czwartek, 15 września 2022

Śledztwo panny Cahill - Brenda Joyce


 Po mieście krąży morderca nazwany przez prasę Rzeźnikiem. Dwie zaatakowane kobiety uszły z życiem, trzecia nie miała tyle szczęścia. Sprawa zaprząta myśli panny Fran Cahill, która już rozwiązała kilka kryminalnych zagadek. Tym razem szczególnie jej zależy na wykryciu sprawcy, bo jedna z jej przyjaciółek może być kolejną ofiarą. Czy sprawca pragnie śmierci konkretnej kobiety, czy atakuje wszystkie samotne matki w tej okolicy? Fran uważa, że odpowiedź na to pytanie okaże się kluczowa. Rozpoczyna niebezpieczne śledztwo, które mocno odbija się na jej życiu osobistym. A częste kontakty z komisarzem Braggiem mogą się z wielu powodów nie podobać Calderowi, z którym jest zaręczona...

Bardzo lubię sięgać po kryminały. Ostatnim czasem polubiłam retrokryminały i z wielką chęcią decyduję się na poznanie książek z tego gatunku autorów, których do tej pory nie znałam. Jak zobaczyłam zapowiedź książki „Śledztwo panny Cahill”, to pomyślałam, że musi być to dobry kryminał osadzony na początku dwudziestego wieku. Zechciałam go poznać. Dotychczas nie znałam twórczości autorki, czyli Brendy Joyce, więc nie miałam o niej żadnej opinii. Miała ona dopiero powstać.

Wystarczyło mi kilka minut z książką „Śledztwo panny Cahill”, abym mogła sformułować swoją pierwszą opinię. Była to historia zdecydowanie lżejsza niż zakładałam. Nie chcę jej umniejszać, ale wydała się być trochę naiwna. Pani prywatna detektyw, która była wstanie wejść wszędzie, w sumie to nie wiadomo dla kogo pracowała, a dodatkowo wydawało się, że to właśnie ona rozwikła sprawę seryjnego mordercy, a nie policja. Podczas czytania zorientowałam się także, że nie jest to pierwsza ani jedyna część o tej bohaterce. Po sprawdzeniu w Internecie okazało się, że to siódma część, ale wcześniejsze części nie zostały wydane w Polsce. W książce „Śledztwo panny Cahill” można znaleźć nawiązania do wydarzeń, które z pewnością wydarzyły się w poprzednich częściach. Jednak ja nie odczułam, że brakuje mi jakiejś wiedzy podczas czytania tej części. Nawiązania miały związek raczej z życiem osobistym bohaterów niż prowadzonym śledztwem.

„Śledztwo panny Cahill” to bardzo lekki kryminał. Czasem ciężko mi myśleć o tej książce jako o kryminale. Powiedziałabym, że to taka powieść obyczajowa z elementem śledztwa seryjnego mordercy. Trudno mi sobie wyobrazić, aby ta historia kiedykolwiek wydarzyła się w prawdziwym życiu, a takie historie cenię najbardziej w kryminałach.

Wydawnictwo Harper Collins 

8 komentarzy:

  1. Ooo ja też lubię kryminały :D I to ciągłe uczucie napięcia i podejrzenia każdego :D
    Pozdrawiam! Miłego dnia :)
    Zapraszam również do mnie w wolnej chwili ;) (nie mam profilu bloggera, dlatego zostawiam link)
    Wildfiret

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie przepadam za kryminałami ;-) . Pozdrowienia :-) .

    OdpowiedzUsuń
  3. Dawno nie czytałam tak lekkiego kryminału, więc mogłabym się skusić.

    OdpowiedzUsuń
  4. Dla mnie to nawet lepiej, jeśli jest to powieść obyczajowa z elementami kryminału. Chętnie przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno nie czytałam kryminału, więc chyba czas najwyższy zapoznać się z jakąś książką z tego gatunku.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ja jak na razie nie mam w planach przeczytania tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  7. Retrokryminały to moje klimaty

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię kryminały w wersji retro. Może kiedyś sięgnę po tę książkę. :)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!