W momencie, gdy po raz pierwszy zobaczyłam zapowiedź książki „Powiernik mieczy”, to nie byłam pewna czy to książka dla mnie. Jednak nie mogłam o niej zapomnieć, byłam ciekawa historii, jaka została opisana na jej kartach. Zechciałam ją przeczytać. Nie byłam pewna czy mi się spodoba, ale miałam nadzieję, że dostanę dobrą książkę fantasy.
Książkę „Powiernik mieczy” czytało mi się bardzo szybko i lekko. Bez problemu przechodziłam przez rozdziały. Czytanie jej nie wymagało ode mnie jakiegoś większego skupienia. Sama opisywana historia mnie zaciekawiła. Nie zrobiła na mnie żadnego efektu wow, lecz wciągnęła mnie i z chęcią śledziłam poczynania bohaterów. Główny bohater, czyli Rezkin był bardzo tajemniczy. Nie potrafiłam odgadnąć powodów jego postępowania, a tym bardziej tego, co zaraz zrobi. Polubiłam go i jestem ciekawa przyszłych wydarzeń z jego udziałem.
„Powiernik mieczy” okazał się bardzo dobrym początkiem serii pod tytułem „Kroniki mroku”. Historia Rezkina zaciekawiła mnie na tyle, że udało mi się przeczytać książkę w dwa wieczory, a jak brałam ją do ręki do myślałam, że zejdzie mi się dłużej, gdyż ma ponad pięćset stron. Teraz, zostaje czekać mi do jesieni i premiery drugiej części. Jestem jej ciekawa i mam nadzieję, że będzie równie dobra, a może i nawet lepsza. „Powiernik mieczy” mnie nie zawiódł i okazał się dobrą historią fantasy.