Pamiętam ten moment, kiedy w zeszłym roku skończyłam czytać swoją pierwszą książkę autorstwa Elin Hilderbrand. Byłam zaczarowana. Historia poruszyła moje serce. Kolejna historia od tej autorki była dobra, lecz nie powtórzyła tego, co zrobiła z moimi emocjami ta pierwsza. Jednak postanowiłam sięgnąć po kolejną książkę od Elin. Tym razem zapowiadało się bardziej mrocznie. Byłam ciekawa czym tym razem zaskoczy mnie autorka w książce „Para idealna”.
Znowu wróciłam na Nantucket. Inni bohaterowie, lecz ta sama miejscowość, która od zeszłego roku kojarzy mi się z twórczością Elin Hilderbrand. Tym razem miałam okazję przyjrzeć się przygotowaniom do luksusowego wesela. Jednak sielanka zostaje przerwana, gdy ginie druhna, a jej ciało odnajduje panna młoda.
W książce „Para idealna” spodobało mi się, że czytelnik ma okazję poznać wydarzenia z teraźniejszości, jak i przeszłości. Widzimy jak wyglądały relacje bohaterów, a jak wyglądają teraz oraz co takiego zadziało się w ich życiu. Gdy poznawałam szczegóły z przeszłości, to moja teoria na temat tego co się stało cały czas się zmieniała. Do końca nie byłam pewna czy to samobójstwo, czy jednak zabójstwo. Z wielką chęcią śledziłam wszystkie ślady, aby poznać przyczynę tego co się stało.
W książce „Para idealna” znalazłam bohaterów, których polubiłam i takich których znielubiłam. Panna młoda była jedną z moich ulubionych postaci. Podobała mi się jej relacja z rodzicami. Miałam wrażenie, że rozumiałam jej rozterki. Szkoda mi jej było, gdy zginęła jej przyjaciółka i chciałam się dowiedzieć co z nią się stało.
„Para idealna” to dobra historia, która pobudziła moją wyobraźnię. Znalazłam w niej wiele międzyludzkich, skomplikowanych relacji, które doprowadziły do tragedii. Byłam ciekawa jak to wszystko się zakończy. Muszę przyznać, że tylko trochę zostałam zaskoczona, a trochę udało mi się odgadnąć, co tak naprawdę wydarzyło się na Nantucket.