Przez długi czas przyglądałam się książkom Marcina Mortki. Miałam plany, aby się z nimi zapoznać, ale cały czas te plany odkładałam. Widziałam, że autor wydaje co jakiś czas nową książkę, a te zbierały dobre opinie. W końcu zdecydowałam się na przeczytanie serii „Straceńcy Madsa Voortena”. Pierwsza część, czyli „Mroźny szlak” przypadła mi do gustu. Byłam ciekawa kolejnej. Długo nie musiałam czekać i w moje łapki wpadła druga część, czyli „Utracona godzina”.
Do czytania książki „Utracona godzina” podeszłam z niemałym podekscytowaniem. Chciałam szybko się dowiedzieć co czeka bohaterów w tej części. No i szybko się dowiedziałam, gdyż udało mi się ją przeczytać w jakimś super ekspresowym tempie. Zaczęłam czytać, a po chwili ją kończyłam. Wciągnęłam się i nie zauważyłam kiedy zleciał czas. Przez długi czas zastanawiałam się czym była spowodowana ta tytułowa utracona godzina i do czego doprowadzi.
Książkę „Utracona godzina” czytałam z żywym zainteresowaniem, co spowodowało, że nie zauważyłam, kiedy przebyłam całą podróż z bohaterami. Po raz drugi przekonałam się, że lubię bohaterów, podoba mi się różnorodność postaci oraz styl autora trafia w mój gust czytelniczy. Wciągnęłam się w tę serię Mortki i zamierzam poznać jej wszystkie części. Przede mną powrót do czasu przed pierwszą częścią, bo zamierzam przeczytać ułamkowe części.
Wydawnictwo SQN
Bardzo przyjemnie czyta się tak entuzjastyczną recenzję.
OdpowiedzUsuńSuper, że lektura była udana. Miłego dalszego czytania kolejnych tomów. :)
OdpowiedzUsuńNic jeszcze z Autora nie czytałem, ale wszystko przede mną, pozdrawiam :-) .
OdpowiedzUsuńNa pewno warto zacząć od pierwszego tomu w przypadku takich historii.
OdpowiedzUsuńRecenzję czytało się super, ale po książkę raczej nie sięgnę:)
OdpowiedzUsuńKiedyś uprzedziłam się do Mortki,ale chyba dam mi jeszcze jedną szansę
OdpowiedzUsuń