Światowy bestseller Małe kobietki doczekał się kolejnych tomów, w których autorka, Louisa May Alcott kontynuowała – na wyraźne żądanie swoich Czytelników – opowieść o losach swoich bohaterów. Po dziesięciu latach czytelnik powraca zatem do Plumfield, aby poznać dalsze losy sióstr March, ich dzieci i wychowanków. Życie małej wspólnoty toczy się wokół college'u ufundowanego przez pana Lauriego, jednej z pierwszych koedukacyjnych uczelni w Ameryce. Tymczasem chłopcy Jo – Rob, Ted, Tom, Nat, Emil, Demi i Dan – stają na progu dorosłości. Każdy z nich wybiera drogę życia zgodną ze swoim charakterem i powołaniem. I choć niektórym z nich przyjdzie okupić te wybory wielkim wysiłkiem, żaden z chłopców nie przegra swojego życia.
Jakiś czas temu moje serce zostało skradzione przez pewną książkę. „Małe kobietki” przeczytałam dwa razy w ciągu roku, czego zazwyczaj nie robię. Ta książka wywarła na mnie duże wrażenie i mam ochotę sięgnąć po nią ponownie. Jednak na razie tego nie robiłam, gdyż regularnie zaczęły się pojawiać książki kontynuujące historię. Z niemałą ciekawością podchodziłam do kolejnych części, lecz żadna nie podbiła mojego serca tak jak pierwsza część. Niedawno, ukazał się ostatni tom tego cyklu, czyli „Chłopcy Jo”.
Książka „Chłopcy Jo” jest o wychowankach Jo, jak wskazuje na to tytuł. Jo opiekowała się i wychowała gromadkę dzieci, których losy mamy okazję bliżej poznać. W tej części przenosimy się w przyszłość o dziesięć lat, więc sporo wychowanków już coś osiągnęło, wybrało jakąś życiową drogę, założyło rodzinę. Możemy dowiedzieć się, co tam u każdego bohatera słychać, a przy okazji pojawiają się także siostry March, które tak bardzo polubiłam w pierwszej części.
Historia opisana w czwartej części nie podbiła mojego serca. Czytało się ją przyjemnie, ale bez większych fajerwerków. Pojawiło się tutaj tylu bohaterów, że czasami gubiłam się i nie byłam do końca pewna o której postaci czytam. Dało się jednak wszystko połączyć jakoś w całość. Jestem zachwycona, że w ostatnim czasie ukazały się na polskim rynku wszystkie cztery części i to tak pięknie wydane. Dzięki temu mogłam poznać całą historię rodziny March i ich przyjaciół. Przy okazji cieszyłam też oczy ładnymi ilustracjami. Nie żałuję, że poznałam tę serię i na pewno z chęcią będę do niej wracać.