piątek, 12 października 2012

Żelazny kostur - Juraj Cervenak

Rok 965. Młody książę Światosław obejmuje władzę w Kijowie i Nowogrodzie. W jego żyłach płynie krew dzikich wareskich przodków i nie zamierza sprawować rządów z tronu, ale z siodła bojowego rumaka.
W tym czasie w krainie zamieszkanej przez plemię Muromców, młodzieniec o imieniu Ilja, wyśmiewany przez wszystkich kaleka, jako jedyny przeżywa napaść okrutnych łupieżców na wioskę. To właśnie jemu pogańscy bogowie przeznaczyli wielką przyszłość sławnego bohatyra. Pewnego dnia we wsi pojawiają się trzej tajemniczy wędrowcy i odwdzięczają się młodzieńcowi za gościnność cudownym uzdrowieniem. Wyrusza więc w świat, by szukać zemsty. Przyłącza się do przybocznej drużyny Światosława, który z wielką armią ciągnie na wschód, by mieczem rozszerzać swoje państwo. Ani ruski władca, ani Ilja nie wiedzą, że oprócz walk z wrogami czeka ich rozprawa z Zilantem, bogiem-smokiem, którego czci okrutny lud Suwarów.

Życie Ilji Muromca nie jest łatwe. Urodził się z powykrzywianymi kościami. Jego matka została zabita za uprawianie czarów. Ojciec, władyka, się go wyrzekł i założył nową rodziną, z której uznawał syna. Mieszkańce plemienia wygnali go na obrzeża lasu. Lecz pewnego dnia pojawia się, w dzień najazdu na lud, który wymordowali i wzięli w niewole. Jego zostawili żywego, gdyż nie uważali go za zagrożenie. Niedługo potem ratują go pewni wędrowcy, którzy zdejmują z niego klątwę, dzięki czemu może ruszyć szukając zemsty, w drogę pełną przygód, pokus i niebezpieczeństwa.

Juraj Cervenak poznałam przy okazji książki ,,Władca wilków", która niezmiernie mi się spodobała i którą na oku miałam przed długi czas. W czas, kiedy zobaczyłam ,,Żelazny kostur'' w zapowiedziach z tyłu swojej poprzedniczki, nie byłam zainteresowana, lecz się skusiłam na nią z powodu nazwiska autora. Mimo, że miałam obawy do momentu trzymania ją w dłoniach to muszę przyznać, że się ani trochę nie zawiodłam. Pomimo tego, że ,,Żelazny kostur" różni się bardzo od ,,Władców wilków" to tak samo potrafi oczarować czytelnika i przyciągnąć go w swoje kartki.

,,Żelazny kostur" to przede wszystkich przygoda. Niezwykła, pełna niebezpieczeństw, intryg, fantastyki podróż Iljego w nieznane, który do tej pory był kaleką. To właśnie ona najbardziej mnie wciągnęła w tej książce. Sprawiła, że nie potrafiłam odłożyć książki bez dowiedzenia się o nowych losach bohatera. Książkę czytało mi się bardzo dobrze i w ekspresowym tempie, co jest zawsze dużym plusem przy książkach, gdyż szybko można sięgnąć po inną, która może wywołać znowu uczucie zaciekawienia. ,,Żelazny kostur" to pierwsza część trylogii ,,Bohatyr", więc moja przygoda z tym światem się jeszcze nie skończyła, gdyż z wielką chęcią sięgnę po kolejne tomu.

Ocena 5/6
 

10 komentarzy:

  1. Lubie takie przygodówki, więc pewnie i po ta kiedyś sięgnę ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie moje klimaty, ale wiem komu polecić:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chcę te książkę, widziałam ją w Księgarni i już chciałam porwać. Mam nadzieję, że będę miała okazję szybko przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Sama raczej nie odnajduje się w takich fantastycznych klimatach, ale polecę tę książkę mojemu bratankowi, gdyż myślę, że on w przeciwieństwie do mnie będzie zadowolony.

    OdpowiedzUsuń
  5. Najpierw Władca wilków tego autora przede mną, a potem się zobaczy... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Książkę mam na półce. Jednak nim się do niej zabiorę, to najpierw chcę zapoznać się z poprzednią książką tego autora, która również została wydana w tym roku :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Myślę, że to jednak nie moje klimaty. Pozdrawiam ciepło :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!