wtorek, 31 sierpnia 2021

Francuskie wyjście - Patrick deWitt

Kiedy Frances, mieszkająca na Manhattanie wdowa o bardzo cierpkim charakterze, dowiaduje się, że jej majątek popada w ruinę i grozi jej katastrofa finansowa oraz, co gorsza, wizerunkowa, wpada w rozpacz. Tym bardziej, że towarzyszą jej jedynie pozbawiony ambicji syn Malcolm oraz kot – Mały Frank – w którym najprawdopodobniej mieszka duch zmarłego przed dwunastu laty męża. Frances nie ma więc wyjścia – musi uciec daleko, za ocean, do jedynego miasta, w którym mogą się uratować (bądź ulec zagładzie) – do Paryża.
 
 
 
 
 
 
 

Od wielu lat moim marzeniem jest zwiedzić Francję. Kiedyś w końcu to zrobię, lecz w międzyczasie z wielką chęcią czytam książki, których akcja dzieje się w tym państwie. Tak więc, jeśli widzę jakieś odniesienia do Francji albo Paryża w tytule powieści, to od razu trafia ona na moją listę do przeczytania. Tak też się stało z książką pod tytułem „Francuskie wyjście”.

Od książki „Francuskie wyjście” spodziewałam się jedynie tego, że historia opisana na jej kartach będzie się dziać we Francji. Nie wiedziałam, że będzie to historia 65-letniej Frances, której lekkoduszne podejście do życia sprawiło, że straciła cały majątek, jaki odziedziczyła po zmarłym mężu. Historia okazał się być zaskakująca i pełna absurdalnych sytuacji. Specyficzny humor  tej powieści na pewno nie przypadnie wszystkim, lecz mi jak najbardziej odpowiadał. Książkę czytało mi się bardzo szybko, lekko i z uśmiechem na twarzy przez większość czasu.

Książka „Francuskie wyjście” okazała się być zaskakująca. Szukałam w niej Francji i trochę jej znalazłam. Spotkałam za to wdowę, której nie uznaje rzeczy niemożliwych. Jej syna, który mimo znacznego wieku nie potrafi odkleić się od mamusi. Ich kota, który postanawia chadzać własnymi ścieżkami oraz kilka innych postaci, które doprowadzają do śmiesznych, a czasem nierealnych wydarzeń.

Ocena 5/6 

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Lalani z dalekich mórz - Erin Entrada Kelly

Są dzieci stworzone do wielkich czynów i walki ze złem. Ale Lalani do nich nie należy. Gdyby sama miała wybierać, wskazałby na swoją przyjaciółkę, Veydę. Jej nie jest straszna wznosząca się nad ich wyspą mściwa góra Kahna ani budząca grozę mgła, która na północy pochłania żeglarzy poszukujących bardziej gościnnej krainy. A jednak to właśnie Lalani będzie musiała opuścić rodzinną Sanlagitę i wyruszyć w niebezpieczną podróż. Podczas podobnej wyprawy przed laty zginął jej ojciec.

Czy dziewczynce uda się pokonać przeciwności i przetrwać? Jakie mityczne stworzenia spotka na swojej drodze? Wytyczy własną ścieżkę, czy pogodzi się z losem? I czy odnajdzie legendarne bogactwa góry Isa, by ocalić mieszkańców wioski i wyleczyć mamę?

 

Lubię od czasu do czasu sięgnąć po książkę dla młodszych czytelników. Już kilkakrotnie się przekonałam, że książki z tego gatunku warto szukać na stronie Wydawnictwa Literackiego. Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach tego wydawnictwa książkę pod tytułem „Lalani z dalekich mórz”, to od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Zapowiada się kolejna ciekawa przygoda.

Odkąd miałam w rękach książkę „Lalani z dalekich mórz”, to byłam jej bardzo ciekawa. Już pierwsze strony zainteresowały mnie opowiadaną historią i trudno było mi się oderwać od czytania. Lalani okazała się być bardzo rezolutną i opiekuńczą dziewczynką. Polubiłam czytać o jej przygodach. Z chęcią bym wróciła do jej świata i przeczytała o jej kolejnych przeżyciach. Do tej cudownej historii mamy także piękne wydanie. Trudno mi było nie zatrzymać się i nie obejrzeć wszystkich detali.

Książkę „Lalani z dalekich mórz” czytało mi się bardzo łatwo i szybko. Myślę, że przygody dwunastoletniej dziewczynki przypadną do gustu niejednemu czytelnikowi, temu większemu i temu mniejszemu. Autorka stworzyła niezwykły i magiczny świat, do którego z chęcią bym wróciła. Z wielką niechęcią kończyłam tę książkę, ale skończyłam w pełni zadowolona z lektury.

Ocena 6/6 

piątek, 27 sierpnia 2021

Książę i kat - Joanna Sałajczyk

Hal Van Montavès jest wprawdzie następcą tronu Jogluarii — kraju skorumpowanego i atakowanego przez piratów — jednak jego codzienność wypełniają głównie publiczne upokorzenia, których pada ofiarą. Król Albert VI robi wszystko, by cały dwór gardził młodym księciem — i robi to skutecznie. Ale młodość ma swoje prawa, a Hal korzysta z nich najlepiej, jak potrafi. Przygotowuje się też do dziedzictwa, którego wcale nie pragnie, a poza tym… ratuje swoje życie, unikając śmierci z rąk kata i składa w jedną całość serce, które nigdy nie miało zostać złamane.

„Książę i kat” to osadzona w fikcyjnych realiach powieść o uczuciach i odkrywaniu swoich pragnień, o rozczarowaniu, bezradności oraz lęku, ale też o nadziei, walce i o tym, że nie zawsze da się wybaczyć, choć życie płynie dalej.

 
 

Moja miłość do książek zaczęła się od czytania powieści fantastycznych. Ostatnio, rzadziej po nie sięgam, ale nadal jest to gatunek, który z chęcią czytam. „Książę i kat” to książka, którą zapewne bym ominęła w natłoku innych. Jednak napisała do mnie jej autorka. Przeczytałam wtedy opis i stwierdziłam, że to może być dobre. Zechciałam ją przeczytać.

Kiedy miałam już w rękach książkę „Książę i kat”, to zaczęłam mieć obawy, że jednak może okazać się słaba. Rzadko sięgam po polskie debiuty w fantastyce i stąd moje wątpliwości. Zaczęłam jednak czytać i pierwszy rozdział musiałam przeczytać kilka razy, gdyż nie do końca do mnie docierał. Już w mojej głowie pojawiła się myśl, że będę się męczyć podczas czytania. Na szczęście kolejne rozdziały pokazały, że ta powieść jest dobra. Nie zauważyłam, kiedy zaczęła mi się podobać. Czytanie jej było przyjemnością, a historia była ciekawa i z chęcią poznawałam kolejne rozdziały. Nie mogłam się doczekać, aby się dowiedzieć co jeszcze się stanie.

Czytanie książki „Książę i kat” to było zdecydowanie udane spotkanie z polską fantastyką. Tę książkę czytało mi się bezproblemowo. Bardzo szybko wciągnęłam się w wydarzenia i zaczęłam kibicować bohaterom, których polubiłam. Takie powieści fantastycznie mogę czytać zdecydowanie częściej.  

Ocena 5/6