poniedziałek, 28 listopada 2022

Lukrecja spełnia marzenia - Anne Goscinny

Dorośli mogą nosić spodnie z dziurami i chodzić do kina, gdy jest już całkiem ciemno. Tylko ja nie! A przecież jestem całkiem duża, a nie mała jak rok temu. Rodzice nic nie rozumieją. Na szczęście mam jeszcze przyjaciółki, żółwia Madonnę i… marzenia! Tych ostatnich mam całe mnóstwo: chciałabym po szkole wpaść przypadkiem na Rubena, dostać najmodniejszą koszulkę, ale przede wszystkim – marzę o tym, by mieć kota! Tylko moja mama absolutnie nie chce się na to zgodzić. Jak ją przekonać? Przecież absolutnie każde marzenie trzeba spełniać!

Mikołajek został stworzony przez Goscinnego kilkadziesiąt lat temu. Przez ten czas zdążył zabawić wiele pokoleń. Ja Mikołajka poznałam dosyć późno, bo już w dorosłym życiu. Jednak i tak go bardzo polubiłam. Niedługo później córka Goscinnego stworzyła Lukrecję. Z tą bohaterką poznałam się od razu i od razu stałam się jej fanką. Z wielką radością podchodzę do każdej kolejnej części opowiadającej o Lukrecji. Z wielką przyjemnością rozpoczęłam siódmy tom, czyli „Lukrecja spełnia marzenia”.

Czytanie książki „Lukrecja spełnia marzenia” to była dla mnie czysta zabawa. Uwielbiam Lukrecję i jej szaloną rodzinkę. Historie opisywane w książce są krótkie i bardzo przyjemne. Napisane z humorem, pełne codziennych i niecodziennych sytuacji wprost z życia nastolatki i jej najbliższych. Bardzo lubię wracać do świata Lukrecji. Bohaterowie tej serii mają naprawdę ciekawe pomysły, z których wynikają zabawne sytuacje, przy których czytelnik dobrze się bawi.

Książka „Lukrecja spełnia marzenia” po raz siódmy pokazała mi, że Anne Goscinny ma niezwykły talent do pisania i poczucie humoru, który trafia w moje gusta. Może się wydawać, że po przeczytaniu siedmiu części ma się dosyć tego świata i bohaterów, że można przeczuć przesyt. Jednak ja tak nie czuję. Mogłabym przeczytać jeszcze wiele historii z Lukrecją i mam nadzieję, że tak się stanie.

Wydawnictwo Znak Emotikon 

czwartek, 24 listopada 2022

Ogród Anastazji - Anna Bichalska

 

Milena próbuje stanąć na nogi po bolesnej stracie i przeprowadza się z córeczką do domu bliskiej jej kiedyś Hortensji. Na jej drodze staje Adam, siostrzeniec Hortensji, z którym los zetknął ją przed laty. Teraz oboje mają za sobą trudne doświadczenia i inaczej patrzą na świat. Stary dom, podobnie jak inne na urokliwej ulicy Jaśminowej, ma swoją historię. Kim była Anastazja, której ślady wciąż można znaleźć w domu Hortensji i w zapomnianym, zdziczałym zakątku ogrodu? Jaką rolę w tej historii odgrywa babcia Mileny, która zmarła wiele lat wcześniej?

Dwa lata temu przeczytałam swoją pierwszą książką twórczości Anny Bichalskiej. Bardzo mi się wtedy spodobała i z wielką chęcią sięgałam po kolejne tej autorki. Do tej pory czytałam książki wchodzące w skład jednej serii pod tytułem „Błękitne Brzegi”. W każdej części należącej do tej serii na główny plan wychodzili inni bohaterowie, ale gdzieś tam oni byli ze sobą powiązani i pojawiali się w później w tle. Czas na zmiany i na nowych bohaterów. A to wszystko w najnowszej książce pani Bichalskiej pod tytułem „Ogród Anastazji”.

Po przeczytaniu kilku rozdziałów książki „Ogród Anastazji” zauważyłam kilka podobieństw tej książki do poprzednio przeze mnie czytanych. Mamy wielki, przytulny dom w wyjątkowych okolicznościach przyrody, dobrotliwą staruszkę, bohaterkę z bagażem doświadczeń oraz zagadkę z przeszłości. Można by pomyśleć, że ile można książek przeczytać na tym samym schemacie. Nie wiem ile można, ale mi się to jeszcze nie znudziło i przeczytałabym ich jeszcze wiele.

