Opis Wydawcy: W malowniczej Ostródzie przepada bez wieści młoda dziewczyna, której instagramowe konto śledzi kilkanaście tysięcy osób. Lena „Osa” Osowska, młoda youtuberka zafascynowana zbrodniami, postanawia przyjrzeć się sprawie. Być może tajemnicze zniknięcie Jagody ma jakiś związek z brutalnym morderstwem autostopowiczki, której bestialsko okaleczone zwłoki znaleziono na opuszczonym poligonie? Lena jedzie do Ostródy i prowadząc własne prywatne śledztwo, zamierza nakręcić gorący materiał z serii true crime. Nie wie, że ten, którego wszyscy szukają, upatrzył sobie również ją… Kto nim jest? Miejscowy wikary szwendający się nocami po mieście? Zakompleksiony chłopak o ksywce Wierny Piesio, który od lat kochał się w zaginionej Jagodzie? Przystojny instruktor sztuk walki, a może mieszkający w porośniętej winoroślą starej willi lokalny dentysta odludek?
Trzy lata temu przeczytałam swoją pierwszą książkę autorstwa Darii Orlicz. Była to książka od tytułem „Diabelski młyn”. Od tej pory nazwisko tej autorki kojarzy mi się z brutalnością i dobrymi historiami. Nic więc dziwnego, że mam ochotę czytać więcej thrillerów od tej autorki. Nie mogłam, więc ominąć tego o tytule „Jedna z nas musi umrzeć”. Jakie wrażenia odniosłam tym razem?
Znowu mamy trupy, mamy zaginięcie, więc znowu także mamy zagadkę kryminalną do rozwiązania. Policja podąża za śladami, które próbuje odkryć także pewna youtuberka. Osa na swoim kanale opowiada o zbrodniach i próbuje zdobyć dobry materiał do kolejnego nagrania. W otoczeniu zaginionej dziewczyny wydaje się być sporo potencjalnych sprawców. Pytanie, kto odkryje go jako pierwszy i czy spotka go jakieś niebezpieczeństwo po drodze.
Podczas czytania z wielką chęcią podążałam za każdą poszlaką, śladem jakie podrzuciła nam autorka. Miałam w głowie swoją wersję wydarzeń, która się trochę zmieniała wraz z przeczytanymi stronami. Doceniam to, że autorka nie boi się przedstawić drastycznych czy też obrzydliwych scen.
Lubię książki Darii Orlicz i po przeczytaniu książki „Jedna z nas musi umrzeć” to podtrzymuję. Ponownie zostałam zaskoczona, zaintrygowana, czasem zniesmaczona. A to wszystko po to, aby ciężko było mi się oderwać od lektury. Doceniam to i czekam na kolejną historię.