Ponad dziesięć lat temu przeczytałam swoją pierwszą książkę Marka Krajewskiego. To były czasy, kiedy jeszcze zbyt często nie sięgałam po kryminały, ale ten ogromnie mi się spodobał. W następnych latach mój gust czytelniczy się trochę zmienił. Zaczęłam zdecydowanie częściej sięgać po kryminały. Retrokryminały innych autorów zaczęłam poznawać dopiero niedawno. Jednak nadal uważam, że te napisane przez pana Krajewskiego są jednymi z lepszych jakie miałam okazję czytać. Co prawda do tej pory lepiej poznałam cykl o Popielskim i to na jego podstawie stworzyłam swoją opinię. Dopiero w zeszłym roku poznałam swoją pierwszą książkę z serii o Mocku. W tym naszedł czas na kolejną i zarazem ostatnią z cyklu, czyli „Błaganie o śmierć”.
Do tej pory nie poznałam jeszcze zbyt dobrze Eberharda Mocka. Tak więc czytanie książki „Błaganie o śmierć”, pomimo, że to dwunasty tom serii, było dla mnie okazją do poznania tego bohatera. 1919 rok to nie był najlepszy czas dla Ebiego. Po latach wojny zmaga się z wieloma osobistymi problemami. Do tego dochodzą śledztwa kryminalne, które stara się rozwiązać.
O ile Popielskiego bardzo szybko polubiłam, to o tyle nie jestem nadal pewna czy lubię Mocka. Chyba po prostu jeszcze niczym mnie nie zachwycił ani nie zaszokował. Książkę „Błaganie o śmierć” czytało mi się dobrze i z niemałym zainteresowaniem. Byłam bardzo ciekawa co się stanie z małą Bettiną. Autor stworzył ciekawe zagadki, a każdy kolejny rozdział dokładał interesujących wydarzeń, jednak czegoś mi w tej książce zabrakło, abym mogła stwierdzić, że jestem zachwycona. Mimo wszystko nie zrażam się do tej serii i na pewno przeczytam poprzednie części. Mam ochotę bardziej poznać Ebiego, bo czuję, że jeszcze mnie ten bohater zaskoczy.
Wydawnictwo Znak