Polubiłam bohaterów i z wielką chęcią śledziłam kolejne kroki ku rozwiązaniu zagadki. Jeden wątek był do przewidzenia od początku, ale nie odebrało mi to przyjemności z czytania. Interesujące okazało się też odkrywanie przeszłości bohaterów, dzięki czemu mogłam bardzo dokładnie ich poznać i domyślić się dlaczego zachowują się teraz tak, a nie inaczej.

Czytanie książki „Ogród Anastazji” to było kolejne udane spotkanie z twórczością pani Bichalskiej. Ponownie się wciągnęłam w wymyślony przez nią świat i bardzo ciężko było mi z niego wyjść. Nie chciałam rozstawać się z bohaterami. Niestety, musiałam się z nimi rozstać, ale rozstanie przebiegło w miłej atmosferze, gdyż byłam bardzo zadowolona z tego co dostałam. A dostałam wciągającą i dobrze napisaną historię.

Wydawnictwo HarperCollins 

poniedziałek, 21 listopada 2022

Kraina popiołu - Tasha Suri


 W Cesarstwie Ambhańskim nie ma miejsca dla wdowy. A na pewno nie dla takiej, która jako jedyna przeżyła masakrę, w której życie stracił jej mąż i wszyscy jego ludzie. Jedynym miejscem, w którym pragnie znaleźć się Arwa jest eremitorium wdów w odległym krańcu prowincji Numriha. Tam ma nadzieję ukryć się przed smutkiem, gniewem i hańbą. Przed własną naturą i klątwą płynącą w jej żyłach. Ale przed przeklętą krwią można próbować się schować, lecz nie można od niej uciec. Wiecznie walcząca z własną naturą, spętana tajemnicami i hańbą rodziny młoda Arwa odkrywa, że zamiast pozostawać ofiarą klątwy, jaka spadła na Cesarstwo, może stanowić dla niego lekarstwo.

Bardzo lubię książki fantasy. Tak naprawdę to właśnie ten gatunek sprawił, że pokochałam czytanie. Kiedyś czytałam przeważnie fantastykę. Z czasem mi się to zmieniło, lecz nadal z wielką chęcią sięgam po książkę z tego gatunku. Kilka miesięcy temu zaciekawiła mnie książka pod tytułem „Cesarstwo piasku”. Szybko ją przeczytałam i spodobała mi się. Czekałam na kolejną część i miałam nadzieję, że również mi się spodoba. Teraz, jestem już po lekturze „Krainy popiołu” i czuję się trochę rozczarowana.

Po rozpoczęciu czytania książki „Krainy popiołu” szybko zauważyłam, że oprócz tego, że pojawiła się inna główna bohaterka to będzie to zupełnie inna historia niż w pierwszym tomie. Arwa żyła kompletnie inaczej niż Mehr i miała zupełnie inne problemy. Przyczyniło się do tego, że ta część ma inny klimat niż pierwsza. A pierwszą część polubiłam właśnie za taki spokojny, fantastyczny klimat. Powoli przyglądałam się życiu Mehr i specyfikacji jej świata. W tej części mi tego zabrakło. Miałam wrażenie, że więcej się w niej zadziało, ale też klimat historii bardzo się różni od tego, który polubiłam w pierwszej części.

Książkę „Kraina popiołu” czytało mi się szybko, ale zdecydowanie z mniejszym zainteresowaniem niż poprzedni tom. Pierwsza część oczarowała mnie i miałam nadzieję, że druga zrobi to samo. Jednak to nie znaczy, że ta książka była zła. Była dobra, ale nie zachwyciła mnie. Dobrze mi się ją czytało, historia nawet mnie zainteresowała, ale zabrakło mi tego czegoś co sprawiło, że o pierwszej części ciężko mi zapomnieć nawet kilka tygodni po skończeniu czytania.

