czwartek, 1 lipca 2021

Słuchaj, jak szepczę - Mons Kallentoft

Tim Blanck wraca do Palmy, gdzie podczas wakacji zaginęła jego córka. Myślał, że wreszcie wszystko się wyjaśniło, że dowiedział się, co ją spotkało. Okazało się jednak, że zaszła pomyłka i dramat zaczyna się od nowa. Emme być może żyje, ale w takim razie gdzie jest?

Po publikacji artykułu, pięć lat po zaginięciu Emme, ktoś naprowadza Tima na nowy trop. Ślady prowadzą z Majorki na kontynent, do okrutnego i bezdusznego świata handlu ludźmi. Tim coraz głębiej pogrąża się we własnym mroku i choć podejrzewa, że ktoś wykorzystuje go jako pionka w znacznie większej grze, jest gotów poświęcić wszystko, by odnaleźć córkę i odbudować rodzinę.

 

 
 

Do tej pory nazwisko Monsa Kallentofta kojarzyło mi się z cyklem „Komisarz Malin Fors”, który od wielu lat mam w swoich planach czytelniczych. Niedawno, ukazał się także inny cykl pod tytułem „Palma”. Zapoznałam się z pierwszą częścią, czyli „Patrz, jak spadam”, która mi się spodobała, lecz nie wywarła na mnie większego wrażenia. Nie minęło jeszcze pół roku, a już pojawiła się druga część, czyli „Słuchaj, jak szepczę”.

Książkę „Słuchaj, jak szepczę” czytało mi się równie dobrze oraz szybko jak poprzednią część. Bez problemu przeczytałam ją w jeden wieczór. Znalazłam w niej te same elementy, które nie podobały mi się w poprzedniej, czyli nieprzetłumaczone dialogi w obcych językach oraz lekki chaos. Chociaż wydaje mi się, że historia tym razem została poprowadzona mniej chaotycznie. 

W momencie, gdy zaczynałam czytać „Słuchaj, jak szepczę” to nie do końca wiedziałam o czym ona będzie. Myślałam, że będzie to nowa sprawa. Niestety, tak się nie okazało. W drugiej części śledzimy cały czas sprawę, którą poznaliśmy w pierwszej. Niezbyt mi się to spodobało, gdyż zakończenie książki „Patrz, jak spadam” przypadło mi do gustu. 

Książkę „Słuchaj, jak szepczę” czytało mi się szybko, lekko i bezproblemowo. Żałuję trochę, że był ciągnięty wątek z pierwszej części, gdyż wydawał się być zakończony. Nowe tropy potrafiły mnie zaciekawić i ostatecznie dostałam w miarę dobre zakończenie historii zaginięcia Emme.

 
Ocena 4/5 

8 komentarzy:

  1. Spodobała mi się Twoja recenzja (wybacz tę manierę ;-) ) . Ocena wysoka, więc nic tylko czytać. Będę miał na uwadze, chociaż teraz - mam mnóstwo bibliotecznych i repetytoriów na głowie. Miałem intensywny dzień - 74 minuty na zewnątrz, i trochę tak jak w Wielkim Oczekiwaniu. Zaliczyłem też ostatnie szczepienie. Przez tydzień mam uważać na Słońce. Ale ma być dobrze ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Pierwszy tom był wciągający, na drugi na pewno się skuszę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę sięgnąć po pierwszy tom :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Zaciekawiła mnie ta książka :D
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi nawet-nawet, może kiedyś przeczytam. :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Pierwsze co mogę o niej powiedzieć to to, że ma świetną okładkę. Ale myślę, że chyba nie przeczytam, chociaż zainteresowała mnie pierwsza seria tego autora, gdyż ma całkiem niezłe oceny na LC.

    OdpowiedzUsuń
  7. Pierwsza część jeszcze przede mną.

    OdpowiedzUsuń
  8. Po "Ofierze w środku zimy nie miałam ochoty wracać do twórczości autora, choć do końca zawiedziona nie byłam. Tej serii nie znam, ale też raczej się nie skuszę

    Pozdrawiam
    https://subjektiv-buch.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję!!