Do książki „W jednej chwili” przyciągnęła mnie jej okładka. Zimowy klimat okładki niewiele się różni od tego, co można spotkać teraz za oknem. Stwierdziłam, że będzie przyjemnie czytać o zimnie, kiedy samemu można się schować pod kocykiem. Myślałam, że otrzymam po prostu ciekawą historię, z którą spędza dwa albo trzy wieczory. No i zostałam zaskoczona. Otrzymałam coś innego.
Do książki „W jednej chwili” podeszłam z pozytywnym nastawieniem. Od początku myślałam, że tę książkę będzie się czytało dobrze. Nie spodziewałam się, że wciągnie mnie od pierwszej strony, ale tak się stało. Kiedy zaczęłam czytać, to nie potrafiłam jej odłożyć do ostatniej strony. Byłam ciekawa, co stanie się jeszcze po wypadku, kogo odratują, kto odniesie jakieś obrażenia. Później, zainteresowałam się ich życiem po wypadku, czy coś zostanie rozwiązane, co się stanie z Finn. Taka ilość niewiadomych napędzała tylko moją ciekawość.
Z książką „W jednej chwili” spędziłam niespotykany jeden wieczór. Gdy bohaterowie cierpieli z powodu zimna, to ja się cieszyłam, że mam swój kocyk, ale mimo wszystko odczuwałam ich bolączki. Nie spodziewałam się, że książka mnie tak wciągnie. W pewnym momencie moje zaangażowanie w śledzeniu historii trochę spadło, ale nadal będę wspominać tę historię jako bardzo dobrą na jeden mroźny wieczór.
Okładka zdecydowanie przyciąga. Sama książka zapowiada się nieźle. Być może za jakiś czas się skuszę :D
OdpowiedzUsuńŚwietna powieść, która wywołała we mnie sporo wzruszenia.
OdpowiedzUsuńWłaśnie kończę czytać i jestem zachwycona :)
OdpowiedzUsuńJak na razie nie mam tej książki w planach, bo to nie do końca moje klimaty.
OdpowiedzUsuńZapowiada się ciekawie :)
OdpowiedzUsuńChętnie bym przeczytała :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Koniecznie muszę poznać tę historię.
OdpowiedzUsuńNiebawem będę czytać :)
OdpowiedzUsuńOkładka bardzo przyciąga, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuńSkoro książka tak bardzo wciąga to koniecznie muszę ją przeczytać. ;)
OdpowiedzUsuń