Gdy założyciel Kliniki Richtera w Los Angeles zapada na nieznaną
chorobę, nikt jeszcze nie wie, że to początek epidemii. Już wkrótce
jednak chorują lekarze i pacjenci, liczba ofiar rośnie lawinowo, a
władze nie potrafią znaleźć przyczyny.
Marissa Blumenthal, młoda
lekarka z Centrum Kontroli Epidemiologicznej w Atlancie, próbuje
rozwikłać zagadkę, z którą nie poradziły sobie autorytety medyczne, i
powstrzymać epidemię, nim będzie za późno.
Uwielbiam wszelkiego rodzaju seriale medyczne. Udało mi się przeczytać kilka książek opowiadających o prawdziwej medycynie, a nie tylko fikcyjnej. Odkąd tylko pamiętam przyglądałam się książkom Robina Cooka. W końcu to chyba najbardziej znane nazwisko związane z thrillerami medycznymi. Lubię czytać thrillery, lubię wątki medyczne, no i lubię czytać książki. Ten moment w końcu musiał nadejść. Moja pierwsza przygoda z książką pana Cooka, a zaczęła się od ,,Epidemii".
Na początku, zastanawiałam się czy przyjemności płynącej z czytanie nie popsuje mi fakt, iż książka została wydana w latach osiemdziesiątych. Wiadomo, że medycyna poszła naprzód i jakiś szczegół mógł zmienić postrzeganie książki. Na szczęście nie znalazłam takiej rzeczy, która by mi przeszkadzała czy psuła odbiór historii. Co prawda nie mam wykształcenia medycznego, więc może ktoś inny znajdzie już nieaktualne informacje ze świata medycyny.
Bardzo szybko wciągnęłam się w czytanie ,,Epidemii". Najpierw, napędzona byłam ciekawością, co takiego znajdę na stronach tej książki, a później gdy poznałam pierwsze informacje o epidemii, nie mogłam przestać snuć teorii na temat tego, co będzie dalej. Cały czas doszukiwałam się informacji o przedstawionych bohaterach, aby odgadnąć kto jest zły, a kto jest dobry. Niestety, a może i nawet lepiej, nie udało mi się odgadnąć rozwiązania zagadki. W ogóle nie spodziewałam się, że książka tak się skończy.
Książka ,,Epidemia" Robina Cooka oczarowała mnie. Nie spodziewałam się aż tak wciągającej historii, gdzie śledzenie poczynań bohaterów było samą przyjemności. Jednego jestem pewna, to był mój początek długiej przygody z książkami pana Cooka.
Na początku, zastanawiałam się czy przyjemności płynącej z czytanie nie popsuje mi fakt, iż książka została wydana w latach osiemdziesiątych. Wiadomo, że medycyna poszła naprzód i jakiś szczegół mógł zmienić postrzeganie książki. Na szczęście nie znalazłam takiej rzeczy, która by mi przeszkadzała czy psuła odbiór historii. Co prawda nie mam wykształcenia medycznego, więc może ktoś inny znajdzie już nieaktualne informacje ze świata medycyny.
Bardzo szybko wciągnęłam się w czytanie ,,Epidemii". Najpierw, napędzona byłam ciekawością, co takiego znajdę na stronach tej książki, a później gdy poznałam pierwsze informacje o epidemii, nie mogłam przestać snuć teorii na temat tego, co będzie dalej. Cały czas doszukiwałam się informacji o przedstawionych bohaterach, aby odgadnąć kto jest zły, a kto jest dobry. Niestety, a może i nawet lepiej, nie udało mi się odgadnąć rozwiązania zagadki. W ogóle nie spodziewałam się, że książka tak się skończy.
Książka ,,Epidemia" Robina Cooka oczarowała mnie. Nie spodziewałam się aż tak wciągającej historii, gdzie śledzenie poczynań bohaterów było samą przyjemności. Jednego jestem pewna, to był mój początek długiej przygody z książkami pana Cooka.
Ocena 5,5/6