piątek, 30 lipca 2021

Ośmioro kuzynów - Louisa May Alcott

Trzynastoletnia Rose po śmierci ojca trafia do domu sędziwych ciotek. Dziewczynka sprawia wrażenie chorowitej i przygnębionej. Wszystko zmienia się, gdy z zamorskich podróży wraca jej wuj i opiekun prawny. Doktor Alec z miejsca zaczyna wprowadzać prostą, ale skuteczną terapię: dużo ruchu na świeżym powietrzu, zdrowe posiłki, pożyteczne zajęcia i towarzystwo rówieśników. W ciągu roku Rose ulega cudownej przemianie, w której ma również swój udział jej siedmiu wesołych i rozbrykanych kuzynów. Nie sposób oprzeć się wrażeniu, że mimo upływu niemal półtora wieku propozycje doktora Aleca byłyby znakomitym lekiem na wiele bolączek współczesnej młodzieży. 
 
 
 
 
  
Jakiś czas temu przeczytałam książkę „Małe kobietki”, która bardzo przypadła mi do gustu. Z chęcią pochłonęłam pozostałe części tej serii. Po skończeniu czytania nie przyszło mi do głowy, aby sprawdzić, czy autorka napisała coś jeszcze. Nie wiem, dlaczego, ale założyłam, że jej twórczość skończyła się na tak polubionym przeze mnie cyklu. Tak więc nic dziwnego, że zostałam zaskoczona, gdy zobaczyłam zapowiedź jej kolejnego cyklu, który rozpoczyna książka „Ośmioro kuzynów”. Od tego momentu byłam jej bardzo ciekawa.

Wraz z rozpoczęciem czytania książki przeniosłam się do ciekawego świata. Znowu poczułam się zahipnotyzowana przez bohaterkę i historię. Bardzo polubiłam Rose i z wielkim zaangażowaniem śledziłam jej losy. Kibicowałam wujkowi Alecowi, aby jak najlepiej wychował swoją młodą podopieczną. Jego metody wychowawcze oraz podawane przez niego rodzaje leków potrafiły wywołać uśmiech na mojej twarzy. Bohaterowi książki pod tytułem „Ośmioro kuzynów” są zdecydowanie bardzo pomysłowi i nie ma w niej miejsca na nudę.

„Ośmioro kuzynów” to zdecydowane kolejna udana książka od Louisy May Alcott. Jestem bardzo zadowolona z lektury i nie mogę się doczekać ponownego spotkania z tymi błyskotliwymi bohaterami. Mam wrażenie, że czeka mnie jeszcze niejedna przygoda. Wydaje mi się, że staję się fanką pani Alcott, gdyż każda książka, która wyszła spod jej pióra i którą miałam okazję przeczytać, spodobała mi się.

Ocena 5/6 

środa, 28 lipca 2021

Tylko nie Podlasie - Sylwia Skuza

Grom Sidorowicz jest policjantem na małym mazurskim posterunku. Początkowo skierowanie go z Warszawy do Orzysza traktuje jak zesłanie, ale wśród przyjaciół: Marka Mistrasa, Jarosława Wesselsa i zielarki Trintawini zmienia zdanie. Zaręczony z siostrą przyjaciela, Suji Mistras, Grom musi niespodziewanie stawić czoło wyzwaniom z przeszłości…Pomimo że akcja powieści rozpoczyna się w Wenecji, jej sercem jest tytułowe Podlasie. Nie oznacza to jednak, że komisarz Gromosław Sidorowicz porzucił ukochane Mazury.Testament dziadka, zagadkowo złożony u podlaskiego notariusza, nakłada na Groma obowiązek wypełnienia jego ostatniej woli – odnalezienia śladów po zaginionych w 1946 roku mężczyznach z okolic Dubicz Cerkiewnych. Równolegle z tymi poszukiwaniami Sidorowicz podejmie się pomocy w ustaleniu losów prawosławnego duchownego, który niespodziewanie zniknął z parafii z dużą sumą pieniędzy.

W przypadku niektórych książek tytuł potrafi zachęcić do sięgnięcia i robi robotę. Tak było w przypadku książki „Tylko nie Podlasie” Sylwii Skuzy. Prawdopodobnie nigdy nie sięgnęłabym po jej twórczość, gdyby Podlasie nie przykuło mojego wzroku. Urodziłam się na Podlasiu i spędziłam tam większość życia. Nic więc dziwnego, że poszukuję go w literaturze. Nie mogłam ominąć książki, która przedstawia moje rodzinne rejony.

