piątek, 8 maja 2020

Katalog motyli - Izabela Knyżewska

W warszawskiej dzielnicy willowej ginie Krzysztof Brzeski – młody, dobrze sytuowany mężczyzna. Jego luksusowe życie wypełnione podróżami, zabawą i beztroską skończyło się w chwili, gdy kobieta, którą najwyraźniej znał, zatopiła w jego ciele nóż.
Komisarz Adam Smygalski wraz z aspirantką, Niną Jurską, podejmuje żmudne śledztwo, w którym nic nie jest oczywiste. Wkrótce okaże się, że pozory mylą, obiecujące tropy prowadzą donikąd, a przeciwnikiem jest nieprzeciętnie inteligentna kobieta, która zaplanowała zbrodnię doskonałą.







Lubię czytać kryminały. Gdy zobaczyłam zapowiedź książki „Katalog motyli", to stwierdziłam, że muszę ją przeczytać. Nazwisko autorki nic mi nie mówiło, dopiero później się dowiedziałam, że jest to debiut, co mnie ucieszyło, że mamy kolejną, polską autorkę piszącą kryminały. Okładka książki przyciągnęła mój wzrok, a mózg od razu zaczął się zastanawiać, jaką rolę odegrają motyle w sprawie zabójstwa, o którym przeczytałam już w opisie tej pozycji. Zapowiadało się ciekawie. 

Książka „Katalog motyli" zaczęła się od krótkiej sceny opisującej morderstwo. Następnie, przenieśliśmy się trochę w czasie i mieliśmy już opis działań policji na miejscu zbrodni. I tutaj uważam, że autorka popełniła błąd. Nie powinna opisywać czegoś na czym się nie zna. Gdyby odpuściłaby sobie scenę oględzin miejsca zdarzenia, to możliwe, że książka sprawiałaby lepsze pierwsze wrażenie. A tak, mamy dziesięciostronicowy opis oględzin z kilkunastoma błędami merytorycznymi. Bardzo lubię, kiedy pisarz przygotowuje się przed napisaniem książki. Zdobywa jakąś wiedzę, aby o czymś napisać. A tutaj, autorka nawet nie wygooglowała podstawowych rzeczy i opisuje jak coś nie wygląda, a później podkreśla, jak to amerykańskie filmy są słabe, bo przedstawiają nieprawdę. Opis oględzin tak mnie zirytował, że do czytania już całej książki podeszłam kompletnie inaczej. W pozostałej części zdarzają się też błędy, ale już nie w takiej gęstości, więc mniej rażą w oczy. Chociaż jeśli ktoś się bierze za pisanie kryminału to powinien wiedzieć, że przeszukanie to nie jest to samo co oględziny, a lekarz wykonujący sekcje sądowo-lekarskie to nie patolog. 

Pomijając te błędy to książkę czyta się dosyć dobrze. Autorka posługuje się przyjemnym, lekkim stylem. Miała dosyć ciekawy pomysł na całą historię. Kiedy autorka nie skupiała się na technicznych rzeczach to książka nawet jest momentami ciekawa. Zdążyłam jednych bohaterów polubić, innych nie. Moim zdaniem trochę za szybko odkryłam, kto jest mordercą, ale wydaje mi się, że zabiegi próbujące wodzić nas za nos są dobre i mogą kogoś zmylić.Byłam też bardzo ciekawa w jaki sposób tytuł książki będzie powiązany z treścią. Miałam w głowie już kilka scenariuszy i tu także się rozczarowałam. Moim zdaniem było to słabe powiązanie i mało ciekawe.

Książka „Katalog motyli" byłaby dobrym kryminałem, gdyby autorka przygotowała się lepiej do jej napisania. Rozumiem, że nie każdy wyłapie te błędy o których wspominałam, ale ja jako osoba interesująca się kryminalistyką oczekuję, że czytane przeze mnie książki z tego gatunku będą reprezentowały pewien poziom i niestety, jeśli tego nie robią to nie mogę ich ocenić jako dobre.

Ocena 3/6

1 komentarz:

  1. Hmm szkoda, że research okazał się słabą stroną tej książki.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!