Wydawnictwo Fabryka Słów 

niedziela, 20 listopada 2022

Biały żar - Ilona Andrews


 Nevada Baylor – szefowa agencji detektywistycznej i głowa rodziny Baylorów – przez całe życie ukrywała swój magiczny talent. Jest żywym wykrywaczem kłamstw, co więcej – potrafi dosłownie wyrwać prawdę z ludzkiego umysłu, a to talent, który lepiej ukrywać, jeśli nie chce się zwrócić uwagi agencji rządowych. Ale kiedy na szali leży życie dziecka i tylko wyduszenie prawdy z porywacza może je ocalić, Nevada podejmuje decyzję, której przyjdzie jej pożałować. Bo czasami nie ma odwrotu. Huston wciąż nie doszło do ładu po aferze z Adamem Piercem, groźba krwawego przewrotu nie została zażegnana, a nowe zabójstwa zapoczątkują istną lawinę śmiertelnie niebezpiecznych wypadków.

Jak kilka lat temu usłyszałam po raz pierwszy o książkach Ilony Andrews, to pomyślałam, że to może być coś dla mnie. Zaciekawiły mnie opisy, a do tego należą do gatunku, który lubię. Jednak lata mijały, udało mi się przeczytać sporo książek, jednak nic od Ilony Andrews. Aż do tego roku. Pojawiła się nowa seria, czyli „Ukryte dziedzictwo” i uznałam, że to jest sygnał, aby sięgnąć po książki tej autorki, a jak się później dowiedziałam tak naprawdę po książki duetu, który ukrywa się pod pseudonimem Ilona Andrews. Pierwsza część nowej serii bardzo mi się spodobała. Nic więc dziwnego, że z wielką chęcią sięgnęłam po drugą, czyli „Biały żar”.

Musiałam przeczytać kilka stron książki „Biały żar”, aby sobie przypomnieć jak bardzo polubiłam bohaterów podczas czytania poprzedniej części. Polubiłam ich charaktery, spodobały mi się ich relacje i to jak do siebie się odnoszą. Widać, że rodzinie Baylorów zależy na sobie. Z wielką ciekawością przyglądałam się temu co dzieje się między Nevadą, a Roganem. Czytałam kilka opinii, że niepotrzebnie w tej serii pojawiają się wątki erotyczne. Mi one w ogóle nie przeszkadzają, a dzięki nim pojawiają się iskry między bohaterami, którym lubię się przyglądać.

W książce „Biały żar” ponownie spotkałam lubianych bohaterów, ale nie tylko. Wróciłam do świata magicznych talentów oraz niebezpieczeństwa. Coraz więcej dowiedziałam się o magicznych zdolnościach. Pojawiły się nowe postacie, a wraz z nimi nowe, niebezpieczne umiejętności. Nevada zaczęła rozwijać swój talent, więc także mnie zaskoczyła swoimi czynami.

Po przeczytaniu książki „Biały żar” mogę śmiało stwierdzić, że to książka, do której się wskakuje, a zaraz potem wyskakuje. Przeczytałam ją w ekspresowym tempie i z niemałym zainteresowaniem. Każde kolejne wydarzenie śledziłam z żywą ciekawością i nie mogłam się doczekać zakończenia i rozwiązania kolejnej nie do końca bezpiecznej sprawy. Zakończenie mnie nie zawiodło, a do tego sprawiło, że nie mogę się doczekać kolejnej części.

Wydawnictwo Fabryka Słów

czwartek, 17 listopada 2022

Diuna. Księga 2. Muad'dib - Frank Herbert i inni


 Młody Paul Atryda i jego matka, lady Jessika, znaleźli się na głębokiej pustyni Arrakis. Zdradzeni przez zaufanego lekarza, doktora Yuego, i skazani na zgubę przez swych największych wrogów, Harkonnenów, aby przeżyć, muszą odnaleźć tajemniczych Fremenów. W miarę odkrywania pilnie strzeżonych sekretów planety każde z nich staje przed wyborami, które odmienią ich losy – i życie – na zawsze.

Komiks to nie jest forma, po którą sięgam często. Jeżeli mam wybór między pełną powieścią, a historią przedstawioną graficznie, to zawsze wybieram ten pierwszy rodzaj. Jednak jakoś od zeszłego roku zaczęły być wydawane takie komiksy, które mnie zaciekawiły. Poznałam się z kilkoma i stwierdziłam, że mi się podobało. Jakiś czas temu przeczytałam „Diunę” Franka Herberta. Książka mi się spodobała. Kiedy zobaczyłam, że powstała komiksowa wersja „Diuny”, to zaczęłam być jej ciekawa. Książka została podzielona na trzy tomy komiksowe. Niedawno miałam okazję zapoznać się z drugą częścią.

