Są dzieci stworzone do wielkich czynów i walki ze złem. Ale Lalani do nich nie należy. Gdyby sama miała wybierać, wskazałby na swoją przyjaciółkę, Veydę. Jej nie jest straszna wznosząca się nad ich wyspą mściwa góra Kahna ani budząca grozę mgła, która na północy pochłania żeglarzy poszukujących bardziej gościnnej krainy. A jednak to właśnie Lalani będzie musiała opuścić rodzinną Sanlagitę i wyruszyć w niebezpieczną podróż. Podczas podobnej wyprawy przed laty zginął jej ojciec.
Czy dziewczynce uda się pokonać przeciwności i przetrwać? Jakie mityczne stworzenia spotka na swojej drodze? Wytyczy własną ścieżkę, czy pogodzi się z losem? I czy odnajdzie legendarne bogactwa góry Isa, by ocalić mieszkańców wioski i wyleczyć mamę?
Lubię od czasu do czasu sięgnąć po książkę dla młodszych czytelników. Już kilkakrotnie się przekonałam, że książki z tego gatunku warto szukać na stronie Wydawnictwa Literackiego. Kiedy zobaczyłam w zapowiedziach tego wydawnictwa książkę pod tytułem „Lalani z dalekich mórz”, to od razu wiedziałam, że muszę ją przeczytać. Zapowiada się kolejna ciekawa przygoda.
Odkąd miałam w rękach książkę „Lalani z dalekich mórz”, to byłam jej bardzo ciekawa. Już pierwsze strony zainteresowały mnie opowiadaną historią i trudno było mi się oderwać od czytania. Lalani okazała się być bardzo rezolutną i opiekuńczą dziewczynką. Polubiłam czytać o jej przygodach. Z chęcią bym wróciła do jej świata i przeczytała o jej kolejnych przeżyciach. Do tej cudownej historii mamy także piękne wydanie. Trudno mi było nie zatrzymać się i nie obejrzeć wszystkich detali.
Książkę „Lalani z dalekich mórz” czytało mi się bardzo łatwo i szybko. Myślę, że przygody dwunastoletniej dziewczynki przypadną do gustu niejednemu czytelnikowi, temu większemu i temu mniejszemu. Autorka stworzyła niezwykły i magiczny świat, do którego z chęcią bym wróciła. Z wielką niechęcią kończyłam tę książkę, ale skończyłam w pełni zadowolona z lektury.
Wiem komu kupię tę książkę na prezent, a potem sama również ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńTeż pomyślę - podobnie jak Agnieszka - o prezencie dla kogoś, niemniej - przypomniała mi Twa recenzja trylogię Agnieszki Steur - której niejako patronowałem - "Wojna w Jangblizji" - trzy tomy. Pozdrawiam serdecznie. Biblioteka dziś była, będzie u mnie we wrześniu nieco więcej recenzji :)
OdpowiedzUsuńOpis książki mnie bardzo zachęcił, a Twoja recenzja jeszcze bardziej. Bardzo lubię takie historie, mam nadzieję, że będę mogła niedługo po nią sięgnąć. I nie ważne, że podobno ma być dla dzieci.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ale mnie zaciekawiłaś! Zapisuję sobie tytuł :)
OdpowiedzUsuńTeż czasami sięgam po książki dla młodszych czytelników, dlatego nie mówię jej nie :)
OdpowiedzUsuńChyba wiem, komu polecić tę książkę.
OdpowiedzUsuńgreat post!Like your blog, thank you for sharing.
OdpowiedzUsuńluxhairshop curly human hair
These contents have greatly helped me.
Brzmi bardzo ciekawie, jak opis bajki Disneya :)
OdpowiedzUsuń