Byłam bardzo podekscytowana, że przeczytam książkę, której akcja dzieje się na Podlasiu. Jednak po zakończeniu lektury nie do końca wiem co o niej myśleć. Spodobał mi się sposób przedstawienia Podlasia, gdyż zostało ukazane dokładnie tak jak je znam. Nie pominięto nawet podlaskiej gwary. Autorka naprawdę zawarła w tej książce dużo informacji o tym rejonie. Myślę, że osoby, które nie mają nic wspólnego z Podlasiem będą mogły się dużo o nim dowiedzieć. Wiedza została tutaj przekazana w fajny i przystępny sposób, gdyż jest dodatkiem do całej historii. Sprawa, która sprowadziła policjanta do tego województwa też jest ciekawa. Jednak książka posiada także minusy. Przez długi czas nie mogłam przyzwyczaić się do imion, jakie nadała autorka bohaterom. Przeszkadzały mi one w czytaniu. Drugi minus według mnie to cały wątek z włoskim księdzem. Nie chcę tutaj za dużo zdradzać, ale totalnie mnie on zdezorientował i poczułam, że nie pasuje do tej historii.

Książkę „Tylko nie Podlasie” zdecydowanie polecam osobom, które chciałyby bliżej poznać te wschodnie rejony Polski. Planuję podrzucić tę pozycję rodzicom, aby ocenili swoim starszym okiem odwzorowanie naszych rodzimych terenów. Moim zdaniem autorce to wyszło świetnie. Powoli tocząca się sprawa detektywistyczna dodaje plusów tej historii. Jednak nie potrafię zapomnieć o wątku włoskiego księdza, który niezbyt mi się spodobał.

Ocena 4,5/6 

poniedziałek, 26 lipca 2021

Wszystkie piosenki o miłości - Jane Sanderson

Pamiętasz swoją pierwszą miłość? Chłopaka, na którego widok brakowało ci tchu, a motyle w brzuchu łaskotały cię milionami skrzydełek? Dla Alison pierwsza miłość miała twarz Daniela i brzmiała jak piosenki, które nagrywał dla niej na kasetach podpisanych jej imieniem. Jak wszystkie piosenki o miłości. A potem… Choć jest pisarką, brak jej słów, żeby opowiedzieć, co było potem…
Od dnia, w którym dostała od Daniela składankę z najlepszymi piosenkami, minęło wiele lat. Myślała, że udało jej się o nim zapomnieć. Ale czy można zapomnieć kogoś, kogo kochało się tak mocno, tak prawdziwie? Wystarczyło, że wysłał jej jedną piosenkę, właśnie tę piosenkę, by Alison poczuła się, jakby znów miała szesnaście lat.
Czy ich miłość mogła przetrwać próbę czasu?
 
 
 

Książka „Wszystkie piosenki o miłości” jest promowana jako idealna powieść dla romantyczek. Nie uważam siebie za romantyczkę, lecz opis tej książki mnie zaciekawił. Uznałam, że będzie to fajne czytadło. Polecenia, które można znaleźć w Internecie utwierdziły mnie w tym przekonaniu. Nie zostało mi nic innego jak zabranie się do czytania.

Zaczęłam czytać książkę „Wszystkie piosenki o miłości” i spodobała mi się. Ciekawie było śledzić tych samych ludzi w trakcie ich pierwszej, nastoletniej miłości i ponad trzydzieści lat później, kiedy mieli już ułożone swoje życie i pozakładane rodziny. Książkę czyta się tak dobrze, że nawet nie zauważyłam kiedy przeczytałam połowę, a nie należy ona do najcieńszych, gdyż ma prawie pięćset stron. Byłam i nadal jestem w wielkim szoku jak płynie się przez tę książkę i szybko się ją czyta.

Myślę, że jeśli za jakiś czas ktoś się mnie spyta o książkę „Wszystkie piosenki o miłości”, to moją pierwszą odpowiedzią będzie, że ekspresowo się ją czyta. Dopiero później będę mówić o wciągającej fabule i bohaterach, których polubiłam i kibicowałam od początku. Nie jest to kolejna słodka historia o wiecznej miłości. Znajdziemy tu bohaterów, którzy w życiu przeżyli dużo nieszczęść, ale też dobrych chwil. Momentami ma się wrażenie jakby się czytało o życiu prawdziwych ludzi. Myślę, że to wiele mówi o tej książce i udowadnia, że warto po nią sięgnąć.

Ocena 5/6 

sobota, 24 lipca 2021

Pan Lodowego Ogrodu 2 - Jarosław Grzędowicz

Mówią, że zimna mgła żyje. Inni uważają, że to oddech bogów albo brama zaświatów.

Midgaard. Planeta, gdzie nas, ludzi, postrzega się jako istoty o rybich oczach. Gdzie trwa wojna bogów, a samozwańczy demiurgowie hodują okrucieństwo kwitnące w mroku zła. Gdzie więdną najnowsze ziemskie technologie, a człowiek stawić musi czoła swoim koszmarom. I zostaje zupełnie sam…

Kto czytał tom pierwszy wie, że nie spocznie, póki nie skończy. Kto nie czytał, powiększy grono ogrodników.