„Diuna. Księga 2. Muad’Dib” to bezpośrednia kontynuacja pierwszego tomu komiksu. Nie pamiętam już dokładnie pierwowzoru, bo od jego czytania minęło kilka lat, lecz na tyle ile byłam w stanie zauważyć to adaptacja nie różni się zbyt dużo od oryginału. Bardzo spodobały mi się ilustracje w tym komiksie. Niektóre z nich lepiej przedstawiały postacie, wydarzenia niż to co sobie wyobrażałam podczas czytania. Pomogły mi w pełni wyobrazić sobie to co Herbert opisywał w swojej książce.

Nie jestem jakąś wielką fanką komiksów, lecz ten adaptujący powieść Heberta przypadł mi do gustu. Nie spędziłam z nim zbyt dużo czasu, lecz zdecydowanie udany czas. Opisywana historia była już mi znana, a przypominanie jej było dosyć przyjemne. Z wielką chęcią sięgnę po kolejną i ostatni tom, ale ten dopiero w 2024 roku.

Dom Wydawniczy Rebis 

środa, 16 listopada 2022

Więcej niż zło - Ewelina Stefańska


 Okaleczony starzec, podający się za wędrownego zielarza. Kaleki żołnierz z gorącym poczuciem misji. Młody syn plemiennego wodza, ciągle żyjący w cieniu zmarłego ojca. Piękna tancerka rzucająca uroki równie łatwo, jak powłóczyste spojrzenia. Ich losy połączą się w zapomnianej przez Bogów i ludzi wiosce na skraju nieprzebytej puszczy. Tajemnica okrutnych zabójstw, widmo wojny, mordercze zapędy okolicznych plemion, wreszcie brudna, śmiercionośna magia - z tym wszystkim przyjdzie się zmierzyć ludziom, którzy ledwie się znają, szczerze się nienawidzą i nie powiedzieli sobie ani słowa prawdy. A jednak będą musieli sobie zaufać.

Lubię czytać książki fantasy. Nie mam też żadnych oporów przed sięganiem po debiuty w tym gatunku. Do książki „Więcej niż zło” przyciągnęła mnie okładka. Nazwisko autorki nic mi nie mówiło, w końcu to debiut. Opis też zbyt dużo mi nie mówił. Te kilka zdań zbyt dużo mi nie powiedziało o czym będzie ta historia. Wyszło więc, że po książkę „Więcej niż zło” sięgnęłam przez okładkę i wydawnictwo. Lubię Fabrykę Słów i dużo książek z ich fantastycznej oferty przypadło mi do gustu. Miałam nadzieję, że tym razem też tak się stanie.

Muszę się przyznać, że odkąd skończyłam czytać książkę „Więcej niż zło” minęło kilka tygodni. Przez ten czas zastanawiałam się co takiego mogę napisać o tej książce i nadal do końca nie wiem. Z jednej strony książkę czytało mi się łatwo. Nie jest ona jakoś szczególnie gruba, więc skończenie jej szybko poszło. Z drugiej strony zostawiła po sobie takie dziwne uczucie. Historia nie do końca mnie porwała. W sumie to była mi dosyć obojętna. Nie byłam ciekawa co się zdarzy. Jednak nie mogę powiedzieć, że coś konkretnego mi się nie spodobało. Nie potrafię wskazać, że ta a ta rzecz mi się nie spodobała, ale nie potrafię wskazać co mi się podobało.

Czytanie książki „Więcej niż zło” zaczęłam z nastawieniem, że będzie to dobra historia. Wydawało mi się, że taka będzie, bo dobrze mi się ją czytało. Niestety, nie zainteresowała mnie na tyle, abym mogła powiedzieć, że mi się podobała.

