środa, 30 kwietnia 2014

Rywalki - Kiera Cass

Dla trzydziestu pięciu dziewcząt Eliminacje są szansą ich życia. To dzięki nim mają szansę uciec z ponurej rzeczywistości. Ze świata, w którym panują kastowe podziały, wprost do pałacu, w którym będą spełniane ich życzenia. Z miejsca, gdzie głód i choroby są na porządku dziennym, do krainy jedwabi i klejnotów. Celem Eliminacji jest wyłonienie żony dla czarującego i przystojnego księcia Maxona. Każda dziewczyna marzy o tym, by zostać Wybraną. Każda poza Ami Singer. Dla Ami Eliminacje to koszmar. Oznaczają konieczność rozstania z Aspenem - jej sekretną miłością i opuszczenie domu. A wszystko tylko po to, by wziąć udział w morderczym wyścigu o koronę, której wcale nie pragnie. Jednak gdy spotyka Maxona, który naprawdę przypomina księcia z bajki, Ami zaczyna zadawać sobie pytanie, czy naprawdę chce za wszelką cenę opuścić pałac. Być może życie o jakim marzyła wcale nie jest lepsze niż to, którego nawet nie chciała sobie wyobrazić...

Zanim udało mi się sięgnąć po książkę ,,Rywalki" zdążyłam dużo się o niej naczytać. Było to bardzo dużo pozytywnych słów, które zachęciły mnie jeszcze bardziej do przeczytania tej książki. Od początku myślałam, że będzie to przyjemna pozycja do przeczytania. Sądziłam także, że należy ona do kategorii książek, o których szybko się zapomina. Jakże ja się pomyliłam. 

Dlaczego nie da się szybko zapomnieć o książce ,,Rywalki"? Gdyż po skończeniu jej czytania, chce się czytać dalej. Tak się wciągnęłam w tę historię, że nie mogę się doczekać poznania dalszych losów Ami. Zastanawiając się teraz nad książką i nad jej historią nie znajduję jakiekolwiek momentu, który mnie zaskoczył, czegokolwiek, co byłoby na tyle innowacyjne, że czytelnik nie potrafiłby się opanować, aby to poznać. Jednakże jest coś takiego w tej książce, że jak zaczęłam ją czytać, to niechętnie się od niej odrywałam. To chyba po prostu magia Eliminacji i urok księcia Maxona. 

,,Rywalki" jest to z pozoru banalna książka, z niczym zaskakującym, jednak potrafi bez opamiętania wciągnąć czytelnika w swój świat. Osobiście jestem zachwycona tą książką. Była dla mnie swego rodzaju powrotem do lat dzieciństwa, kiedy to lubowałam się w świcie książąt, księżniczek, pięknych sukienek. Cieszę się, że przeczytałam książkę ,,Rywalki" i wprost nie mogę się doczekać, kiedy będę mogła sięgnąć po część drugą, czyli ,,Elitę". 

Ocena 5,5/6

czwartek, 24 kwietnia 2014

Krwawy szlak - Moira Young

Życie Saby zmienia się nieodwracalnie, gdy czterej tajemniczy jeźdźcy porywają jej brata bliźniaka, Lugh. Zdecydowana zrobić wszystko, by go odnaleźć, Saba wkracza w świat, o którym wcześniej tylko słyszała – pełen wrogów, ale i sprzymierzeńców, dziwacznych kreatur i niezwykłych talizmanów. W nowym, złowrogim otoczeniu odkryje, że potrafi być groźną wojowniczką, przebiegłą przeciwniczką, a przede wszystkim – że nic nie może zniszczyć jej woli przetrwania. W towarzystwie przystojnego śmiałka o imieniu Jack i bandy wojowniczek zwanych Wolnymi Jastrzębiami Saba wyruszy, by ocalić brata, a może nawet cały świat. Prawa do ekranizacji książki nabył Ridley Scott!






O książce ,,Krwawy szlak" naczytałam się dużo pozytywnego zanim zdążyłam ją przeczytać. Przeczytane słowa zaciekawiły mnie na tyle, że w końcu zabrałam się za czytanie książki. Początkowo nie dowierzałam, że książka może być aż tak dobra, jak twierdzą, lecz szybko się przekonałam o tym na własnej skórze.

Pierwszą rzeczą jaką zrobiłam po otwarciu książki było zdziwienie pod tytułem ,,W tej książce nie ma dialogów?". Gdy zaczęłam czytać przekonałam się, że jednak są, lecz nie są one niczym wyróżnione, żadnymi myślnikami. Nie raz część zdania była wypowiedzią bohatera, a kolejna słowami narratora. Do takie sposobu prowadzenia rozmów między bohaterami dość szybko się przyzwyczaiłam, lecz pomimo tego bywały momenty, kiedy musiałam zatrzymywać się i przeczytać jeszcze raz dane zdanie, aby zrozumieć kto się teraz wypowiada. 

