sobota, 26 października 2013

Wiedeńska gra - Carla Montero

Hiszpania, rok 1913. Młoda szlachcianka Isabel przeżywa wielki dramat: nie tylko straciła rodziców, ale też na chwilę przed ślubem zostaje porzucona przez narzeczonego. Na szczęście pomocną dłoń wyciąga do niej ciotka, austriacka arystokratka blisko związana z cesarskim dworem Franciszka Józefa. Podróży Isabel do Austrii towarzyszą dziwne i niepokojące zdarzenia, a w pozornie spokojnym Wiedniu coraz wyraźniej czuć narastające napięcie. W powietrzu wisi wojna, której starają się zapobiec prowadzący zakulisowe rozmowy dyplomaci, podczas gdy spotykająca się potajemnie orientalna sekta dąży do jej rozpętania za wszelką cenę. Piękna Hiszpanka wbrew swoim zamiarom rozbudza namiętność kolejnych mężczyzn. Okazuje się, że żadna z osób, z którymi się styka, nie jest tym, za kogo się podaje. Stopniowo dziewczyna staje się elementem twardej męskiej gry, prowadzonej przez agencje wywiadowcze różnych krajów.

Premiera: 5 listopada 2013 roku

Z twórczością pani Carli Montero miałam okazję już poznać dzięki książce ,,Szmaragdowa tablica". Owa pozycja bardzo przypadła mi do gustu i z chęcią wracałam do niej myślami. Gdy zobaczyłam, że ma się ukazać w Polsce druga książka autorki zdecydowałam, że ją przeczytam. I tak się zabrałam za czytanie ,,Wiedeńskiej gry", nawet bez wcześniejszego przeczytania o czym ona jest. 

Na początku wydała mi się ona trochę nudna. Przestraszyłam się wtedy, że będzie tak cały czas. Na szczęście nie musiałam długo czekać na rozbudzenie moje ciekawości. Następne strony czytało mi się bardzo przyjemnie. Czasem miałam wrażenie, że nie za bardzo są to moje klimaty i wtedy pojawiały się nużące fragmenty. Jednak nie było ich aż tak dużo by mogły znacząco wpłynąć negatywnie na odbiór książki. Czytało się miło, lecz bez większych rewelacji. Do czasu. 

Ostatnie sto stron to istna magia. Tak mnie wciągnęły, że nie mogłam się oderwać od książki. Przy nich przeczytane poprzednio strony trochę zbladły, lecz kończąc czytanie książki nawet już o tym nie pamiętałam, gdyż tak byłam oczarowana rozwojem historii w dość zaskakującym kierunku. I myślę, że jeśli będę kiedyś rozmyślała na temat tej książki to przypomną mi się właśnie te ostatnie, zachwycające sto stron. 

Książkę czytałam dwa wieczory, więc nie jest to długo. Mimo, że cała książka nie zachwyca jak jej końcówka, to nie można powiedzieć, że jest nieudana czy też całkowicie nudna. Czyta się ją przyjemnie, może bez wypieków na twarzy, jakie może sprawić ciekawość, lecz nie jest źle. Pisząc o książce ,,Wiedeńska gra" nie mogłabym nie wspomnieć o okładce, która przykuła moją uwagę za nim spostrzegłam nazwisko autorki. Grafik naprawdę się postarał i sądzę, że dzięki jego pracy z książką może zaznajomić się kilka dodatkowych osób. Jak najbardziej polecam przeczytanie książki ,,Wiedeńska gra"!!

Ocena 5/6

13 komentarzy:

  1. O tak, dużo gorzej byłoby, gdyby początek okazał się znakomity, a końcówka przeciętna. Wtedy końcowe wrażenie są zupełnie inne ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak dla mnie za mało zalet, żeby się skusić

    OdpowiedzUsuń
  3. zapowiada się ciekawie :) jeśli będę miała okazję, postaram się przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się super, więc rozejrzę się za nią w dniu jej premiery.

    OdpowiedzUsuń
  5. Z tego co widzę, to nie są moje klimaty ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Rozbudziłaś moją ciekawość- losy bohaterki wydają mi się bardzo interesujące, tak więc poszukam książki.Zakończenie jest ważne, jako ostatnie wrażenie i zamknięcie historii :)

    OdpowiedzUsuń
  7. "Szmaragdowa tablica" stoi na mojej półce i czeka na odpowiedni moment :) Bardzo jestem ciekawa twórczości tej autorki, dlatego chętnie sięgnę również po "Wiedeńską grę".

    OdpowiedzUsuń
  8. Chociaż nie słyszałam o tej książce, twoja recenzja sprawiła, że mam n nią ogromną ochotę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Z przyjemnością przeczytam ;)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!