Ziemię, tkwiącą nieruchomo pod palącym światłem umierającego powoli
Słońca, pokrywa nieprzebyta dżungla rozrośniętego do planetarnych
rozmiarów figowca. Bezlitosną walkę z bogactwem agresywnych, zmutowanych
roślinnych form życia przeżyły tylko nieliczne zwierzęta i
zdegenerowany, coraz rzadziej występujący człowiek. Czy związek z
myślącym grzybem pozwoli mu przetrwać?
Cykl „Wehikuł czasu" sprawił, że poznałam kilka naprawdę ciekawych książek sci-fi. Postanowiłam, że będę zaznajamiać się w ciemno z każdą pozycją wydaną w tym cyklu. Tym razem sięgnęłam po kolejną książkę pana Aldissa. Kilka miesięcy temu przeczytałam jego książkę „Non stop" i byłam bardzo ciekawa tego kolejnego spotkania. Z wielką ciekawością zabrałam się za czytanie.
Nie mogę napisać, że książka „Cieplarnia" już od pierwszych stron mnie zachwyciła. Nie mogę też napisać, że od początku nie mogłam się oderwać od tej historii, gdyż tak nie było. Mój początek z tą książką był ciężki. Bardzo szybko pogubiłam się w postaciach i wydarzeniach. Nie do końca wiedziałam o czym czytam. Dopiero jak minęło kilkadziesiąt stron książki to zaczęłam rozumieć, co się dzieje i mogłam z pewnym zaciekawieniem śledzić bieg wydarzeń. Muszę też przyznać, że z niechęcią wracałam do tej książki. Nie przeczytałam jej na raz. Robiłam kilka prób i z małą chęcią brałam ją do ręki. Jak się zastanowiłam, dlaczego tak się działo to doszłam do wniosku, że tu nie chodziło o nieciekawą historię, bo w pewnym momencie zaczęła mnie ona nawet interesować. Tylko przyczyną tej niechęci było to, że książka wywarła negatywne pierwsze wrażenie, o którym cały czas pamiętałam.
Książka „Cieplarnia" to nie jest idealna pozycja. Ma swoje wady i niestety zostawiło po sobie negatywne pierwsze wrażenie, które odbiło się na ogólnej ocenie opisanej historii. Żałuję, że nie spędziłam wraz z tą pozycją tak przyjemnych chwil, jakie spędzałam z innymi z serii „Wehikuł czasu". Myślę, że spróbuję też kiedyś sięgnąć po inną książkę pana Aldissa, żeby sprawdzić, czy ma też inne fajne pomysły na historie, które mają lepsze początki. Teraz jednak, czekam na kolejną książkę należącą do cyklu „Wehikuł czasu".
Nie mogę napisać, że książka „Cieplarnia" już od pierwszych stron mnie zachwyciła. Nie mogę też napisać, że od początku nie mogłam się oderwać od tej historii, gdyż tak nie było. Mój początek z tą książką był ciężki. Bardzo szybko pogubiłam się w postaciach i wydarzeniach. Nie do końca wiedziałam o czym czytam. Dopiero jak minęło kilkadziesiąt stron książki to zaczęłam rozumieć, co się dzieje i mogłam z pewnym zaciekawieniem śledzić bieg wydarzeń. Muszę też przyznać, że z niechęcią wracałam do tej książki. Nie przeczytałam jej na raz. Robiłam kilka prób i z małą chęcią brałam ją do ręki. Jak się zastanowiłam, dlaczego tak się działo to doszłam do wniosku, że tu nie chodziło o nieciekawą historię, bo w pewnym momencie zaczęła mnie ona nawet interesować. Tylko przyczyną tej niechęci było to, że książka wywarła negatywne pierwsze wrażenie, o którym cały czas pamiętałam.
Książka „Cieplarnia" to nie jest idealna pozycja. Ma swoje wady i niestety zostawiło po sobie negatywne pierwsze wrażenie, które odbiło się na ogólnej ocenie opisanej historii. Żałuję, że nie spędziłam wraz z tą pozycją tak przyjemnych chwil, jakie spędzałam z innymi z serii „Wehikuł czasu". Myślę, że spróbuję też kiedyś sięgnąć po inną książkę pana Aldissa, żeby sprawdzić, czy ma też inne fajne pomysły na historie, które mają lepsze początki. Teraz jednak, czekam na kolejną książkę należącą do cyklu „Wehikuł czasu".
Ocena 4/6