piątek, 28 października 2022

Błaganie o śmierć - Marek Krajewski

 

Ofiara nawet nie zdążyła krzyknąć, kiedy spowiła ją ciemność. Gdy panna Berger, znana jako burdelmama, zastała w mieszkaniu Herty Rossenbach pusty wózek dziecięcy, już wiedziała. Kobieta i jej roczna córeczka Bettina zaginęły. Herta cudem przeżyła śmiertelny cios. Podobnego szczęścia nie miał Georg Mittag, który zginął na ringu pokonany przez Arnolda Berhingera, zawodnika lokalnego klubu. Starcie zapisało się czarnymi zgłoskami w historii niemieckiego boksu. I w karierze Eberharda Mocka, który był jego świadkiem. Śledztwo w sprawie ustawionej walki prowadzi Mocka w coraz mroczniejszy labirynt lokalnych powiązań, splatając się z jego prywatnymi poszukiwaniami małej Bettiny. Byli więźniowie zrzeszeni w Bractwie Pierścieniowców i słabość Mocka do zrozpaczonej matki pchają go do przestępstwa najstraszniejszego z możliwych. Teraz już nic nie będzie takie samo.

Ponad dziesięć lat temu przeczytałam swoją pierwszą książkę Marka Krajewskiego. To były czasy, kiedy jeszcze zbyt często nie sięgałam po kryminały, ale ten ogromnie mi się spodobał. W następnych latach mój gust czytelniczy się trochę zmienił. Zaczęłam zdecydowanie częściej sięgać po kryminały. Retrokryminały innych autorów zaczęłam poznawać dopiero niedawno. Jednak nadal uważam, że te napisane przez pana Krajewskiego są jednymi z lepszych jakie miałam okazję czytać. Co prawda do tej pory lepiej poznałam cykl o Popielskim i to na jego podstawie stworzyłam swoją opinię. Dopiero w zeszłym roku poznałam swoją pierwszą książkę z serii o Mocku. W tym naszedł czas na kolejną i zarazem ostatnią z cyklu, czyli „Błaganie o śmierć”.

Do tej pory nie poznałam jeszcze zbyt dobrze Eberharda Mocka. Tak więc czytanie książki „Błaganie o śmierć”, pomimo, że to dwunasty tom serii, było dla mnie okazją do poznania tego bohatera. 1919 rok to nie był najlepszy czas dla Ebiego. Po latach wojny zmaga się z wieloma osobistymi problemami. Do tego dochodzą śledztwa kryminalne, które stara się rozwiązać.

O ile Popielskiego bardzo szybko polubiłam, to o tyle nie jestem nadal pewna czy lubię Mocka. Chyba po prostu jeszcze niczym mnie nie zachwycił ani nie zaszokował. Książkę „Błaganie o śmierć” czytało mi się dobrze i z niemałym zainteresowaniem. Byłam bardzo ciekawa co się stanie z małą Bettiną. Autor stworzył ciekawe zagadki, a każdy kolejny rozdział dokładał interesujących wydarzeń, jednak czegoś mi w tej książce zabrakło, abym mogła stwierdzić, że jestem zachwycona. Mimo wszystko nie zrażam się do tej serii i na pewno przeczytam poprzednie części. Mam ochotę bardziej poznać Ebiego, bo czuję, że jeszcze mnie ten bohater zaskoczy.

Wydawnictwo Znak 

niedziela, 23 października 2022

Wzgórze Niezapominajek - Anna Bichalska

 

Miał być piękny ślub i szczęśliwe życie we dwoje, ale plany rozwiały się w kilka godzin. Lena wyjeżdża do rodzinnej miejscowości nad jeziorem, by w bezpiecznym domu babci leczyć złamane serce. Tam odkrywa, że przyjaciółka z dawnych lat, Julia, która zmarła przed rokiem, coś jej zostawiła. W szkatułce w niezapominajki czeka list i wskazówki do odkrycia tajemnic, które dotyczą Leny, Julii i paru bliskich osób. Lena postanawia wyjaśnić wszystkie sekrety i poznać prawdę - nie tylko o sobie.

Dwa lata temu sięgnęłam po swoją pierwszą książkę autorstwa Anny Bichalskiej. Lubię czytać obyczajówki polskich autorek i ta także przypadła mi do gustu. Zainteresowała mnie tym, że pojawiła się w niej pewna zagadka. Później się przekonałam, że w pozostałych książkach autorki także się pojawiają różne niewiadome, tajemnice do odkrycia. Przeczytałam drugą i trzecią część serii, więc pora była, aby w końcu poznać się z pierwszą, czyli „Wzgórzem Niezapominajek”.