Zastanawiając się teraz o czym jest ta książka stwierdziłam, że w niej strasznie dużo się dzieje. Nie ma żadnych postojów w akcji. Jedna przygoda po drugiej. W jednym momencie mamy ukazaną rodzinę, która na swój sposób jest szczęśliwa, a chwilę potem te szczęście jest zburzone i Saba wyrusza w podróż, aby odnaleźć swego brata. Mig!, a na drodze Saby pojawiają się poważne przeszkody. A to wszystko sprawia, że czytelnik nie chce oderwać się od książki, pragnie tylko czytać dalej i dalej. 

Jeśli wydaje ci się, że nie jest to książka dla ciebie albo po prostu nie jest ona dobra, sięgnij po nią i przekonaj się na własne oczy, jaką historię niesie ze sobą. Mnie się spodobała, tobie też może. 

Ocena 5,5/6

czwartek, 17 kwietnia 2014

Dwie Marysie - Ewa Nowak

Pierwszoplanową bohaterką powieści jest siedemnastoletnia Marysia Gwidosz, a tematem przewodnim – dwoistość zachowań nastolatki. Nigdy bowiem nie wiadomo, kiedy Marysia zareaguje wściekłością, a kiedy uwagę dorosłych obróci w żart. W jednym ciele mieszkają jakby dwie osoby. Celinka mówi siostrze, że woli tę drugą Marysię, mając na myśli miłą, mądrą, życzliwą dziewczynę, którą Marysia Gwidosz bywa tak samo często jak osobą złośliwą, drażliwą, obrażoną na życie i nieracjonalną.









Trudno mi uwierzyć, że od przeczytania pierwszej książki pani Ewy Nowak minęło już kilka lat. Czytanie jej książek to prawdziwa podróż przez świat nastolatków i ich problemy. Czytelnik wraz z bohaterami podróżuje przez śmieszne, lekkie historie, jak i te smutniejsze oraz wstrząsające. Do jakiej grupy można zaliczyć książkę ,,Dwie Marysie"? Zdecydowanie do tych lekkich i przyjemnych. 

Z wielką chęcią poświęciłam jeden wieczór na przeczytanie książki ,,Dwie Marysie". Przyglądanie się życiu dorastającej dziewczyny sprawiło mi nie małą przyjemność. Sama główna bohaterka, Marysia, ma ciekawe podejście do życia, które sprawia, że z chęcią poznawałam tę postać. Jej przygody przypominają jaka bywa dwoistość natury dorastającego nastolatka, jak ich nastrój potrafi się zmienić w ciągu chwili, co prowadzi nieraz do śmiechu czytelnika. 

Dorastanie, pierwsze miłości, nauka i wszystkie inne codzienne problemy nastolatka to wszystko co można znaleźć w książce ,,Dwie Marysie". Osobiście z chęcią przeczytałam tę książkę i świetnie się bawiłam podczas podglądania życia i problemów Marysi. Idealna na jeden wieczór, aby oderwać się od swoich własnych kłopotów. Polecam! 

Ocena 5/6

niedziela, 13 kwietnia 2014

System Victorii - Eric Reinhardt

Ona: Victoria De Winter, kierownik Działu Personalnego w międzynarodowej korporacji, kobieta prawicy łamiąca prawa rynku, przeskakująca z jednego miejsca globu na drugi, aby negocjować, restrukturyzować, przenosić, a przy tym łączyć pracę z cielesną przyjemnością… On: David Kolski, były architekt a obecny kierownik budowy Uranusa, najwyższego paryskiego drapacza chmur, idealista i marzyciel walczący z wiatrakami, by za wszelką cenę dotrzymać nierealnych terminów… On spotyka Ją w centrum handlowymi i pod wpływem zupełnie niezrozumiałego impulsu nie potrafi jej pozwolić odejść… Tak rozpoczyna się fascynująca historia płomiennego uczucia, które rozkwitnie pomiędzy luksusowymi hotelami i pełnymi namiętnościami SMS-ami wysyłanymi z BlackBerry’ego. Tak zaczyna się pisać mroczna i do bólu intymna kronika zapowiadanej śmierci. Bo ta kobieta o wielu twarzach, nieprzyzwoicie wręcz wyzwolona, z góry skazana jest na porażkę…


Czytając po raz pierwszy o czym jest książka ,,System Victorii" pomyślałam, że będzie to lekka książka, z odrobiną pikanterii. Pragnąc doznać relaksu zaczęłam ją czytać. Po przeczytaniu pierwszego rozdziału byłam zaskoczona. Widziałam już, że bardzo się pomyliłam oceniając treść książki. Pozycja ta w ogóle nie należy do łatwych i przyjemnych, a treść książki w cale nie skupia się jedynie na relacji Davida i Victorii.  

