Święta w czasie wojny na zawsze zapadają w pamięć. Cudem zdobyte
jedzenie, tekturowa choinka w kącie celi i wspólnie odśpiewane „Bóg się
rodzi” na tyłach baraku były szczytem odwagi. Ale tak spędzone Boże
Narodzenie stawało się też namiastką domu, iskierką nadziei, że kiedyś
jeszcze spędzi się je z bliskimi.
Sylwia Winnik sięga po nie znane dotąd świąteczne wspomnienia świadków
historii. Inspiracją była dla niej opowieść rodzinna – wspomnienia
prababci o Bożym Narodzeniu obchodzonym tuż po wojnie. W skromnych
warunkach, ale w niepowtarzalnej rodzinnej atmosferze. Prababcia Emilia w
czasie wojny ledwie uniknęła wywiezienia do Auschwitz. Te święta były
więc dla niej prawdziwym cudem.
Od czasu do czasu lubię przeczytać książkę o II wojnie światowej. Najchętniej sięgam po różnego rodzaju wspomnienia. Udało mi się kilka ich przeczytać, ale nawet nie zauważyłam, że w żadnej nie było nic o świętach. Ten okres wydaje mi się tak okropny, że nigdy nawet nie pomyślałam o tym, że w tym czasie wypadło kilka świąt Bożego Narodzenia oraz Wielkanocy. Nie zastanawiałam się także, jak one wtedy wyglądały. Dopiero, gdy zobaczyłam książkę „Moc truchleje” zaczęłam się nad tym zastanawiać. Stwierdziłam, że to dobra pozycja, od której powinnam zacząć, żeby zagłębić się w ten temat.
„Moc truchleje” to niewielka książką opowiadająca, jak wyglądały święta Bożego Narodzenia w trakcie II wojny światowej. Możemy przyjrzeć się, jak bohaterowie pamiętają ten czas, co takiego robili i jak wyglądały u nich święta. Historie są krótkie, ale myślę, że zapadające w pamięć. Święta zawsze kojarzą mi się z radością i rodzinnym ciepłem. W trakcie wojny nie wszyscy mogli je spędzić tak jakby tego chcieli. Sytuacja w jakiej się znaleźli znacznie się przyczyniała do nastroju różniącego się od świątecznego.
Myślę, że książka „Moc truchleje”
zostanie ze mną na dłużej. Czytanie jej zajmuje niewiele czasu, a historie
znajdujące się na jej łamach zapadają na długo w pamięci. Podejrzewam, że będę
wracać do tej książki przy okazji kolejnych świąt, aby bardziej doceniać to, co
mam.