„Wzgórze Niezapominajek” to był dla mnie taki powrót do znanych już mi trochę bohaterów. Poznałam jednak ich przeszłość. W kolejnych częściach głównymi bohaterami były inne postacie, lecz te z pierwszej części gdzieś tam w tle się pojawiały. Byłam ciekawa jaką tym razem autorka skroi zagadkę i się nie zawiodłam. Tym razem tyczyła się nie tylko przeszłości bohaterki, ale także wraz z nią podążałam za wskazówkami pozostawionymi przez nieżyjącą już przyjaciółkę. Po raz kolejny byłam ciekawa rozwiązania i autorce udało się mnie zaskoczyć. Nie udało mi się rozwiązać i odgadnąć skomplikowanej przeszłości bohaterów.

„Wzgórze Niezapominajek” to było moje trzecie spotkanie z twórczością Anny Bichalskiej i po raz trzeci jestem bardzo zadowolona z tego co dostałam. Polubiłam bohaterów, trzymałam kciuki za Lenę, chciałam, aby jej się wszystko ułożyło. Pojawiła się też dobrze opisana zagadka. Zaintrygowała mnie i z podekscytowaniem śledziłam kolejne kroki do jej rozwiązania. Lubię czytać takie książki jak „Wzgórze Niezapominajek” i jestem już ciekawa kolejnej książki pani Bichalskiej.

Wydawnictwo Harper Collins 

środa, 19 października 2022

Polowanie - Bernard Minier


 Martin Servaz staje do walki o własną skórę... i honor. Departament Ariège, jesienna pełnia księżyca. Z pogrążonego w ciemnościach lasu nagle na szosę wybiega jeleń. Jeleń o ludzkich oczach. Odbywa się polowanie, ale celem nie jest dzikie zwierzę. W czasie skomplikowanego śledztwa Servazowi przyjdzie stawić czoło potwornościom rodem z najgorszych koszmarów. Czy walka o słuszną sprawę może usprawiedliwiać czynienie zła? W najnowszej książce mistrz thrillera Bernard Minier mierzy się z szaleństwem naszych czasów: przemocą, zemstą, manipulacją. Polowanie to niezwykle aktualna powieść o życiu przesiąkniętym strachem.

W momencie, w którym zaczynam myśleć o twórczości Bernarda Miniera przypominają mi się moje z nią początki. Ciężko mi czasem uwierzyć, że po jego pierwszą książkę sięgnęłam dziesięć lat temu. Był to jego debiut, a nazwisko było dziesiątki razy mniej znane niż teraz. Książka zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Tak ogromne, że od tych dziesięciu lat regularnie sięgam po książki autora. Cały czas wyczekuję premier i z wielką chęcią czytam kolejne tytuły. Tym razem nadszedł czas na kolejną książce z cyklu o Servazie, czyli „Polowanie”.

Po tych dziesięciu latach czytania książek Miniera wiem, że jego twórczość to dla mnie pewniak jakości. Wiem, że mi się spodobają i zostanę zaskoczona kolejnym pomysłem autora. Tak też było w przypadku „Polowania”. Historia szybko mnie wciągnęła. Kolejne rozdziały pokazały mi trochę dziwne i przerażające wydarzenia, które mnie tylko przyciągały, a nie odpychały. Byłam ciekawa kto tak naprawdę poluje, a kto jest ofiarą. Wraz z ekipą Servaza nie mogłam się doczekać rozwiązania śledztwa. Rozwiązanie ani trochę mnie nie zawiodło.

Historia opisana w książce „Polowanie” w dużej mierze skupia się na śledztwie. Jednak autor nie zapomniał pokazać co dzieje się w prywatnym życiu komendanta i jakie zmiany w nim zaszły. Przez te lata bardzo polubiłam głównego bohatera i nie wyobrażam sobie, żeby jakiś tom serii nie namieszał w życiu Martina.

Dający lubić się bohaterowie to nie jedyny plus tej książki. Największa jej zaleta to zdecydowanie zagadka. Najpierw zostałam zaciekawiona pierwszymi poszlakami śledztwa. Później wraz z ekipą chciałam dobrać się do gaci złych ludzi. Następnie pojawiły się kolejne dowody, które trochę namieszały i utrudniły rozwiązanie sprawy. Na sam koniec dostałam ciekawe rozwiązanie z małym elementem zaskoczenia, bo nie powiązałam wszystkich faktów przed bohaterami.

Zachęcam po sięgnięcie po książkę „Polowanie”, jak i inne książki spod pióra Miniera. Mi teraz pozostaje czekanie na kolejną premierę.