Zanim pojawi się możliwość poznania jakichkolwiek relacji, które połączyły Davida i Victorię, dowiaduje się o życiu Davida. Pierwsze kilkadziesiąt stron to życiorys bohatera. Dowiadujemy się o nim chyba wszystkiego, co można się dowiedzieć o człowieku, o jego pochodzeniu, wyborach życiowych, o tym, co się dzieje w jego zakamarkach psychiki. Przez ten czas, podczas którego dowiadywałam się o życiu Davida zapominałam, że w późniejszym życiu ma się poddać romansowi, co niby miało być główną treścią tej książki. 

,,System Victorii" nie czytało mi się lekko. Na początku nie dałam rady w ogóle jej czytać bez przystanków. Dopiero po pewnym czasie zaciekawiła mnie na tyle, że oddałam się lekturze i mogłam czytać strona po stornie. Bywały momenty, gdy mnie nudziła. Czytanie kilka stron o jakieś sprawie dotyczącej pracy Davida było po prostu nudne. Jednak odkrywanie tajemnic życia Victorii i Davida przynosiło ze sobą niesamowite odczucia. Zagłębianie się w ich sekrety, powody, jakie doprowadziły do obecnego stanu rzeczy bardzo mnie ciekawiły i sprawiały, że miałam chęć czytać kolejne strony książki. Końcówka książki mnie zaszokowała, jak i lekko przeraziła, jednak moim zdaniem był to najlepszy moment w książce. 

Ocena 4,5/6

sobota, 5 kwietnia 2014

Powrót do Ferrinu - Katarzyna Michalak

Ferrin, tajemniczy, okrutny świat magii i nieposkromionych zmysłów upomni się  o Anaelę po raz drugi. Dziwnym zrządzeniem losu, a może za sprawą złośliwych bogów Świata Światów będzie musiała ona stawić czoła jeszcze większym wyzwaniom i intrygom. Czy tym razem uda się jej uratować Ferrin, przed zagładą? Czy zwycięży klątwę Szarej Śmierci? Czy kiedykolwiek znajdzie szczęście u boku Sellinarisa? Sprawa wydaje się przegrana, jednak na korzyść Anaeli przemawia fakt, że tym razem pojawi się w Ferrinie dwieście lat przed wydarzeniami, w których brała ostatnio udział…








Książki Katarzyny Michalak mają wielu fanów. Ku własnej uciesze miałam przyjemność kilka z nich przeczytać. ,,Kroniki Ferrinu" jest jedną z serii, jaką zaczęłam czytać. Pierwsza część ,,Gra o Ferrin" mnie zaskoczyła. Jest to pozycja inna niż do tej pory zdarzyło mi się czytać, nawet może i trochę dziwna. Jednak spodobała mi się na tyle, że byłam zainteresowana przeczytaniem dalszej historii Anaeli. W taki ten sposób skusiłam się na ,,Powrót do Ferrinu".

Czytając książkę ,,Powrót do Ferrinu" nie czułam tej takiej dziwności, inności, jaką odczuwałam podczas czytania części pierwszej. Nie wiem czy to z przyzwyczajenia do historii, czy też w tej części zwyczajnie tego nie ma, lecz nie nie miałam takiego odczucia. Jednym z plusów tej książki było to, że o wiele łatwiej mi się ją czytało niż część poprzednią. Myślę, że przyczyną tego było to, iż ta część serii bardziej mi się spodobała niż pierwsza. Sądzę także, że gdybym miała czas i mogła czytać tę książkę bez przerw to bym miała o wiele większą przyjemność z tego zajęcia. Dość długie przerwy, które sobie robiłam wpłynęły trochę na niekorzyść w odbiorze książki. 

,,Powrót do Ferrinu" to dobra kontynuacja ,,Gry o Ferrin", jak dla mnie nawet ciekawsza. Mam nadzieję, że kolejne części nie wyłamią się z szeregu i będą także lepsze niż poprzedniczki. Jestem na tyle zadowolona z czytania tej serii, że po kolejne części sięgnę na pewno. Historia mnie zaciekawiła, nie czytałam do tej pory czegoś podobnego, a to wpływa zdecydowanie na korzyść tej książki. Polecam!

Ocena 5/6