Jest Wigilia. Siedmioletnia Klara i jej
braciszek Fred czekają na świąteczne prezenty. Jak zawsze najwspanialszy
dostaną od sędziego Droselmajera, zegarmistrza i wynalazcy, ich
chrzestnego ojca; w tym roku jest to wspaniały zamek z poruszającymi się
figurkami. Jednak dzieci wolą inne zabawki od mechanicznych cudów
skonstruowanych przez sędziego, którymi nie można się tak po prostu
bawić: Klara dostaje nowe lalki i śliczną sukienkę, Fred pułk ołowianych
huzarów oraz konia na biegunach. Pod choinką jest jeszcze jeden prezent
– dziadek do orzechów, w postaci małego człowieczka o dużej głowie i
cienkich, krótkich nóżkach; włożenie do jego ust orzecha i pociągnięcie
za drewniany płaszczyk powoduje rozłupanie skorupki. Figurka, mimo że
brzydka, bardzo przypada do serca Klarze, jej więc zostaje oddana pod
opiekę…
Nie przypominam sobie bym kiedykolwiek w dzieciństwie czytała ,,Dziadka do orzechów". Kojarzy mi się on wyłącznie z jedną z bajek o Barbie. Tak, więc gdy zobaczyłam nowe wydanie książki autorstwa Hoffmanna postanowiłam w końcu nadrobić zaległości z tą lekturą i poznać historię Dziadka.
Gdy miałam już książkę ,,Dziadek do orzechów" w dłoniach, pierwszą rzeczą, jaka mi się spodobała jest nowe wydanie - piękne, zielone, ze świątecznymi motywami. Zauroczyło mnie od razu. Dalej już tylko mogłam zatopić się w historii. Tak jak się spodziewałam, czyta się ją szybko. W końcu jest to historia skierowana do dzieci, więc starszemu czytelnikowi nie stwarza żadnego problemu z przyswojeniem treści. Szybko wsiąkłam w historię, która dosyć łatwo pobudziła moją wyobraźnię. W książce mamy proste obrazki przedstawiające niektóre sceny, jednak czytając tekst, obrazki te ożywały i historia płynęła przed moimi oczami.
Ogromnie się cieszę, że w końcu mogłam przeczytać książkę ,,Dziadek do orzechów". W wyjątkowy sposób umiliła mi jeden, mroźny wieczór. Teraz, będąc już po lekturze, mam wrażenie, że jeszcze nie raz sięgnę po tę książkę. Mimo że jest to książka dla dzieci, to ja, nieco starsze dziecko, wielce polubiłam tę historię i mam wrażenie, że podczas kolejnego czytania znowu zrobi na mnie równie dobre wrażenie. Myślę, że nie jest to historia, która mogłaby się zbudzić podczas jej ponownego przypominania, a jedynie na nowo zachwycić czytelnika.
Ocena 5,5/6