piątek, 3 lipca 2020

Mesjasz Diuny - Frank Herbert

Fremeni pokonali Harkonnenów i imperialnych sardaukarów, a Paul poślubił księżniczkę Irulanę i zasiadł na tronie Imperium. Pustynna Arrakis, zwana Diuną, jest stolicą wszechświata. Tymczasem stare ośrodki władzy — Bene Gesserit i Gildia Kosmiczna — z pomocą fremeńskiego kapłaństwa i Bene Tleilax zawiązują spisek przeciw nowemu Imperatorowi. Czczony niczym bóg, Paul Muad’Dib wpada w pułapkę, choć zna każdą chwilę swojej przyszłości, każdy swój ruch, każdą decyzję i — przede wszystkim — swój straszliwy koniec…








Kilka miesięcy temu postanowiłam, że zapoznam się z większą ilością książek z kategorii science fiction. Minęło trochę czasu, a ja poznałam kilka naprawdę dobrych książek sci-fi. Jednak nadal nie znałam książek pana Franka Herberta. Zdecydowałam, że i to zmienię. Zabrałam się za cykl Kroniki Diuny". Z pierwszą częścią spędziłam niesamowity tydzień, więc nadeszła pora zabrać się za drugą. 

Gdy miałam książkę „Mesjasz Diuny" w dłoniach, to doznałam szoku. Ta książka ma niecałe trzysta stron, a co to jest w porównaniu z pierwszą częścią, która liczy prawie osiemset stron. Z pierwszą częścią spędziłam cały tydzień, z drugą już tylko dwa wieczory. Pomimo tego, że ma ona mniej stron to bawiłam się z nią równie dobrze. Wróciłam do świata intryg, pułapek, planów, melanżu. Ten świat wciąga od pierwszej strony i z niechęcią się z niego wychodzi. 

Podczas czytania pierwszej części pod tytułem „Diuna" miałam czasem problem ze zrozumieniem niektórych wydarzeń. Przyczyniało się do tego to, że autor zastosował dużo nowego słownictwa, które mi się myliło i nie pamiętałam, co oznacza dane słowo. Dopiero na sam koniec odkryłam, że w książce znajduje się słownik. Przy czytaniu drugiej części byłam już mądrzejsza i gdy nie pamiętałam, co znaczy jakieś słowo to sprawdzałam w słowniku na końcu książki. Zdecydowanie ułatwiło mi to zrozumienie treści. 

„Mesjasz Diuny" jak i cały cykl „Kroniki Diuny" to klasyk science fiction, który warto poznać. Ten świat potrafi pochłonąć wszystkie moje myśli i ciężko mi było rozstać się z książkami. Na szczęście przede mną jeszcze cztery części tego cyklu, za które na pewno zabiorę się najszybciej jak to będzie możliwe.   

Ocena 5/6

3 komentarze:

  1. Chyba tym razem odpuszczę, niekoniecznie czuję się przekonana :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie czytałam, ale klasyki warto niewątpliwie znać.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czyli muszę przygotować sobie sporo czasu, skoro tyle części. Jest co nadrabiać, ale tak ciekawie o tym piszesz, że jestem zachęcona.

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!