecznie dziękuję !!!
Tę książkę mam na oku i z wielką chęcią przeczytam:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!!
Słyszałam już o niej i od dawna mam ją na oku,jednak do tej pory nie byłam tak do końca przekonana.. Teraz dzięki Tobie już jestem. Koniecznie muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuń