Lubię co jakiś czas sięgnąć po lżejszą książkę, której zakończenie znam od początku, bo chodzi o to, że po różnych perypetiach dwoje ludzi staje się parą. Dwa lata temu odkryłam, że idealnie sprawdzają się książki Nory Roberts. Co kilka tygodni czytam jedną jej książkę. Tym sposobem doszłam do trzeciej serii. Tym razem pod tytułem „MacGregorowie”. Pierwszy tom „Serena” już za mną. Była więc pora, aby sięgnąć po kolejny tom, czyli „Caine”.
W pierwszym tomie serii „MacGregorowie” miałam okazję poznać całą rodzinę. Najbardziej była przybliżona historia Sereny i jej wybranka. Jednak gdzieś tam w tle pojawili się jej bracia. Tym razem miałam okazję bliżej poznać jednego z jej braci, czyli Caine’a. Spodziewałam się kolejnej lekkiej i miłej historyjki. Taką też dostałam. Nie spodziewałam się, że życie Caine’a okaże się bardziej interesujące niż Sereny, a tak się stało. Wsiąknęłam w czytanie i nie potrafiłam odłożyć książki, póki nie poznałam zakończenia. Czytanie jej nie trwało długo, gdyż liczy nieco ponad dwieście stron, więc szybko poznałam finał wydarzeń.
„Caine” to druga część serii „MacGregorowie”. Moim zdaniem jest nawet lepsza niż pierwsza część. Lubię książki pani Roberts za to, że potrafią wciągnąć i mogę się przy nich zrelaksować. Są one miłymi czytadłami na jeden wieczór. Niewielka objętość książek sprawia, że czyta się je ekspresowo. Jestem ciekawa co jeszcze wydarzy się w rodzinie MacGregorów.
Ocena 4,5/6
Czasami lubię sięgnąć po lżejszą lekturę, taką, którą mogę czytać podczas gotowania, czy na reklamach tv, ta książka wpisuje się w ten gatunek i chętnie bym ją przeczytała:)
OdpowiedzUsuńJa nie jestem fanką tej pisarki
OdpowiedzUsuńNie czytałam jeszcze pierwszej części, więc wszystko przede mną.
OdpowiedzUsuńDawno nie czytałam niczego tej autorki.
OdpowiedzUsuńRaz coś mi się udało przeczytać pisarki. Znam Panów, sięgających po nią często. I Ja swego powrotu nie wykluczam. Pozdrawiam serdecznie :-)
OdpowiedzUsuń