poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Tancerze burzy - Jay Kristoff

Wyspy Shima, rządzone twardą ręką przez okrutnego szoguna, są na krawędzi katastrofy. Władca dba wyłącznie o własne interesy, potężna Gildia Lotosowa karze za nieprawomyślność, a toksyczny przemysł niszczy środowisko.

Okrutny szogun zleca młodej Yukiko i jej ojcu zadanie, które wydaje się niemożliwe do wykonania – mają odnaleźć gryfa, gatunek istniejący już tylko w legendach. Władcy nie można odmówić, Yukiko postanawia jednak zemścić się za krzywdy, jakie despota wyrządził jej rodzinie i wszystkim mieszkańcom wysp. Nadszedł czas, by rozliczyć szoguna ze zbrodni, jakich się dopuścił. Jak młoda dziewczyna poradzi sobie jednak w walce z potężnym imperium, skoro jej jedynym pomocnikiem jest niepełnosprawny gryf?





Do sięgnięcia po książkę ,,Tancerze burzy" zachęcało mnie w niej wszystko. Okładka, która bardzo mi się spodobała i zapowiadała coś ciekawego, opis, który mnie zaintrygował oraz ten przez niektórych niezauważany napis na książce japoński steampunk, który podpowiadał mi, że ma być to coś ciekawego i nowego. Niewiele się pomyliłam. Już pierwszy rozdział to powiew świeżości, który zaintrygował mnie na tyle, że chciałam jeszcze i jeszcze. Warto tu wspomnieć, że ma on tylko cztery strony. 


Książka ,,Tancerze burzy" zachwyciła mnie nie tylko treścią, lecz także wydaniem. Okładkę podziwiać każdy może i się nią zachwycać, jednak pomacać nią i otworzyć każdy powinien. Zdobienia każdego rozdziału sprawiają wrażenie, że książka jest dopracowana graficznie w każdym calu. Do gustu bardzo mi przypadały mapki oraz słowniczek, jakie możemy w środku znaleźć. Podczas czytania z wielkim zainteresowaniem do nich wracałam, by rozjaśnić niektóre szczegóły. 

Nie będzie zaskoczeniem jeśli stwierdzę, że książka bardzo mnie wciągnęła. Na tyle, że zapomniałam o zmęczeniu, jakie mnie towarzyszyło, i czytałam, czytałam póki jej nie skończyłam. Niesamowite przeżycie. Miałam również przyjemną przygodę z tymi różnymi słówkami, których wytłumaczenia są na końcu książki. Bardzo fajnie mi się zgadywało jak mogą one brzmieć w rzeczywistości i wymyślałam sobie nie raz różne formy odczytywania jednego słowa. 

Jestem zachwycona tą książką. Dla mnie była ona powiewem świeżości, czegoś nowego, z dopracowanym każdym detalem, dzięki czemu czytacz może wygodnie usiąść i delektować się historią bez narzekania, że czegoś tu brakuje. Polecam, mam nadzieję, że będziecie tak samo zadowoleni jak ja.

Ocena 6/6

14 komentarzy:

  1. Mapki i słowniczek bardzo są przydatne w książkach fantasy. Tancerze burzy marzą mi się od pierwszyhc zapowiedzi tej ksiązki, może zamówię sobie na jakąś okazję?

    OdpowiedzUsuń
  2. Po takiej opinii to ja ją muszę mieć :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo zachęcająca opinia :) Choć miałam mieszane uczucia przed premierą, to teraz muszę ponownie przyjrzeć się ,,Tancerzom burzy".

    OdpowiedzUsuń
  4. Tym razem jakoś nie zaiskrzyło mimo twojej mega pochlebnej recenzji, ale wiem, że mój bratanek zapewne skusi się na tę książkę, gdyż na co dzień gustuje właśnie w takich fantastycznych klimatach.

    OdpowiedzUsuń
  5. Chyba będę musiała ją przeczytać.

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna recenzja, zachęciłaś mnie :)
    Dlatego postaram się wyskubać kilka groszy i ją zakupić w najbliższym czasie

    OdpowiedzUsuń
  7. Słyszałam ostatnio o książce, miałam na nią ochotę, ale teraz to już w ogóle muszę ją przeczytać, innej rady nie ma :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Na pewno przeczytam, książka zapowiada się cudownie. *.*

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo bardzo mnie zachęciłaś tą recenzją :) przeczytam chętnie.

    OdpowiedzUsuń
  10. takie historie to jednak nie dla mnie. wolę coś bardziej osadzonego w rzeczywistości.

    OdpowiedzUsuń
  11. Książka może być bardzo ciekawa, ale niestety "tak mało czasu, a tak wiele książek do przeczytania" ;p

    OdpowiedzUsuń
  12. Mam *_* Muszę się za nią zabrać.

    OdpowiedzUsuń
  13. I po raz kolejny spotykam się z pozytywną recenzją "Tancerzy burzy". Chyba najwyższy czas, aby bliżej poznać się z tą powieścią.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!