Wydawnictwo Fabryka Słów 

poniedziałek, 14 listopada 2022

Mikrowyprawy z Warszawy - Monika Masalska, Seweryn Masalski

 

Odkryj miejsca bez tłumu turystów i uratuj swój weekend!- Schron atomowy z czasów PRL zamieszkiwany przez 7 gatunków nietoperzy.- Zaciszna dzika plaża przycupnięta w zakolu Liwca.- Wędrujące Góry Milowe ukryte w warszawskim lesie.- Kojący szum podwodnych gejzerów na Wyspie Kacząt. W tym wyjątkowym przewodniku znajdziesz aż 57 PROPOZYCJI JEDNODNIOWYCH WYCIECZEK NA KAŻDĄ PORĘ ROKU z mapkami przedstawiającymi trasy spacerów, informacjami o czasie dojazdu samochodem i komunikacją zbiorową, a także wskazówkami, dokąd można zabrać psa, a dokąd malucha w wózku. "Mikrowyprawy z Warszawy. 57 nieoczywistych wycieczek, które uratują twój weekend" - książka Masalskich

Od kilku lat mieszkam w Warszawie. Nie jestem typem podróżniczki, ale z czasem zrodziła się we mnie chęć wyjścia z domu i zobaczenia czegoś ciekawego. Jednak szybko skończyły mi się pomysły, gdzie bym mogła jeszcze wyjść na spacer. Tak też bywałam ciągle w tych samych miejscach. Kiedy zobaczyłam zapowiedź książki „Mikrowyprawy z Warszawy”, to od razu pomyślałam, że to idealna pozycja dla mnie. W końcu zobaczę coś nowego i nie będę musiała się wysilać na szukanie ciekawych miejscówek.

Gdy tylko książka „Mikrowyprawy z Warszawy” doszły do mnie, to od razu zaczęłam ją przeglądać. Byłam ciekawa czy znam opisywanie miejsce. Ku mojemu zaskoczeniu niektóre z nich kojarzyłam, ale nigdy nie przyszło mi do głowy, że są to warte zwiedzenia miejsca. Od razu zaczęłam planować swoje wyprawy.

Bardzo spodobało mi się jak ta książka została stworzona. Mamy tutaj posegregowane miejsca według odległości od stolicy, czyli te które znajdziemy w samej Warszawie oraz godzinę albo dwie od niej. Każde miejsce zostało w skrócie opisane, zaopatrzone w zdjęcia i mapki z ciekawymi miejscami do zobaczenia podczas spaceru. Wystarczy zajrzeć do książki i ma się dokładnie zaplanowany spacer na cały dzień albo popołudnie. Idealne dla osób, które lubią wdrożyć gotowy plan do realizacji. Mogą po prostu otworzyć tę książkę na wybranej miejscówce i podążać za wszystkimi wskazówkami.

Dla mnie książka „Mikrowyprawy z Warszawy” jest idealna. Mam gotowe plany na spacery. Wystarczy, że spakuje wodę i mogę ruszać. Jestem pewna, że jeszcze nie raz zajrzę do tej książki, aby przeczytać o jakiejś miejscówce. Nie zwiedziłam jeszcze wszystkim opisanej w niej miejsc, więc jeszcze dużo przygód przede mną.

Wydawnictwo Znak 

środa, 9 listopada 2022

Wieża strachu - Przemysław Borkowski


W centrum Warszawy, na trzydziestym piętrze ekskluzywnego apartamentowca, w jednym z mieszkań policja znajduje zwłoki kobiety i mężczyzny. Początkowo śledczy przyjmują, że mają do czynienia z typową zbrodnią małżeńską, jednak kolejne makabryczne, trudne do wytłumaczenia odkrycia wywracają ich wszystkie hipotezy do góry nogami. Sprawą zajmuje się prokurator Gabriela Seredyńska, znana ze swojej nieustępliwości i bystrego umysłu. Kiedy niespodziewanie pojawia się świadek, który może rzucić nowe światło na szokującą zbrodnię, jest niemal pewna, że śledztwo zmierza ku końcowi. Niestety zarówno jego zeznania, jak i sekcja zwłok ofiar, zamiast odpowiedzi, przynoszą tylko nowe, coraz bardziej niepokojące pytania.

Bardzo lubię poznawać twórczość polskich autorów. Postawiłam sobie za cel, aby poznać ich jak najwięcej, a już w szczególności pisarzy kryminalnych historii. Z tego powodu w zeszłym roku sięgnęłam po swoją pierwszą książkę Przemysława Borkowskiego. Poznanie prokurator Seredyńskiej było bardzo udane. Tak udane, że z wielką chęcią sięgałam po kolejne części i jestem już po przeczytaniu najnowszej, czyli „Wieża strachu”.  

