poniedziałek, 28 września 2020

Wyspa zero - Jarosław Sokół

 Jest maj 1945. Poniemieckie Świnoujście na wyspie Uznam leży w gruzach. Na ulicach grasują bandy uzbrojonych szabrowników. Brakuje wody i prądu. Panuje głód, chaos i strach.
W mieście rządzi żelazną ręką sowiecki komendant Osipowicz. Ale nawet on nie jest w stanie powstrzymać narastającej fali zbrodni. Ktoś zabija byłych więźniów obozów koncentracyjnych – Polaków, Rosjan, Niemców. Tylko jeden człowiek może pomóc w schwytaniu mordercy. Jest nim Kostrzewa, przedwojenny polski policjant, którego detektywistyczne umiejętności okazują się nie do przecenienia. Jego dotychczasowym celem była ucieczka do Argentyny śladem miłości swojego
życia. Teraz jednak będzie musiał zmierzyć się nie tylko z psychopatycznym zabójcą, ale także z koszmarami własnej wojennej przeszłości.

 

Lubię czytać kryminały. W tym roku częściej niż w poprzednich sięgałam po retrokryminały. Poznałam kilka nowych autorów, którzy tworzą ten gatunek i z wielką chęcią poznaję kolejnych. Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki Jarosława Sokoła, to wiedziałam, że muszę zapoznać się z tą pozycją. Byłam podekscytowana, że poznam retrokryminał kolejnego autora. Do tej pory wszystkie przeczytane książki z tego gatunku bardzo mi się spodobały, więc z pozytywnym nastawieniem podeszłam do książki „Wyspa zero”.

Książkę „Wyspa zero” zaczęłam czytać z myślą, że to będzie dobra lektura. Nawet momentami tak było. Zaczęło się bardzo dobrze. Autor potrafi gładko i bez żadnych przeszkód wprowadzić czytelnika do historii. Potrafi go zaciekawić. Mnie zaciekawił i nie mogłam się doczekać rozwiązywania zagadki kryminalnej w latach czterdziestych. Niestety, w tej książce znalazłam więcej retro niż kryminału, a ja sięgam po ten gatunek właśnie dla tej części kryminalnej. Książkę czytało mi się przyjemnie, ale trochę za rzadko wspominano o zbrodni i jej rozwiązywaniu.

„Wyspa zero” to dobra książka. Podczas czytania miałam wrażenie, że płynę po wydarzeniach. Jednak, jak dla mnie, autor za bardzo skupił się na opisywaniu całego tła, a za mało na zbrodni. Jak sięgam po kryminał to właśnie po to, aby prawie cały czas czytać o śledztwie i tego mi tutaj zabrakło. Gdybym wiedziała, że to powieść z wątkiem kryminalnym, to zapewne inaczej bym podeszła do lektury i na pewno mniej bym się rozczarowała. Mimo tego wszystkiego to muszę przyznać, że zakończenie całej historii mnie zaskoczyło i ani trochę nie podejrzewałam takiego rozwiązania zagadki kryminalnej.

Ocena 4,5/6

3 komentarze:

  1. Szkoda, że wątek kryminalny jest słabo rozbudowany. Ale i tak książka wydaje się interesująca.

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam w planach lekturę tej książki za jakiś czas.

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo chętnie dam jej szansę :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!