niedziela, 13 kwietnia 2014

System Victorii - Eric Reinhardt

Ona: Victoria De Winter, kierownik Działu Personalnego w międzynarodowej korporacji, kobieta prawicy łamiąca prawa rynku, przeskakująca z jednego miejsca globu na drugi, aby negocjować, restrukturyzować, przenosić, a przy tym łączyć pracę z cielesną przyjemnością… On: David Kolski, były architekt a obecny kierownik budowy Uranusa, najwyższego paryskiego drapacza chmur, idealista i marzyciel walczący z wiatrakami, by za wszelką cenę dotrzymać nierealnych terminów… On spotyka Ją w centrum handlowymi i pod wpływem zupełnie niezrozumiałego impulsu nie potrafi jej pozwolić odejść… Tak rozpoczyna się fascynująca historia płomiennego uczucia, które rozkwitnie pomiędzy luksusowymi hotelami i pełnymi namiętnościami SMS-ami wysyłanymi z BlackBerry’ego. Tak zaczyna się pisać mroczna i do bólu intymna kronika zapowiadanej śmierci. Bo ta kobieta o wielu twarzach, nieprzyzwoicie wręcz wyzwolona, z góry skazana jest na porażkę…


Czytając po raz pierwszy o czym jest książka ,,System Victorii" pomyślałam, że będzie to lekka książka, z odrobiną pikanterii. Pragnąc doznać relaksu zaczęłam ją czytać. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłam zaskoczona. Widziałam już, że bardzo się pomyliłam oceniając treść książki. Pozycja ta w ogóle nie należy do łatwych i przyjemnych, a treść książki w cale nie skupia się jedynie na relacji Davida i Victorii.  

Zanim pojawi się możliwość poznania jakichkolwiek relacji, które połączyły Davida i Victorię, dowiaduje się o życiu Davida. Pierwsze kilkadziesiąt stron to życiorys bohatera. Dowiadujemy się o nim chyba wszystkiego, co można się dowiedzieć o człowieku, o jego pochodzeniu, wyborach życiowych, o tym, co się dzieje w jego zakamarkach psychiki. Przez ten czas, podczas którego dowiadywałam się o życiu Davida zapominałam, że w późniejszym życiu ma się poddać romansowi, co niby miało być główną treścią tej książki. 

,,System Victorii" nie czytało mi się lekko. Na początku nie dałam rady w ogóle jej czytać bez przystanków. Dopiero po pewnym czasie zaciekawiła mnie na tyle, że oddałam się lekturze i mogłam czytać strona po stornie. Bywały momenty, gdy mnie nudziła. Czytanie kilka stron o jakieś sprawie dotyczącej pracy Davida było po prostu nudne. Jednak odkrywanie tajemnic życia Victorii i Davida przynosiło ze sobą niesamowite odczucia. Zagłębianie się w ich sekrety, powody, jakie doprowadziły do obecnego stanu rzeczy bardzo mnie ciekawiły i sprawiały, że miałam chęć czytać kolejne strony książki. Końcówka książki mnie zaszokowała, jak i lekko przeraziła, jednak moim zdaniem był to najlepszy moment w książce. 

Ocena 4,5/6

12 komentarzy:

  1. Uwielbiam tajemnice, chętnie sięgnę

    OdpowiedzUsuń
  2. Troszkę mnie zaintrygowałaś, ale kiedyś z pewnością po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. A ja lubię takie szokująco- przerażające- kontrowersyjne tematycznie książki, dlatego bardzo chętnie poznam powyższą pozycje.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ja jakoś "nie czuję" tej książki... I okładka wyjątkowo mnie odpycha, a szkoda, bo tajemnice i intrygi w książkach lubię.

    OdpowiedzUsuń
  5. Tajemnice mnie intrygują, ale raczej się nie skuszę na tę książkę

    OdpowiedzUsuń
  6. Mimo pozytywnej opinii... jakoś mnie do niej nie ciągnie.

    OdpowiedzUsuń
  7. brzmi świetnie, cetnie ją przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja również jakoś niechętnie spoglądam na tę książkę. Ani opis Davida i jego pracy, ani późniejszy romans z Victorią nie przekonują mnie:)

    OdpowiedzUsuń
  9. brak mi przekonania do takiej lektury. wole czytać o emocjach targających bohaterem niż jego podbojach.

    OdpowiedzUsuń
  10. Podziękuję za tą książkę :)

    naczytane.blog.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Miałam podobne mniemanie o książce jak Ty. Dobrze, że zaskakuje i skrywa w sobie coś więcej niż pikantne sceny miłosne

    OdpowiedzUsuń
  12. Dzisiaj zauważyłam tą książkę e Matrasie i mnie zaciekawiła ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!