Dom Wydawniczy Rebis 

czwartek, 13 października 2022

Utracona godzina - Marcin Mortka

 

Wieść niesie, że Mads Voorten – Ostrze Burzy i jeden z najsłynniejszych dowódców powstania przeciwko Tuistanom – zginął podczas szturmu na Brzask. Zakrawa to na ironię losu, bo sami Tuistanie porzucili zagrabione ziemie bez walki. Skoro jednak Voorten zginął, to kto ściga wycofującą się armię wroga? I przed czym cofa się owa armia? Radość ze zwycięstwa podszyta jest niepewnością, tym bardziej że w stronę Brzasku zmierzają delegacje wyzwolonych królestw, by radzić nad przyszłością Rozkrzyczanych Krain. Elinaare, była Smocza Strażniczka, a obecnie namiestniczka zdobytej stolicy, wie, że negocjacje będą równie zaciekłe jak dotychczasowe boje, a jednocześnie dręczy ją przeczucie, że zwycięstwo przyszło zbyt łatwo. Wycie zimowych wichrów to zwiastun nadejścia złych dni.

Przez długi czas przyglądałam się książkom Marcina Mortki. Miałam plany, aby się z nimi zapoznać, ale cały czas te plany odkładałam. Widziałam, że autor wydaje co jakiś czas nową książkę, a te zbierały dobre opinie. W końcu zdecydowałam się na przeczytanie serii „Straceńcy Madsa Voortena”. Pierwsza część, czyli „Mroźny szlak” przypadła mi do gustu. Byłam ciekawa kolejnej. Długo nie musiałam czekać i w moje łapki wpadła druga część, czyli „Utracona godzina”.

Do czytania książki „Utracona godzina” podeszłam z niemałym podekscytowaniem. Chciałam szybko się dowiedzieć co czeka bohaterów w tej części. No i szybko się dowiedziałam, gdyż udało mi się ją przeczytać w jakimś super ekspresowym tempie. Zaczęłam czytać, a po chwili ją kończyłam. Wciągnęłam się i nie zauważyłam kiedy zleciał czas. Przez długi czas zastanawiałam się czym była spowodowana ta tytułowa utracona godzina i do czego doprowadzi.

Książkę „Utracona godzina” czytałam z żywym zainteresowaniem, co spowodowało, że nie zauważyłam, kiedy przebyłam całą podróż z bohaterami. Po raz drugi przekonałam się, że lubię bohaterów, podoba mi się różnorodność postaci oraz styl autora trafia w mój gust czytelniczy. Wciągnęłam się w tę serię Mortki i zamierzam poznać jej wszystkie części. Przede mną powrót do czasu przed pierwszą częścią, bo zamierzam przeczytać ułamkowe części.

Wydawnictwo SQN

niedziela, 2 października 2022

Królestwa i chaos - Kel Kade


W zeszłym roku poznałam Rezkina dzięki przeczytaniu pierwszej części serii pod tytułem „Kroniki mroku”, czyli „Powiernik mieczy”. Bardzo polubiłam tego bohatera i nie mogłam się doczekać jego kolejnych przygód. Na szczęście nie musiałam długo czekać, bo Wydawnictwo Fabryka Słów postanowiła rozpieszczać swoich czytelników i wydawać kolejne części co kilka miesięcy. Rok później, jestem już po lekturze najnowszej części, czyli czwartej pod tytułem „Królestwo i chaos”.

Dzięki książce „Królestwo i chaos” mogłam wrócić do znanego i lubianego świata. Jak tak sobie pomyślę, to wiele zmieniło się od pierwszej części. Udało mi się bardziej poznać bohaterów, a oni sami nadal potrafili mnie zaskoczyć swoim zachowaniem. Zmieniła się też sytuacja w jakiej się znajdują. Jednak nie zmieniło się to, że czytanie książek Kel Kade to czysta przyjemność. Po raz kolejny zostałam wciągnięta do tego świata i znowu przeżywałam wszystkie przygody wraz z bohaterami. No i oczywiście na sam koniec ponownie było mi żal się rozstać z tą historią. Na szczęście nie jest to ostatnia część.

Jeśli lubicie dobre, fantastyczne historie, które rozwijają się wraz z każdą kolejną częścią, to zdecydowanie polecam wam serię „Kroniki mroku”. Ja wciągnęłam się od początków pierwszej części i po zakończeniu czwartej nadal nie mam jej dosyć. Chciałabym tylko więcej i więcej. Już teraz jestem ciekawa co przydarzy się bohaterom w kolejnej części.

Wydawnictwo Fabryka Słów