Od wielu lat moim marzeniem jest zwiedzić Francję. Kiedyś w końcu to zrobię, lecz w międzyczasie z wielką chęcią czytam książki, których akcja dzieje się w tym państwie. Tak więc, jeśli widzę jakieś odniesienia do Francji albo Paryża w tytule powieści, to od razu trafia ona na moją listę do przeczytania. Tak też się stało z książką pod tytułem „Francuskie wyjście”.
Od książki „Francuskie wyjście” spodziewałam się jedynie tego, że historia opisana na jej kartach będzie się dziać we Francji. Nie wiedziałam, że będzie to historia 65-letniej Frances, której lekkoduszne podejście do życia sprawiło, że straciła cały majątek, jaki odziedziczyła po zmarłym mężu. Historia okazał się być zaskakująca i pełna absurdalnych sytuacji. Specyficzny humor tej powieści na pewno nie przypadnie wszystkim, lecz mi jak najbardziej odpowiadał. Książkę czytało mi się bardzo szybko, lekko i z uśmiechem na twarzy przez większość czasu.
Książka „Francuskie wyjście”
okazała się być zaskakująca. Szukałam w niej Francji i trochę jej znalazłam. Spotkałam
za to wdowę, której nie uznaje rzeczy niemożliwych. Jej syna, który mimo
znacznego wieku nie potrafi odkleić się od mamusi. Ich kota, który postanawia
chadzać własnymi ścieżkami oraz kilka innych postaci, które doprowadzają do śmiesznych,
a czasem nierealnych wydarzeń.