wtorek, 9 kwietnia 2013

Wojna w blasku dnia cz.1 - Peter V. Brett


 Podczas Nowiu na świat wychodzą demony
Wojna w blasku dnia wciąga czytelników w świat otchłani i mroku. Ludzkość ma trzydzieści dni, aby przygotować się do kolejnego ataku. Miesiąc, to zbyt mało, by uchronić wioskę.
Arlen i Jardir byli kiedyś jak bracia. Teraz stali się rywalami. Otchłańce szykują atak i tylko dwóch mężczyzn może im stanąć na drodze, pod warunkiem, że opanują demony, które czają się w ich sercach.







Arlen i Renna pochodzą z Potoku Tibbeta. Ich drogi były przez jakiś czas rozdzielone, lecz tylko po to by się złączyły z miłosną więzią. Razem podróżują i zabijają groźne demony, które pokonały już wiele ludzi. Arlen swoimi poczynaniami dorobił się nazwy Wybawiciela, lecz on sam się za niego nie uznaje. Inevera jako pierwsza od lat dostąpiła zaszczytu wstąpienia w szeregi dama'ting. Przepowiednie kości mówią, że ma zostać najważniejszą w ich kręgach. Gdy osiąga już znaczącą pozycję kości prowadzą ją do chłopaka o imieniu Ahmann, z którego ma uczynić Wybawiciela.  

Przed sięgnięciem po książkę ,,Wojna w blasku dnia cz.1" miałam pewne obawy. Nie było mi dane zapoznać się z poprzednimi częściami i nie wiedziałam czy się odnajdę w tej. Jednak opis wydawcy bardzo mnie zachęcił, pomimo tego, że jest krótki. Skusiłam się. Mogę z pełnym przekonaniem stwierdzić, że nie żałuję. Od początku książka mnie zaciekawiła i nie miałam problemów by rozumieć dziejącą się historię. 

Książkę ,,Wojna w blasku dnia cz.1" czyta się w pełnym zaangażowaniu i skupieniu. Jak się zacznie ją czytać to trudno jest się od nie oderwać. No tak, ale co mnie na początku oczarowało, że przewracałam kartki jak maszyna, które myśli tylko o jednym, czyli o dziejącej się historii? Otóż zaskoczenie jakie mnie opanowało, gdy przeszłam z prologu do rozdziału pierwszego. Bardzo zaciekawiły mnie wydarzenia z prologu i miałam wielką ochotę poznać dalsze losy Inevery. Można więc wyobrazić sobie moją minę, kiedy w rozdziale pierwszym spotkałam innych bohaterów, których w żaden sposób nie mogłam połączyć z prologiem. A z dalszymi losami Inevery spotkałam się dopiero po przeczytaniu ponad dwustu stron. Jednak te zdziwienie szybko zastąpiła ciekawość jak autor to wszystko połączy. I nie zawiodłam się. Genialna przygoda z bohaterami zaspokoiła moje wszystkie domysły i wywołała niedosyt, który pragnie poznać inne losy bohaterów. 

Osobiście bardzo się cieszę, że sięgnęłam po książkę ,,Wojna w blasku dnia cz.1" i mam nadzieję, że uda mi się poznać poprzednie części z cyklu. Na pewno będę się starać by to zrobić, tym bardziej, że jestem pod ogromnym wrażeniem tego co przeczytałam w jednej części, więc po całej serii mam nadzieję, że się w niej zakocham. 

Ocena 6/6

8 komentarzy:

  1. Świetna recenzja! Skoro tak pochlebnie wyrażasz się o tej trylogii, to faktycznie musi być znakomita. Ja wprawdzie rzadko sięgam po fantastkę, ale jak tylko będę chciała to zmienić, to zapewne poszukam ,,Wojnę w Blasku dnia''. Mam nadzieję, że mnie nie zawiedzie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem zachwycona ! Zachęciłaś mnie ! dodaje książkę do mojej listy prezentów :D
    ps. dodaję do linków :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Widze, że miałyśmy ten sam problem - nieznajomość poprzednich części cyklu, a mimo wszystko obie dałyśmy radę i mamy podobne odczucia :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Widzę ostatnio często tą okładkę na blogach i nie tylko (w księgarni się nawet nad nią zastanawiałam) ale zdecydowanie muszę zacząć od początku, jednak nie lu ie się tak wbijać :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wkrótce chcę zacząć lekturę i cieszę się, że książka jest tak dobra. Ważną informacją jest dla mnie to, że powieść będzie zrozumiała, nawet jeśli zaczniemy czytać od tego tomu.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nawet nie śniłam, że książka będzie aż tak dobra

    OdpowiedzUsuń
  7. Książka jest niesamowita, a już samo jej zakończenie dosłownie zwala z nóg! Zresztą cały cykl jest niesamowity :D

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!