Historia cenionego znawcy diamentów, który, złapany w sieć oszustw i intryg, próbuje odkryć sekrety najdroższego diamentu na świecie
Kiedy na szyi żony kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych niespodziewanie pojawia się unikatowy diament zwany Rosyjskim Różem, Alex Turner z wydziału śledczego Departamentu Skarbu, były agent CIA, odkrywa, że wpadł jak mucha w pajęczą sieć. Taki diament zawsze kryje jakiś sekret, ale sieć tajemnic oplatająca Róż jest bardziej zawikłana, niż Alex mógł sobie wyobrazić.
Stara się dociec, dlaczego zdradziła go tajemnicza rosyjska podwójna agentka, a diament znalazł się na drodze wiodącej do Białego Domu. Gdziekolwiek bowiem trafia Rosyjski Róż, podążają za nim tajemnice, mistyfikacja i śmierć.
Lubię czytać thrillery. Uwielbiam ten czas kiedy akcja mnie na tyle wciąga, że zapominam o realnym świecie. Kiedy natknęłam się w zapowiedziach na opis książki ,,Diament śmierci”, to uznałam, że może być to super lektura. Zaciekawiło mnie to, że wydarzenia mają się kręcić wokół diamentów. Nie przypominam sobie innej książki, która poruszałaby tę tematykę. Spodziewałam się spotkać z dużym niebezpieczeństwem i cwanymi przestępcami.
Książkę „Diament śmierci” zaczęłam czytać z wielkimi nadziejami na doskonałą lekturę. Zaskoczył mnie fakt, gdy chwilę po rozpoczęciu czytania znalazłam się na kilkadziesiątej stronie. Tę książkę czytało mi się w naprawdę ekspresowym tempie. To wszystko dzięki stylowi pisania autora oraz akcji. Tutaj cały czas coś się dzieje. Czytelnik nie ma czasu ma nudę. Jednak mimo tego sama historia nie wciągnęła mnie na tyle ile bym chciała. Przyjemnie się ją czytało, lecz nie wywołała we mnie żadnych większych emocji.
„Diament śmierci” to pierwszy thriller Matthew Harta. Zaciekawił mnie on opisem i spodziewałam się doskonałej uczy w przestępczym świecie. Otrzymałam książkę, którą czyta się bardzo szybko i bezproblemowo. Jednak zabrakło mi w niej czegoś, co powoduje przywiązanie czytelnika. Przeczytałam bez większych emocji i zapewne szybko o niej zapomnę.
No cóż, skoro szybko się zapomina - to raczej chyba ominę. Mam co czytać teraz. Serdecznie pozdrawiam w jesienne już chyba popołudnie ;-)
OdpowiedzUsuńNie czuję potrzeby czytania tej książki.
OdpowiedzUsuńW takim razie idealna na czytanie w podróży :)
OdpowiedzUsuńJak na razie nie mam w planach przeczytania tej książki.
OdpowiedzUsuńDobrze, że cały czas coś się dzieje, ale z drugiej strony szkoda, że zabrakło większych emocji.
OdpowiedzUsuń