Najnowsza część o prokurator Seredyńskiej różni się od poprzednich. Oprócz tego, że mamy do rozwiązania sprawę kryminalną to do tego pojawiają się rozważania na temat istnienia i świadomości, co ostatecznie też doprowadza czytelnika do ciekawej zagadki. W tej części otrzymałam nietypową i trochę pokręconą historię, ale też wciągającą od pierwszych stron. Polubiłam Seredyńską i jej sposób prowadzenia śledztwa. Byłam ciekawa jej kolejnych kroków, a najbardziej tego co tak naprawdę tam się stało, czyli rozwiązania sprawy.  

Książka „Wieża strachu” to było moje trzecie spotkanie z twórczością pana Borkowskiego i mogę śmiało stwierdzić, że polubiłam styl autora. Nie miałam żadnych problemów ze zrozumieniem historii, która spodobała mi się od początku i utrzymała moje zainteresowanie do samego końca. Dodatkowo krótkie rozdziały sprawiły, że książkę czytało mi się bardzo szybko. Wiem, że autor pisze już kolejną część tej serii i jestem jej już ogromnie ciekawa. Jestem pewna, że będzie to kolejne udane spotkanie z prokurator Seredyńską, jak wszystkie do tej pory. 

Czwarta Strona Kryminału

czwartek, 3 listopada 2022

Wiatrołomy - Robert Małecki

 

Grudziądz. Początek lat dziewięćdziesiątych. W rodzinie Witbergów pojawia się wymarzony syn, ale sielanka trwa krótko. Niebezpieczni i bezkarni gangsterzy porywają z domu dwumiesięcznego Filipa. Zdruzgotani rodzice zrobią wszystko, by odzyskać dziecko. Policja drepcze w miejscu, a tropy prowadzą donikąd. W sprawie pojawiają się kolejni podejrzani, ale śledczym nie udaje się odnaleźć chłopca. Trzy dekady później komisarz Maria Herman przechodzi osobiste piekło, próbując uwolnić się od podstępnego nałogu. Jej zawodowym partnerem zostaje Olgierd Borewicz, który boleśnie mierzy się z konsekwencjami błędnych decyzji z przeszłości. Wspólnie wyruszają do Grudziądza, by rozwikłać tajemnicę porwania dziecka Witbergów. Jeszcze nie wiedzą, że droga do prawdy doprowadzi ich na krawędź otchłani.

Bardzo lubię czytać kryminały, a w szczególności te napisane przez polskich autorów. Kiedy patrzę na półkę z polskimi kryminałami, to mam ochotę przeczytać je wszystkie. Wiem, że wszystkich nie uda mi się przeczytać, ale staram się chociaż po jednej książce danego autora. Jednak z tym też mam niemały problem, bo najczęściej jest tak, że podoba mi się przeczytana książka i muszę sięgnąć po inną tego samego autora, bo jestem pewna, że będzie to kolejna czytelnicza uczta. Tak właśnie było z Robertem Małeckim. Jak już poznałam jedną książkę, tak nabrałam ochoty poznać jego wszystkie. To doprowadziło do tego, że sięgnęłam po jego najnowszą książkę, czyli „Wiatrołomy”.

Nie udało mi się jeszcze przeczytać wszystkich książek Roberta Małeckiego, ale byłam pewna, że książka „Wiatrołomy” przypadnie mi do gustu. No i nie było inaczej. Już pierwsze strony książki mnie zainteresowały, a kolejne jeszcze bardziej wciągnęły mnie do opisywanego świata. Zaciekawiła mnie sprawa z Archiwum X, która przeplatała się z teraźniejszymi wydarzeniami i przestępstwami. Próbowałam wymyślić swoje wersje rozwiązania tych spraw, ale nie udało mi się. Autor oraz bohaterowie zaskoczyli mnie na końcu.

Nie muszę chyba już pisać o tym, że książkę „Wiatrołomy” czytało mi się wyjątkowo przyjemnie i szybko. Wciągnęłam się w prowadzone śledztwo i nie chciałam wyjść z tego świata dopóki nie poznałam zakończenia sprawy. Teraz, po zakończonej książce jestem ogromnie ciekawa kolejnej sprawy bohaterów, jak i też tego co zadzieje się w ich prywatnym życiu, bo muszę przyznać, że zmagają się z nietypowymi problemami.

Wydawnictwo Literackie