Kilka lat temu przeczytałam swoją pierwszą książkę Doroty
Gąsiorowskiej. Pamiętam, że bardzo mi się spodobała. Na tyle, że chciałam
przeczytać wszystkie książki autorki. Po tych kilku latach nie udało mi się
jeszcze przeczytać wszystkich, ale kilka historii już za mną. Kiedy nadążyła
się okazja przeczytania najnowszej książki pani Gąsiorowskiej, to ani chwili
się nie zastanawiałam. Od razu skusiłam się na czytanie „Córki ziemi”.
Byłam ciekawa o czym tym razem będzie książka Gąsiorowskiej.
Nie zaskoczyło mnie to, że cała historia nawiązuje do natury. Tym razem
historia dzieje się dwutorowo. Mamy okazję poznać historię Weroniki, która świetnie
dogaduje się z kamieniami i tworzy z nich niezwykle rzeźby. Otrzymuje zlecenie,
aby stworzyć rzeźbę Freyi do niedalekiego pałacowego ogrodu. Poznajemy także
ten sam pałac w przeszłości oraz jego mieszkańców. Tam główne skrzypce gra
Freya to to właśnie tam widać wielkie przywiązanie bohaterów do natury oraz
czuć magiczną atmosferę.
Muszę przyznać, że obie historie były ciekawe. Freya, nasz
bohatera z przeszłości, zmagała się z wieloma problemami. W jej życiu pojawiło się
kilka zagadek, których rozwiązań byłam ciekawa. Miałam okazję przyglądać się
jak z rezolutnej dziewczynki zmienia się w pannę. To właśnie jej historii
towarzyszy magiczna atmosfera, czasami trochę niebezpieczna. Polubiłam Freyę,
ale zdecydowanie bardziej przypadła mi do gustu historia Weroniki. Wydaje mi
się, że była ona trochę prostsza, ale dla mnie bardzo intrygująca. Bohaterka
nie zmagała się z tyloma problemami co Freya. W każdym razie nie własnymi.
Weronika nie potrafiła nie pomóc osobom w potrzebie, a kontakt z innymi ludźmi
doprowadza ją do kilku nieprzyjemnych sytuacji.
Jak można się spodziewać, książka „Córka ziemi” wciągnęła
mnie od pierwszych stron. Opisuje dwie interesujące historie, a do tego
pojawiają się w niej bohaterki, których trudno nie polubić. Kibicowałam im, aby
w ich życiu działo się jak najlepiej, a problemy rozwiązywały się gładko. W
książce pojawiło się kilka zagadek, które tylko zwiększały moje zaciekawienie. Zakończenie
ani trochę mnie nie zawiodło, mimo że życia bohaterek potoczyły się nie do końca
tak jak myślałam.
„Córka ziemi” otwiera nowy cykl pani Gąsiorowskiej po tytułem ,,Córki żywiołów” i już teraz jestem ciekawa czym zachwycą mnie kolejne historie.
Cieszy mnie Twoja pozytywna recenzja tej książki, ponieważ ja również planuję ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że „Córka ziemi” otwiera nowy cykl pani Gąsiorowskiej po tytułem ,,Córki żywiołów”, ponieważ wolę obecnie jednotomowe powieści.
OdpowiedzUsuńBrzmi jak coś interesującego. Czytałam już co nieco od autorki. Może i po tę książkę sięgnę. :)
OdpowiedzUsuń