 
 
 
 
 

Pewnie dużo książkoholików ma tak jak i ja dużo różnych planów czytelniczych. Jednym z takich planów było przeczytanie wszystkich książek Jarosława Grzędowicza. Nie jest to zbyt płodny pisarz i nie wydał zbyt dużo książek, więc myślałam, że szybko zrealizuję ten plan. Jednak jak to z planami bywa, tak i ten został odłożony na przyszłość. Fabryka Słów niedawno postanowiła wznowić książki pana Grzędowicza. To właśnie dzięki nowym wydaniom postanowiłam wrócić do swojego planu. Ostatnio, sięgnęłam po swoją trzecią książkę tego autora, czyli „Pan Lodowego Ogrodu 2”.

Pierwsza część serii „Pana Lodowego Ogrodu” zakończyła się w takim momencie, że od razu chciało się sięgnąć po kolejną część. Na szczęście nie musiałam długo czekać i po krótkim czasie zaczęłam czytać kontynuację. Druga część okazała się równie dobra co jej poprzedniczka. Od pierwszych stron zostałam wciągnięta przez historię i byłam ogromnie ciekawa jak potoczą się dalsze losy bohaterów. Nadal nie mam swojego ulubionego bohatera, gdyż obu głównych bohaterów spotykają ciekawe przygody przez co im bardzo kibicuję.

„Pan Lodowego Ogrodu 2” to genialna kontynuacja swojej poprzedniczki. Trzyma wysoki poziom i ciężko się od niej oderwać. Książka mnie tak pochłonęła, że przeczytałam ją w jeden dzień. Teraz czeka mnie trochę dłuższe czekanie na wznowienie trzeciej części, ale coś czuję, że będzie warta tego czekania.  

Ocena 5,5/6 

czwartek, 22 lipca 2021

Chichot - Greta Drawska

Wandzie przeszło przez myśl, że gdyby nie zwłoki w kałuży krwi, ten dom byłby idealny. Designerska rezydencja w środku lasu zasługiwała na coś więcej niż protokół z miejsca zbrodni. Dziwna śmierć, jakby sam ją sobie napisał… Popularny, uwielbiany, a jednak anonimowy autor, polski Stephen King dostający milionowe zaliczki.
Dlaczego niedawno interesował się ruinami radzieckiej bazy atomowej w pobliskim lesie? Czego szukał w miastach widmach? Prokurator Wanda Just i podkomisarz Piotr Dereń muszą zajrzeć w epokę, gdy zasieki z drutu kolczastego pilnie strzegły tajemnic, a za zdradę dostawało się bilet w jedną stronę. Oboje aż za dobrze wiedzą, że powtarzane kłamstwo nigdy nie stanie się prawdą.

 
 

Prawie rok temu miałam okazję przeczytać kryminał pod tytułem „Rytuał”. Był on reklamowany jako debiut napisany przez Gretę Drawską. Był na tyle dobry, że bez wahania sięgnęłam po kontynuujące, czyli „Stos”. Bardzo polubiłam obie książki i czekałam na kolejną. W końcu ukazał się „Chichot”, a wraz z nim informacja, że Greta Drawska to pseudonim Małgorzaty Hayles, która swój pisarski debiut już miała, a cykl o Wandzie Just i Piotrze Dereniu jest jej tylko debiutem kryminalnym. Ta informacja nie zniechęciła mnie do czytania trzeciej części. Tak samo byłam jej ciekawa.

Z wielką radością wróciłam do świata prokurator Wandy Just oraz podkomisarza Piotra Derenia. Historia zaczęła się od kolejnego ciekawego morderstwa. Wraz z bohaterami rozwiązywałam sprawę i dochodziłam do tego co tak naprawdę się stało i kto jest mordercą pisarza, który ukrywał się pod pseudonimem. Autorka bardzo umiejętnie wodziła mnie za nos i dopiero na sam koniec dowiedziałam się kto był mordercą. Miałam swoje podejrzenia, lecz nie do końca się one sprawdziły.

„Chichot” to pełen tajemnic z przeszłości kryminał, który czyta się w ekspresowym tempie. Oprócz prowadzonego śledztwa ważni są tu także bohaterów z wymiaru sprawiedliwości, których poznaliśmy w poprzednich tomach. W ich życiu prywatnym także nie ma nudy. Stale coś się dzieje i w końcu zadziało się coś na co liczyłam od pierwszego tomu. Jeśli jesteście ciekawi o co chodzi to koniecznie zapoznajcie się z tą serią. Mi zostaje cierpliwie czekać na kolejną książkę pani Drawskiej.

Ocena 5,5/6