Isaakios wymyka się siepaczom Skalarosa i niebawem będzie gotowy rzucić otwarte wyzwanie uzurpatorowi, który zajmuje złoty tron Chrysopolis. Wkrótce się rozstrzygnie, czy zdoła odzyskać utracone dziedzictwo.
Piękna Michelle musi oswobodzić czarodzieja Brynacha z rąk członków Ukrytego Bractwa, bo tylko wraz z nim może się przeciwstawić demonicznemu Apolyonowi, który w swoim szaleństwie zamierza wypełnić pradawne proroctwo i zburzyć dotychczasowy porządek rzeczy.
Tymczasem wracający z dzikiej Vindlandii Ilias przywozi ze sobą niezwykły metal zwany czarcim żelazem. Czy zdoła odkryć sekret jego właściwości i wykorzystać go w rozgrywce o przyszłość cesarstwa?
Na początku muszę przyznać, że kompletnie nie pamiętam o co chodziło w pierwszej części ,,Kronik Arkadyjskich". Dlaczego więc zdecydowałam się na przeczytanie drugiego tomu? Otóż byłam oczarowana ,,Kwiatem paproci", tyle pamiętam, przyznałam jej wtedy maksymalną ocenę, więc coś musiało w niej być. Pomyślałam sobie, że jeśli zacznę czytać ,,Adamantowy miecz" to wszystkie pozytywne odczucia oraz najważniejsze fakty powrócą do mnie. Czy tak było? Nie za bardzo. Prawie niczego z pierwszej części nie przypomniałam, lecz była to dość przyjemna przygoda z zapomnianymi przeze mnie bohaterami.
Nie mam nic do zarzucenia stylowi autora. Dzięki niemu przyjemnie czytało mi się książkę, choć muszę przyznać, że czasami trochę się przy niej nudziłam. Na szczęście było to tylko od czasu do czasu i za dużo tego nie było. Można to wybaczyć za to, że autor nam przedstawił naprawdę dobrze wykreowany świat. Język jakim się posługuje oraz wydarzenia jakie przedstawia nie sprawiają, że czytelnik może mieć wątpliwości co do czasów w jakich akcja się toczy. Ani razu nie miałam wrażenia, że jestem w XXI-wiecznej rzeczywistości, jeśli już czytałam to automatycznie przenosiłam się do świata ,,Kronik Arkadyjskich".
Resumując, ,,Adamantowy miecz" to dobra książki i nie żałuję, że ją przeczytałam, mimo tego, że nic nie pamiętałam z pierwszej części. W ogóle mi to nie przeszkadzało w czytaniu książki, swobodnie mogłam się delektować historią. Od czasu do czasu nużyła mnie, lecz przy takim natłoku bohaterów oraz przeróżnych wydarzeń nudzące fragmenty szybko mijały i przechodziłam do tych ciekawszych.
Ocena 4,5/6
Brzmi dobrze, ale jak już bym się miała skusić, to co najwyżej na jakiejś mega promocji :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się kawał dobrej lektury, chętnie zapoznam się z tą serią
OdpowiedzUsuń:-)
Sama nie wiem...
OdpowiedzUsuńPotępiam wszelkie książki, które mają w sobie jakiekolwiek fragmenty spowite nudą. Ale może sprawdzę jak to będzie, zaczynając od pierwszej części lub ,,Kwiatu paproci" :)
Tym razem jednak spasuje. Jakoś tematyka tej książki nie zaciekawiła mnie na tyle, bym chciała ją dogłębniej poznać.
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś jeśli rzuci mi się w oczy pierwszy tom ... :)
OdpowiedzUsuńMoże kiedyś,. Jak na razie mam dosyć fantastyki.
OdpowiedzUsuńNie mam pojęcia, czy mam ochotę przeczytać tą serię. Jakoś mnie nie interesuje za bardzo :)
OdpowiedzUsuńJeśli już to zacznę od pierwszej części :-)
OdpowiedzUsuńMoże się skuszę niedługo na pierwszą część...
OdpowiedzUsuńin-corner-with-book.blogspot.com
Nigdy nie czytałam tego typu książek, bo jakoś nie zaciekawiła mnie ich fabuła, ale myślę, że ta jest całkiem niezła ;) Livresland.blogspot.com
OdpowiedzUsuń