Opis Wydawcy: Rok 1941. Szesnastoletnia Aleksandra wychodzi do szkoły, nie zdając sobie sprawy, że nigdy już nie wróci do domu. Wraz z innymi błękitnookimi blondynkami, wybranymi spośród uczennic, zostaje wywieziona ciężarówką w nieznanym kierunku. Dziewczęta słyszą tylko często powtarzane, nieznane im słowo: Lebensborn. Po drodze konwój zostaje zbombardowany. Uratowane cudem dziewczyny, zdane same na siebie, muszą przetrwać na wrogiej, niemieckiej ziemi. Kiedy docierają do Drezna, Aleksandra zostaje pielęgniarką w szpitalu. Udając Niemkę ma świadomość, że w każdej chwili może zostać zdekonspirowana. "Polska pielęgniarka" to naładowana skrajnymi emocjami powieść o tym, jak daleko sięga nienawiść i do czego zdolny jest człowiek, kiedy instynkt i determinacja pozostają jedyną nadzieją na przetrwanie.
Za czasów szkolnych nie przepadałam szczególnie za jednym przedmiotem. Była to historia. Przez wiele lat wydawała mi się po prostu nudna. Gdy zaczęłam czytać książki, to unikałam tych, które mają jakiś związek z historią. Nie sięgałam ani po te, które przedstawiały prawdziwe wydarzenia, ani po te które tylko się inspirowały jakimiś wydarzeniami. Jednak w pewnym momencie się złamałam i nigdy tego nie pożałowałam. Odkryłam, że historia potrafi być przerażająca, ale też jednocześnie fascynująca. Bardzo lubię poznawać historie, które dzieją się w trakcie wojen światowych. To właśnie dlatego sięgnęłam po książkę „Polska pielęgniarka”.
Książka „Polska pielęgniarka” opowiada o szesnastoletniej Polce żyjącej w czasach II wojny światowej. Pewnego dnia wraz z grupą innych dziewczyn zostaje zabrana ze szkoły i wywieziona ciężarówką w nieznane. Jednak nigdy nie dociera do celu, gdyż pojazd zostaje zbombardowany. Ona i kilka innych osób przeżyło. Jak to się stało, że w końcu zostaje pielęgniarką? Tego byłam bardzo ciekawa przez pierwszą część książki. Następnie, gdy nasza bohaterka zostaje pomocą w niemieckim szpitalu, zastanawiałam się już tylko czy przeżyje i jak będzie wyglądało jej życie przez resztę wojny.
Byłam ciekawa pracy i życia tytułowej polskiej pielęgniarki. Tego chciałam się dowiedzieć i nie przeszkodził mi nawet trochę, jak dla mnie, za długi wstęp do właściwej historii. Książkę czytało mi się naprawdę dobrze. Znajdziemy w niej kilka scen, które poruszą serce czytelnika. Znalazłam w niej także takie szczegóły, który skłoniły mnie to zapoznania się z naszą rzeczywistą historią. Nigdy wcześniej nie słyszałam o programie Lebensborn, do którego została przydzielona nasza bohaterka, lecz teraz jestem już świadoma kilku dodatkowych faktów.
Jeśli ktoś obawia się, że historia dziejąca się w trakcie wojny będzie przerażająca, to ta opisana w „Polskiej pielęgniarce” wcale taka nie jest. Można przeczytać tutaj o negatywnych skutkach wojny, zobaczyć rannych, przeżyć atak bombowy, ale mam wrażenie, że to wszystko zostało dosyć delikatnie opisane. Nie ma tu także zbyt wielu negatywnych bohaterów. Bohaterka na swojej drodze spotyka miłe i pomocne osoby. Jej życie nie wiodłoby się dalej, gdyby nie życzliwość tych ludzi. Czasem można by pomyśleć, że świat został opisany zbyt słodko i cukierkowo. Jednak mi to nie przeszkadzało. Nie szukałam historycznej lektury, a wyłącznie historii przy której spędzę kilka udanych wieczorów.